Niepełnosprawny od 25 lat prosił o podjazd dla wózków. Sukces po materiale "Interwencji"
"Interwencja" wraca do Lublina, gdzie niepełnosprawny Kazimierz Porębski od 25 lat prosił o podjazd dla wózków. Sprawa stała się głośna, bo wiceprezes spółdzielni przed kamerą chciał sprawdzić, jak trudno wózkiem wyjeżdża się do bloku i w efekcie niepełnosprawny spadł z wózka. Po tych wydarzeniach sprawy nabrały tempa.
Historię 66-letniego pana Kazimierza Porębskiego z Lublina po raz pierwszy "Interwencja" pokazywała w kwietniu ubiegłego roku. Poprosił redakcję o pomoc, ponieważ od lat był więźniem własnego mieszkania. Od 25 lat pisał błagalne pisma do spółdzielni mieszkaniowej, żeby zbudować podjazd, który umożliwiłby mu wyjście na dwór. W takiej samej sytuacji był też jego sąsiad.
ZOBACZ: Niepełnosprawni chodzą po schodach. Burmistrz nie zezwala na zamianę mieszkań
Pana Kazimierza Porębskiego i pana Mariusza Wołodko łączy kilka rzeczy. Obaj mieszkają w tym samym, 10-piętrowym bloku. Na obydwu kilka lat temu jak grom z jasnego nieba spadła lekarska diagnoza, że chorują na stwardnienie rozsiane.
Wideo: zobacz cały materiał reportażu "Interwencji"
Są uwięzieni we własnych mieszkaniach
Obydwu mężczyzn łączy jeszcze jedna rzecz. Są uwięzieni we własnych mieszkaniach. Marzą, aby móc wydostać się z bloku na dwór. Niestety przez 6 schodów i bardzo stromą pochylnię na nich zamontowaną jest to niemożliwe.
- Mam swoje 67 lat, nie mam już tyle siły, żeby zwozić męża na wózku po tych stromych schodach – powiedziała Barbara Porębska, żona Kazimierza.
ZOBACZ: Okradł niepełnosprawnego. Złodzieja pomógł złapać 15-latek
- Nie rozumiem tego, że można nie zauważyć takich osób jak osoby niepełnosprawne. Jak można coś budować i o nich zapomnieć – dziwił się Mariusz Wołodko.
- Niestety jest sporo budynków z lat 60., 70., 80, a nawet 90. i żeby na głowie stanął, to nic się nie zrobi. Trudno spółdzielni wykonać coś, co nie jest zgodne z przepisami. Jest to niemożliwe – przekonywał Witold Pawłowski z-ca prezesa Pracowniczej Spółdzielni Mieszkaniowej „Kolejarz” w Lublinie, gdy pierwszy raz odwiedziliśmy go z kamerą.
Niepełnosprawny mężczyzna wypadł z wózka
Prezes przed naszą kamerą próbował wówczas pokazać, że da się łatwo wprowadzić pana Kazimierza po stromej pochylni. Podczas "prezentacji" niepełnosprawny mężczyzna wypadł z wózka.
Po nagłośnieniu tej sprawy nagle znalazło się rozwiązanie. Dzisiaj wybudowany podjazd służy nie tylko panu Kazimierzowi. Korzystają z niego z radością starsze osoby i szczęśliwe matki, które mogą bez trudu wyjeżdżać i wjeżdżać wózkiem z dzieckiem do bloku.
Reporterka: Mamy z panem Kazimierzem takie nieodparte wrażenie, że gdyby nie ten incydent przewrócenia pana Kazimierza, tu by się dalej nic nie dało.
Prezes: Nie, nie proszę państwa, pan pisał chyba od 1996 roku i domagał się tych rzeczy. Ale to nie jest inwestycja za 5 zł. To jest inwestycja za 100 tys. zł. Trzeba było nazbierać pieniędzy i podjąć inicjatywę.
- Mariusz nie doczekał podjazdu, wcześniej zamienił się na mieszkania. Dla mnie to całkowicie inny świat. Ja 5 lat nie byłem w sklepach – ucieszył się ze zmian pan Kazimierz.