Złoty w kryzysie. Złe informacje dla frankowiczów
Trwający od kilku tygodni kryzys złotego zaostrza się. We wtorek rano za euro płacono prawie 4,60 zł - najwięcej od początku kwietnia. Dolar kosztował blisko 3,94 zł i był najdroższy od lipca. Zadłużeni we frankach mogli zobaczyć szwajcarską walutę na poziomie ponad 4,26 zł - najwyższym od maja.
Bardzo wzmacniał się także, raczej chimeryczny ostatnio, funt brytyjski. Jego kurs zbliżając się do 5,07 zł osiągał poziomy sprzed czterech miesięcy. Koło południa notowania złotego poprawiły się. Wszystkie główne waluty były o kilka groszy tańsze niż rano.
Na rynek walutowy z pewnością wpływają doniesienia o wzroście liczby chorych na Covid-19 i związane z tym spekulacje o możliwym wprowadzaniu w wielu krajach drugiego lockdownu.
Niepokoje pandemiczne i polityczne
W Polsce przedstawiciele rządu w ostatnich dniach mocno podkreślają, że nie biorą pod uwagę ponownego "zamrożenia" gospodarki. Pod tym względem są bardziej jednoznaczni niż politycy brytyjscy, czy francuscy. Mimo to złoty przegrywa na rynku walutowym. Raz jeszcze potwierdza się reguła, że gdy komplikuje się globalna sytuacja gospodarcza, to dla inwestorów najbardziej bezpiecznymi przystaniami są: euro, dolar i frank szwajcarski.
ZOBACZ: Wielomilionowe kary dla trzech banków. Chodzi m.in. o kredyty we frankach
Na dłuższą metę skuteczne okazują się także deklaracje wysokich przedstawicieli Narodowego Banku Polskiego z prezesem Adamem Glapińskim na czele, że naszej gospodarce na czas zmagania się z kryzysem potrzebne są realnie ujemne stopy procentowe i osłabiony złoty.
Prezes banku centralnego podkreśla, że "słabszy kurs walutowy mógłby przyczynić się do nieco szybszego tempa ożywienia gospodarczego". Najwyraźniej wzorem dla NBP są wydarzenia towarzyszące kryzysowi finansowemu z lat 2007-08, kiedy to osłabiony złoty pomagał polskim eksporterom.
Złotemu szkodzi także kryzys rządowy. Co prawda, w ostatni weekend skłócone partie Zjednoczonej Prawicy ogłosiły rozejm, ale przedłużają się rozmowy o kształcie i składzie personalnym gabinetu Mateusza Morawieckiego.
Wyjątkowo mocne euro
Inwestorzy biorą także pod uwagę coraz bardziej prawdopodobny, a niepożądany przez polski rząd, scenariusz silnego powiązania oceny praworządności z dotacjami z funduszu odbudowy Unii Europejskiej. Za wprowadzeniem mechanizmu łączącego wypłaty unijnych pieniędzy z przestrzeganiem reguł państwa prawa bardzo mocno opowiedziały się Niemcy.
ZOBACZ: Polacy masowo rezygnują z lokat bankowych
Nic więc dziwnego, że od początku września kurs euro poszedł w górę o 20 groszy. Dziś rano niewiele mu brakowało do poziomu, który po raz ostatni widzieliśmy w marcu, w najgorszym momencie kryzysu "covidowego".
Powodów do zadowolenia nie mają także "frankowicze". Kurs waluty Helwetów cofnął się do poziomów z maja. Coraz bardziej prawdopodobna staje się prognoza wielu analityków, że w tym roku spadek ceny franka szwajcarskiego poniżej granicy 4 złotych jest nierealny.
Czytaj więcej