Więzienie za negatywną recenzję? Hotel pozwał klienta
Amerykanin Wesley Barnes może zostać skazany na dwa lata więzienia i grzywnę za wystawienie tajlandzkiemu hotelowi Sea View Resort negatywnej recenzji w internecie. Zdaniem przedstawicieli obiektu, w swoich wpisach turysta przeinaczył fakty, a jego krzywdzące opinie mogły odstraszyć potencjalnych klientów narażając firmę na realne straty.
Wesley Barnes na co dzień mieszka i pracuje w Tajlandii jako nauczyciel. W ramach urlopu wybrał się na wyspę Koh Chang i spędzał czas w hotelu Sea View. Pobyt jednak nie przypadł mu do gustu do tego stopnia, że podzielił się swoimi opiniami z internautami.
"Unikajcie jak koronawirusa"
"Obsługa nie była przyjazna. Nikt nie potrafił się uśmiechnąć. Menadżer restauracji był bardzo niegrzeczny i zadufany w sobie. Są inne hotele z milszą obsługą. Unikajcie tego miejsca jak koronawirusa" - napisał w recenzjach dostępnych w wyszukiwarce Google. Podobnie brzmiał jego wpis w portalu TripAdvisor, w którym również wspominał o "nieprzyjemnej obsłudze". Miał również oskarżyć ośrodek o stosowanie "współczesnego niewolnictwa".
Kilka tygodni później Barnes został zatrzymany przez policję, gdy prowadził lekcję. Funkcjonariusze odeskortowali go na wyspę, gdzie trafił do aresztu. Okazało się, że hotel wniósł do sądu pozew o zniesławienie.
ZOBACZ: Dziennikarka zaangażowana w akcję #MeToo skazana za zniesławienie
Mężczyzna trafił do aresztu w piątek wieczorem i dopiero po weekendzie udało mu się wpłacić kaucję. "Gdyby nie miał przy sobie tych pieniędzy, to spędziłby w areszcie kilka miesięcy" - napisał na Twitterze brytyjski bloger Richard Barrow, mieszkający na co dzień w Tajlandii. Podkreślił, że lokalne prawo dotyczące zniesławienia jest "bardzo surowe", szczególnie w przypadku opinii zamieszczanych w sieci. Portal "Bankgok Post" podaje, że maksymalny wymiar kary w przypadku uznaniu Barnesa za winnego, to dwa lata więzienia i grzywna w wysokości 200 tys. bahtów (ok. 25 tys. złotych).
Thailand’s defamation laws are very severe, in particular when it comes to online content. A couple of weeks ago, a friend of a friend was arrested at his school for posting a one star review on Google maps about a resort he visited on Koh Chang. Yes, you heard right [THREAD] pic.twitter.com/18YDRoWit1
— Richard Barrow in Thailand 🇹🇭🇬🇧 (@RichardBarrow) September 26, 2020
Hotel: poszło o alkohol
Zarówno właściciel obiektu, jak i Barnes przesłali oświadczenia Richardowi Barrowowi. Zdaniem przedstawicieli obiektu wielokrotnie próbowano skontaktować się z turystą, ale żadna z prób nie przyniosła rezultatu. "Opisywał zmyślone sytuacje, jego wpisy były nacechowane ksenofobią, zarzucał nam niewolnictwo, a przez jego komentarze klienci mogliby skojarzyć nas z koronawirusem" - napisano.
ZOBACZ: Oferują "Wczasy Plus". "Darmowy" hotel i pokaz materaca za 12 900 zł
Według hotelu turysta miał też spięcie z menadżerem restauracji przez wniesiony do obiektu alkohol. Barnes nie chciał zapłacić korkowego. Ostatecznie wraz z towarzyszącą mu osobą wypili przyniesiony przez siebie gin bez dodatkowych opłat. W dniu wyjazdu goście ci nie mieli żadnych zażaleń do obsługi - podał hotel.
W oświadczeniu przesłanym przez turystę czytamy, że do kłótni rzeczywiście doszło, ale osoba towarzysząca mężczyźnie "była gotowa zapłacić za alkohol". Barnes przyznał , że przez wypity alkohol "trochę się awanturował".
Amerykanin dodał, że menadżer restauracji miał krzyczeć na pracowników i zachowywać się agresywnie. "Kelnerzy bardziej bali się kierowników i nie myśleli o obsłudze gości" - napisał mężczyzna, tłumacząc przesłanki, na podstawie których sformułował zarzuty o "współczesnym niewolnictwie".
SECOND UPDATE: Wesley B, the American who is being sued by a resort on Koh Chang for leaving a one star review has now sent me his response to the statement sent to me by the hotel #Thailand pic.twitter.com/hw1dsEzJWp
— Richard Barrow in Thailand 🇹🇭🇬🇧 (@RichardBarrow) September 26, 2020
"Ta sprawa nigdy nie powinna znaleźć się w sądzie. Nie tylko szkodzi reputacji hotelu, ale również całej Tajlandii. Teraz cały świat dowiedział się, że jeżeli turysta napisze negatywną recenzję, to może trafić do więzienia" - skomentował sytuację bloger Richard Barrow.
Czytaj więcej