Czarnek ministrem edukacji? Grodzki: to prowokacja
Jeżeli człowiek, który odbierał innym ludziom prawo do tego, żeby byli równi, który jako wojewoda lubelski i jako poseł słynął z kontrowersyjnych wypowiedzi, ma "chować" nasze dzieci, moje wnuki, to jestem temu głęboko przeciwny - ocenił marszałek Senatu Tomasz Grodzki w programie "Gość Wydarzeń" komentując ewentualne wejście do rządu posła Przemysława Czarnka.
Dopytywany przez Bogdana Rymanowskiego o ewentualne wejście posła Przemysława Czarnka do rządu w roli ministra edukacji i szkolnictwa wyższego marszałek Sejmu powiedział: "nie rozpatruję tego w kategorii zaskoczenia, traktuje to raczej jako pewnego rodzaju prowokację".
ZOBACZ: Przemysław Czarnek ministrem? Ma odpowiadać za edukację i szkolnictwo wyższe
- Jest powiedzenie "taka będzie Rzeczpospolita, jakie jej młodzieży chowanie". Jeżeli człowiek, który odbierał innym ludziom prawo do tego, żeby byli równi, który jako wojewoda lubelski i jako poseł słynął z kontrowersyjnych wypowiedzi, ma "chować" nasze dzieci, moje wnuki, to jestem temu głęboko przeciwny - dodał marszałek Grodzki.
Dodał, że minister edukacji powinien "dbać o to, aby nasze dzieci i młodzież były wychowane w duchu tolerancji, poszanowania wartości demokratycznych, praworządności, szacunku do drugiego człowieka i zrozumienia, że przyrodzona godność ludzka jest przypisana każdej istocie ludzkiej". - Jeśli taki będzie pan minister Czarnek, to OK. Ale patrząc na jego dotychczasową działalność, niewiele na to wskazuje - powiedział.
"Początek kłopotów"
- To jest tylko początek kłopotów - ocenił marszałek Grodzki dopytywany o ewentualne wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu. - Zasada w demokracjach dojrzałych jest taka, że lider partii rządzącej jest premierem. I uważam, że będzie to dyskomfortowa, niezręczna sytuacja dla członków Rady Ministrów, kiedy formalnym szefem będzie pan premier Morawiecki, a tak naprawdę wszyscy będą wiedzieli, że szefem jest wicepremier - dodał. Ocenił, że taka sytuacja "wieszczy kłopoty".
- Nie znam kraju demokratycznego, w którym by była taka sytuacja, że szef rządzącej partii jest podwładnym członka swojej parti. Gdybym był na miejscu pana prezesa Kaczyńskiego, zostałbym premierem. Pierwszym wicepremierem, z jakimiś prerogatywami mógłby być Mateusz Morawiecki - dodał.
Marszałek Senatu stwierdził, że jedynym, który może "czuć się pilnowany" jest minister Zbigniew Ziobro. - Jeżeli rząd ma się pilnować sam w sobie, to nie jest to znaczy, że nie jest to zwarta ekipa - powiedział.
WIDEO: marszałek Senatu Tomasz Grodzki w programie "Gość Wydarzeń"
Prezydent "zdecydowanie mniej musi, a więcej może"
Marszałek odniósł się też do słów rzecznika prezydenta Błażeja Spychalskiego, że "z uwagi na bardzo napięty kalendarz prezydenta Andrzeja Dudy dokonanie zmian w rządzie w tym tygodniu jest praktycznie niemożliwe". Przypomniał też wcześniejszą wypowiedź szefa Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztofa Sobolewskiego, który pytany, czy sprawa ewentualnego wejścia Kaczyńskiego do rządu była konsultowana z prezydentem Andrzejem Dudą, odpowiedział, że "przy całym szacunku do pana prezydenta, pan prezes nie potrzebuje konsultować takich spraw z panem prezydentem, a w kwestiach powołania premiera czy wicepremierów, może tylko odesłać do konstytucji".
ZOBACZ: Duda wiedział o planach Kaczyńskiego? "Konsultacji z prezydentem nie było"
- Słyszałem, że pan prezydent ma ten tydzień tak zajęty, że nie ma czasu zaprzysiąc rządu. Myślę, że rządzący powinni zrozumieć, że prezydent Duda ma drugą kadencję, już zdecydowanie mniej musi, a więcej może. I takie okazywanie mu lekceważenia, jak okazał mu pan Sobolewski mówiąc, że właściwie nie musimy niczego konsultować z prezydentem, to jest zrozumiałe, że wywołuje pewną reakcję odwrotną - powiedział.
Ustawa "kogel-mogel"
Na najbliższym posiedzeniu Senatu będzie rozpatrywana tzw. piątka dla zwierząt". - Ta ustawa to jest taki kogel-mogel. Tam są zapisy, które są oczywiste i nie wzbudzają kontrowersji wymieszane z przepisami, które bardzo godzą w polskie rolnictwo - powiedział marszałek Grodzki.
ZOBACZ: Senat zajmie się nowelą ustawy o ochronie zwierząt. Podano datę
Dodał, że "senatorowie PiS-ów w dużej mierze pochodzą w dużej mierze z okręgów rolniczych". - I oni mają gigantyczny kłopot ze swoimi wyborcami, których nieroztropnymi decyzjami chcemy pozbawić źródeł dochodów - powiedział polityk.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej