Wielka firma transportowa na osiedlu domów jednorodzinnych
Państwo Stasiarczykowie z Korytowa niedaleko Warszawy mieszkają po sąsiedzku z firmą transportową, która na osiedlu domów jednorodzinnych zbudowała plac manewrowy na ok. 40 ciężarówek, a później halę magazynową. - Jak mamy żyć w tych warunkach? Jak funkcjonować? Zero komfortu, żyjemy w rytmie rozładunków, załadunków, przejazdów tirów, hałasu - mówią. Więcej w materiale "Interwencji".
Małgorzata i Piotr Stasiarczykowie 15 lat temu postawili swój dom na osiedlu domów jednorodzinnych w Korytowie. Ich sąsiad przez siatkę prowadzi firmę transportową; najpierw wybudował plac manewrowy dla ciężarówek, a dwa lata temu postawił halę magazynową o długości blisko stu metrów i wysokości dwunastu metrów.
- Minimalna odległość budynku od budynku jest osiem metrów, u nas tego nie ma, u nas jest siedem metrów. Następna sprawa, to jest zagrożenie przeciwpożarowe. Inwestor oświadczył, że my na własnym budynku mamy wykonaną ścianę przeciwpożarową i w ten sposób zostało udzielone pozwolenie na budowę. Podobno założył jakieś dodatkowe alarmy, które mają wystarczyć, to ma nas ochronić - opowiadają Stasiarczykowie.
Emerytura z ZUS i KRUS - równi i równiejsi
- Nie ma też co oszukiwać się, że plan zagospodarowania przestrzennego, który funkcjonuje od 2004 roku, dopuszcza tego typu obiekty - przyznaje Urszula Ciężka, wójt gminy Radziejowice.
Sprawa w prokuraturze
Według nadzoru budowlanego hala może funkcjonować. Stasiarczykowie są innego zdania. Oddali sprawę do prokuratury, by zbadała zgodność projektów hali z jej wykonaniem. Podnoszą wiele nieprawidłowości, między innymi fakt, że parking i plac manewrowy wybudowano z naruszeniem przepisów.
- Hala stoi na działce usługowo-budowlanej, a plac manewrowy i parking tirów jest na działce budowlanej z zakazem usług - przekonuje reportera "Interwencji" Piotr Stasiarczyk.
Femme fatale z Podkarpacia. 6 wyroków i kolejni oszukani
- Być może część tej wykonywanej działalności znajduje się na terenie, który nie jest do tego przystosowany, prowadzimy postępowanie, musimy powiadomić każdą stronę, a czasami jest tak, że strony nie odbierają korespondencji celowo. Myślę, że tutaj czasami problem jest z inwestorem. Myślę, że to kwestia miesiąca, zbliżamy się ku końcowi - informuje Urszula Ciężka, wójt Radziejowic.
Sąsiedzki konflikt przybiera na sile
Konflikt sąsiedzki przybiera na sile. Wśród różnych zarzutów z obu stron, padają oskarżenia o nieustanny monitoring kamerowy, sąsiedzkie uciążliwości. W ubiegłym roku właściciel hali magazynowej skierował pozew przeciwko Stasiarczykom o ochronę dóbr osobistych. Sprawa nie odbyła się, bo sąd oddalił pozew. To fragment uzasadnienia tej decyzji:
"Tymczasem to powód prowadząc tak szeroko zakrojoną działalność logistyczną i magazynową, generującą hałas, spaliny, nadmierne oświetlenie w nocy, narusza prawo pozwanych do spokojnego zamieszkiwania w ich własnym domu".
Kosztowne wróżby w Kazimierzu Dolnym
- To jest hałas 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W oświadczeniu zostałam w starostwie tylko poinformowana, że hala będzie działała w godzinach 8:00 a 16:00 przez pięć dni w tygodniu - mówi Małgorzata Stasiarczyk. Jak twierdzi, na placu przy jej domu potrafi pojawić się nawet 70 tirów.
WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"
"Błędy są jakby podtrzymywane"
- Badanie hałasu nigdy nie zostało wykonane, dlatego że organy zaczęły zrzucać, odpychać od siebie ten temat. Ochrona Środowiska umyła ręce, Starostwo zajmuje się tym tylko teoretycznie, wszystko stoi w miejscu - uważa Małgorzata Stasiarczyk.
- Wygląda to tak, jakby urzędnicy nie do końca sprawdzili, a za bardzo zaufali oświadczeniom inwestora, a później już po prostu te błędy, które popełnili, są jakby podtrzymywane, żeby sobie nie zaszkodzić - dodaje Piotr Stasiarczyk.
Czytaj więcej