Zaprzysiężenie Łukaszenki. Reakcja polskiego MSZ

Świat
Zaprzysiężenie Łukaszenki. Reakcja polskiego MSZ
Polsat News
O złożeniu przez niego przysięgi media państwowe poinformowały po fakcie

Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne - podało na Twitterze polskie MSZ. Niemcy nie uznają Alaksandra Łukaszenki za prezydenta Białorusi mimo jego środowej inauguracji - oświadczył rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Podobne stanowisko przyjęła Litwa.

W środę odbyła się niezapowiedziana i tajna inauguracja Łukaszenki. O złożeniu przez niego przysięgi media państwowe poinformowały po fakcie.

 

Litwa nie uznaje Alaksandra Łukaszenki za prawowitego przywódcę Białorusi, a ceremonia inauguracji w Mińsku nie zmienia tej sytuacji - powiedział w środę prezydent Gitanas Nauseda.

 

- Wybory 9 sierpnia na Białorusi nie były wolne, uczciwe i demokratyczne - powiedział Nauseda, odnosząc się do środowej ceremonii zaprzysiężenia Łukaszenki. Dodał, że "ani tajne, ani pompatyczne ceremonie nie zaprzeczą temu bezspornemu faktowi i nie stworzą iluzji legitymizacji".

 

"Jest godna ubolewania"

 

Zaznaczył, że "opowiadamy się za nowymi demokratycznymi wyborami prezydenckimi (na Białorusi) z udziałem międzynarodowych obserwatorów" - dodał prezydent Litwy. Minister spraw zagranicznych Linas Linkeviczius oznajmił, że po tajnej inauguracji w Mińsku Łukaszenkę można nazwać byłym prezydentem Białorusi nie tylko w sensie politycznym, ale także prawnym.

 

Zdaniem szefa litewskiej dyplomacji Łukaszenka, który złożył przysięgę na niezapowiedzianej ceremonii, stara się imitować "to, czego nie ma w rzeczywistości", co przyczynia się do represji władz wobec ludności. Według Linkevicziusa ta inauguracja Łukaszenki nie poprawia sytuacji w kraju i "jest godna ubolewania".

 

ZOBACZ: Rosja przerzuciła kolejne wojska na Białoruś

 

O inauguracji białoruskiego prezydenta donosi agencja BiełTA. Ceremonia odbyła w środę w Mińsku w siedzibie prezydenta.  

 

Do zaprzysiężenia na Twitterze odniosło się również polskie ministerstwo spraw zagranicznych. "MSZ odnotowuje dzisiejsze wydarzenia na Białorusi. Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego czy zaprzysiężenie będzie potajemne, czy oficjalne."

Polska - podobnie jak wszystkie kraje UE - nie uznaje wyborów na Białorusi za wolne i demokratyczne. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz przedstawiciele państw członkowskich wielokrotnie nawoływali do powtórzenia wyborów prezydenckich, a w związku z fałszerstwami wyborczymi i brutalnym tłumieniem protestów obywatelskich "27" podjęła decyzję o nałożeniu sankcji na osoby odpowiedzialne za nadużycia.

 

Premier: nasze stanowisko jest jasne

 

Zaprzysiężenie Łukaszenki skomentował na Facebooku premier Mateusz Morawiecki.

 

"Na Białorusi odbyło się dzisiaj potajemne zaprzysiężenie Aleksandra Łukaszenki. To wydarzenie jedynie potwierdza, że Łukaszenka ma świadomość tego, co zrobił, fałszując wyniki wyborów. Ma świadomość, że nie ma poparcia własnego narodu, a agresja, której się dopuszcza wobec obywateli Białorusi jest niedopuszczalna" - podkreślił szef polskiego rządu.

 

"Nasze stanowisko jest jasne: Białoruś musi być suwerenna, a niezbędnym warunkiem tego są uczciwe wybory, w których to Białorusini, a nie aparat represji, zdecydują o wyborze władz. Wybory, które nie są demokratyczne, nie mogą prowadzić do uznania kogokolwiek za prezydenta kraju" - oświadczył Morawiecki.

 

Jak dodał, "będziemy konsekwentnie popierać wszelkie działania na rzecz pomocy represjonowanym i powtórzenia wyborów na Białorusi w demokratycznej formule".

 

Na Białorusi odbyło się dzisiaj potajemne zaprzysiężenie Aleksandra Łukaszenki. To wydarzenie jedynie potwierdza, że...

Opublikowany przez Mateusz Morawiecki Środa, 23 września 2020

 

Reakcje kolejnych państw 

 

Minister spraw zagranicznych Słowacji Ivan Korczok oświadczył w środę na Twitterze, że Alaksandr Łukaszenka nie ma legitymacji do rządzenia krajem. Słowacja stoi po stronie obywateli Białorusi – napisał minister.

 

Wpis Korczoka jest reakcją na środową informację z Mińska o "inauguracji" Łukaszenki. Według szefa słowackiej dyplomacji Łukaszenka jest odpowiedzialny za przeprowadzenie na Białorusi wyborów, które nie były wolne, ani uczciwe.

 

 

"Alaksandr Łukaszenka po dzisiejszej inauguracji nie ma legitymacji do rządzenia swoim krajem. Odpowiada za wybory prezydenckie, które nie były ani wolne, ani uczciwe. Słowacja jest po stronie obywateli Białorusi" – napisał Korczok.

 

"Wybory na Białorusi nie były wolne i uczciwe. Dlatego ich wyniki są niezgodne z prawem i dzisiejsza inauguracja Alaksandra Łukaszenki nie jest uzasadniona. Białoruskie społeczeństwo obywatelskie ma pełne poparcie Republiki Czeskiej. Białorusini zasługują na wolność"- napisał szef czeskiej dyplomacji.

 

 

Agencja CTK, informując o wpisie ministra, przypomniała, że Unia Europejska uważa wyniki wyborów za sfałszowane i nie uznaje wyboru Łukaszenki

 

"Nadal będziemy pociągać go (Łukaszenkę) do odpowiedzialności za przemoc i represje wobec przeciwników politycznych i pokojowo zachowujących się demonstrantów" - podkreśliła szefowa MSZ Szwecji Ann Linde.

 

 

Szefowa szwedzkiej dyplomacji odniosła się w ten sposób, jak to określiła, do "pospiesznej i niezapowiedzianej inauguracji" szóstej z rzędu kadencji Łukaszenki na stanowisku prezydenta Białorusi, które piastuje od 1994 roku.

 

Jak informowała agencja BiełTA inauguracja rozpoczęła się o godz. 11.30 (10.30 w Polsce). Łukaszenka, trzymając prawą dłoń na konstytucji, złożył przysięgę w języku białoruskim, a następnie podpisał akt przysięgi. Szefowa Centralnej Komisji Wyborczej wręczyła mu stosowny dokument.

 

ZOBACZ: Odbyła się inauguracja prezydenta Białorusi. "To dzień zwycięstwa"

 

Poinformowano, że na uroczystość zaproszono kilkaset osób, w tym przedstawicieli najwyższych władz Białorusi oraz mediów oficjalnych. Ceremonia była tajna. Nie poinformowano o niej publicznie, a rzeczniczka prezydenta odmówiła wcześniej podania jej daty. Zapowiedziała tylko, że "poinformuje o niej bliżej terminu".

 

"To dzień zwycięstwa"

 

- Naszej państwowości rzucono bezprecedensowe wyzwanie, zrealizowanych niejednokrotnie technologii zniszczenia niepodległych państw. Znaleźliśmy się jednak wśród nielicznych, a może jesteśmy jedynymi, gdzie "kolorowa rewolucja" nie doszła do skutku. I jest to wybór Białorusinów, którzy nie chcą w żadnym wypadku stracić swojego państwa – powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.

 

Mówił, także, że "pomimo diabelnie wyrafinowanego podjudzania z zewnątrz, zachowaliśmy szacunek do siebie nawzajem". Ocenił, że miniony rok był "wyjątkowo emocjonalny".

laf/pgo/prz/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie