Stracił warsztat i samochody klientów. Powodem pożar nielegalnego składowiska odpadów
Wielki pożar nielegalnego składowiska w Sosnowcu spopielił również sąsiedni warsztat samochodowy. Młody mechanik w kilka godzin stracił miejsce pracy i auta klientów. Nie stracił jednak nadziei, przyjaciół i klientów, którzy zbierają pieniądze na odbudowę warsztatu.
Kamil Grochal swój warsztat w tym miejscu prowadził ponad rok. Stracił wszystko w kilka godzin w pożarze, który tydzień temu wybuchł za płotem, na nielegalnym składowisku odpadów. Stopiły się nawet kluczyki, które leżały na biurku.
- Pierwsze to zacząłem ratować samochody - mówi właściciel zakładu. Jednak nie wszystkie auta klientów udało się uratować. Straty trudno policzyć, bo do warsztatu na razie nie można wejść.
ZOBACZ: Oddał jaguara do warsztatu. Na naprawę czeka dwa lata
Jak twierdzi mechanik, żadna firma nie chciała ubezpieczyć warsztatu stojącego przy nielegalnym składowisku, którym w dodatku od roku zajmowała się prokuratura.
Wideo: w pożarze stracił warsztat i samochody swoich klientów
"Takie pytania to mailem"
Warsztat i spalone składowisko są na terenie należącym do jednej firmy. - Takie pytania to proszę przesłać mailem. Przez telefon nie będę mówił - przekazał przedstawiciel zarządcy terenu. Jednak na maila także nie odpowiedział.
ZOBACZ: Pożar w Sosnowcu. Sprawę zbada prokuratura w Katowicach
- Wydostanie się tej cieczy palnej spowodowało szybkie rozprzestrzenianie się pożaru. Musieliśmy przeszukać każdy fragment tego obszaru, na którym mogło, naszym zdaniem, dojść do do ponownego zapalenia - wyjaśnił Marcin Pilarski z Państwowej Straży Pożarnej w Sosnowcu.
Strażacy dopiero wczoraj skończyli prace na pogorzelisku. W sprawie przyczyn pożaru trwa śledztwo. Jego efekty są dla poszkodowanego bardzo ważne.
Czeka na ruch prokuratury
- Musi poczekać na postanowienie prokuratury, która orzeknie w jaki sposób powstał pożar, kto go wywołał i kto jest odpowiedzialny - mówi Marcin Marszołek, prawnik ze stowarzyszenia "Wokanda".
Wtedy będzie wiadomo, kto za szkody powinien zapłacić, ale to wszystko potrwa. - Nie wiem nawet, gdzie się zgłosić, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji - mówi właściciel.
Znajomi i klienci Kamila Grochala założyli dla niego zbiórkę w internecie. Akcję nagłośniły władze miasta, ale więcej zrobić nie mogą. - To są wszystko działalności prowadzone przez osoby na terenach prywatnych - powiedział Rafał Łysy z Urzędu Miejskiego w Sosnowcu.
Czytaj więcej