Michaił Gorbaczow wyraził poparcie dla protestów na Białorusi
Pierwszy i ostatni prezydent ZSRR, twórca pieriestrojki Michaił Gorbaczow oświadczył w czwartek, że uważnie obserwuje sytuację na Białorusi i popiera uczestników odbywających się tam protestów. "Białorusini - zuchy" - ocenił Gorbaczow w rozmowie z portalem Podjom.
Gorbaczow powiedział, że lubi Białorusinów i wie o nich wiele z czasów, gdy mieszkańcy ówczesnej republiki ZSRR przyjeżdżali do pracy do Kraju Stawropolskiego na południu Rosji, skąd pochodzi i gdzie rozpoczynał swoją karierę polityczną. Dodał następnie: "Białorusini - zuchy. Teraz już mają charakter. To bardzo dobrze". Zapewnił, że uważnie śledzi wydarzenia w sąsiednim kraju.
ZOBACZ: Białorusin uciekał przed milicjantami. Uratował go... kierowca Ubera [WIDEO]
The first President of the USSR Mikhail Gorbachev supported the protesters of Belarus.
— Voices from Belarus⚪️🔴⚪️ (@VoicesBelarus) September 24, 2020
Gorbachev said: “My respected republic and Belarusians whom I love. ->>>#StandWithBelarus #Belarus
Via @kykyorg pic.twitter.com/YcbxeS01ou
Zdaniem Gorbaczowa sytuacja związana z protestami "nie minie tak po prostu", bowiem zaczyna się "ogromna sprawa". Protestujący będą się jeszcze musieli "natrudzić" i jest to sprawa "dla obecnej młodzieży" - ocenił.
Dzień po inauguracji na urząd prezydenta
Masowe protesty na Białorusi wybuchły po wyborach prezydenckich w sierpniu, po których Centralna Komisja Wyborcza uznała za zwycięzcę Alaksandra Łukaszenkę.
ZOBACZ: "Kto miał wiedzieć, to wiedział". Łukaszenka o zaprzysiężeniu
Gorbaczow wypowiadał się dzień po środowej, niezapowiedzianej oficjalnie, inauguracji Łukaszenki na urząd prezydenta. UE, USA, Niemcy, Czechy, Słowacja, Litwa, Szwecja i Dania poinformowały po niej, że nie uznają Łukaszenki za prawomocnego prezydenta.
Z kolei premier RP Mateusz Morawiecki oświadczył w środę, że "wybory, które nie są demokratyczne, nie mogą prowadzić do uznania kogokolwiek za prezydenta kraju". "Białoruś musi być suwerenna, a niezbędnym warunkiem tego są uczciwe wybory, w których to Białorusini, a nie aparat represji zdecydują o wyborze władz" - powiedział.
Czytaj więcej