Białorusin uciekał przed milicjantami. Uratował go... kierowca Ubera [WIDEO]
Mężczyzna uciekający przed ORMO w Mińsku wskoczył do stojącego na światłach samochodu kierowcy Ubera. Ten zamiast czekać, aż funkcjonariusze pozbędą się "intruza" z auta, zablokował drzwi, ominął inne pojazdy i uciekł, zostawiając w tyle milicjantów "Kierowca wprowadził nową funkcję dla swoich klientów" - komentuje dziennikarka Hanna Liubakowa.
Do zdarzenia doszło w środę w nocy. Całe zdarzenie obserwował świadek, który przesłał nagranie zajścia białoruskiemu Radiu Swoboda.
ZOBACZ: Rosja przerzuciła kolejne wojska na Białoruś
Na opublikowanym materiale widać, jak młody mężczyzna ucieka przed grupą ormowców. W pewnym momencie podbiega do stojącego na światłach samochodu Ubera. Obiega auto, otwiera tylne drzwi i wskakuje do środka.
Jeden z ormowców próbuje dostać się do środka, ale kierowca rusza z miejsca. Lekko uderza w tył stojącego przed nim auta, jednak udaje mu się wjechać na chodnik i ominąć stojące na światłach pojazdy. Po chwili wjeżdża na skrzyżowanie i przyspiesza, zostawiając za sobą ormowców.
"Historyczne nagranie"
Pod koniec nagrania widać, jak milicjanci podbiegają do osoby nagrywającej całą sytuację. Materiał nie został jednak usunięty i jeszcze tego samego dnia pojawił się w mediach społecznościowych.
A reaction from instagram. A man is offering to repair the taxi for free, also to repair other cars that were damaged today. pic.twitter.com/anpgymP8pW
— Ana Mambreyan (@Blue_Ana27) September 23, 2020
"Kolejne historyczne wideo ukazujące solidarność wśród ludzi" - napisała na Twitterze dziennikarka Hanna Liubakowa, w przeszłości związana m.in. z Biełsatem.
W komentarzach pod nagraniem internauci są pod wrażeniem postawy kierowcy. Jeden z użytkowników zadeklarował, że jeżeli mężczyzna zgłosi się do niego, to naprawi jego pojazd za darmo. Oferta dotyczy również innych pojazdów, uszkodzonych przez "zamaskowanych funkcjonariuszy".
Kilkuset zatrzymanych
Co najmniej 259 osób zatrzymano w środę w czasie protestów na Białorusi - informuje centrum praw człowieka Wiasna. Lista nie jest pełna. Białorusini protestowali przeciwko niezapowiedzianemu i potajemnemu zaprzysiężeniu Alaksandra Łukaszenki na prezydenta.
Środowe protesty były rozpędzane brutalnie i z użyciem siły. Milicja potwierdziła jedynie użycie armatek wodnych. Z nagrań i relacji świadków wynika jednak, że stosowano także gaz łzawiący i granaty hukowe.
ZOBACZ: Inauguracja Łukaszenki. Protesty w Mińsku, są ranni
Świadkowie mówili też o tym, że w kilku miejscach Mińska słychać były wystrzały. Internetowa Nasza Niwa opublikowała zdjęcie czytelnika, na którym widać łuski od gumowych kul, które miały być znalezione w okolicach metra Puszkińska.
Na liście Wiasny jest informacja o zatrzymanych nie tylko w Mińsku, ale także w Grodnie, Homlu, Mohylewie, Połocku, Borysowie, Baranowiczach, Postawach.
Inauguracja w tajemnicy
W czasie zatrzymań w Mińsku co najmniej kilka osób odniosło obrażenia. Na liście Wiasny jest informacja o jednej osobie z obrażeniami twarzy i jednej osobie zabranej przez karetkę. Na zdjęciach ze stolicy widać inne osoby, które ucierpiały, np. mężczyznę i kobietę, którym opatrywano rany głowy.
Wiadomo również – z relacji mediów - o zatrzymaniach w Brześciu.
W czasie protestów późnym wieczorem kierowcy i demonstranci blokowali ulice, w niektórych miejscach doszło do bójek z milicją i funkcjonariuszami wojsk wewnętrznych. Na nagraniach widać, że zatrzymywali oni samochody, wybijali w nich szyby.
Media szacują, że na ulice wyszło w stolicy kilka tysięcy ludzi. W środę Alaksandr Łukaszenka objął urząd prezydenta. Ceremonia inauguracji odbyła się bez zapowiedzi i w tajemnicy. Media państwowe poinformowały o niej po fakcie. Na uroczystość nie zaproszono przywódców innych państw ani korpusu dyplomatycznego. W telewizji państwowej nie pokazano transmisji na żywo.