Uciekli do Polski z autystycznym synem. Sąd odmówił wydania ściganego małżeństwa
Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił w poniedziałek wniosek prokuratury i odmówił przekazania małżeństwa, które zabrało cierpiącego na autyzm syna z niderlandzkiej placówki i przyjechało z Holandii do Polski. Para jest ścigana Europejskim Nakazem Aresztowania. - Postępowanie władz holenderskich należy ocenić jako skrajnie nieludzkie i barbarzyńskie - powiedział sędzia.
W uzasadnieniu sędzia Dariusz Łubowski wskazał, że wydany przez Królestwo Niderlandów Europejski Nakaz Aresztowania "narusza wolności i prawa człowieka oraz obywatela".
Sędzia podkreślił też, że rodzice Martina zostali postawieni przez władze holenderskie "w sytuacji bez wyjścia". - Zostało im odebrane jedyne dziecko, a jednocześnie nie postawiono im żadnych zarzutów. Nie dano im szansy na ewentualną zmianę sposobu sprawowania opieki na dzieckiem - uzasadniał sędzia Łubowski.
ZOBACZ: "Iść siku z dziewczyną? To przecież normalne". O związku z nieuleczalnie chorą
Zaznaczył jednocześnie, że władze holenderskie "bez jakichkolwiek weryfikowalnych powodów zabrały rodzicom dziecko i nie pozwoliły im na jakikolwiek kontakt z dzieckiem przez ponad rok" oraz, że władze holenderskie działały "z rażącym pogwałceniem wszelkich uznanych na szczeblu międzynarodowym standardów psychologicznych w tego rodzaju sprawach".
- Postępowanie władz holenderskich należy ocenić jako skrajnie nieludzkie i barbarzyńskie - powiedział sędzia.
Pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że skierowała do sądu wniosek o odmowę przekazania małżeństwa do Królestwa Niderlandów. Prokuratura przekazała też, że są ścigani Europejskim Nakazem Aresztowania, który wydał za nimi Sąd Zeeland-West-Brabant Królestwa Niderlandów w związku z zarzutem uprowadzenia syna z ośrodka opieki, do którego doszło w czerwcu tego roku.
Wójcik: sukces Ziobry i ministerstwa
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik wyraził zadowolenie z decyzji sądu. Jego zdaniem orzeczenie to jest wielkim sukcesem Zbigniewa Ziobry, prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości. - Zbigniew Ziobro tę sprawę znał, pilotował ją od początku i kazał pilnować przede wszystkim przestrzegania praw dziecka - podkreślił.
Wójcik zwrócił uwagę, że warszawski sędzia orzekający w tej sprawie dokładnie zbadał funkcjonowanie holenderskiego systemu i stwierdził, że "wymiar sprawiedliwości w Holandii nie jest niezależny, a sędziowie mogą nie być niezawiśli".
Jak przekazał, poniedziałkowy wyrok oznacza, że rodzice Martina nie zostaną wydani holenderskim służbom. Zaznaczył, że aktualna pozostaje jednak sprawa chłopca. - Holenderski sąd chce wydania dziecka na terytorium Holandii. Moim zdaniem orzeczenie to nie powinno być wykonane w Polsce. Ci ludzie nikomu nic złego nie zrobili i powinni dostać azyl w Polsce - dodał Wójcik.
Wiceminister poinformował też, że w poniedziałek resorcie trwa spotkanie z matką chłopca.
"Zarzuty formułowane przez sąsiadów"
O sprawie 7-letniego cierpiącego na autyzm Martina świat usłyszał w lutym 2018 r., kiedy w środku nocy chłopiec został odebrany rodzicom przez holenderską opiekę społeczną. O sprawie pisał m.in. "Daily Mail" czy "The Australian".
- Powodem były zarzuty rzekomych zaniedbań ze strony rodziców formułowane przez sąsiadów - przekazał mec. Bartosz Lewandowski.
ZOBACZ: Uciekł z córkami ze Szwecji, teraz wraca do Rosji. Denis Lisow podziękował polskim władzom
Chłopiec przyszedł na świat w australijsko-rosyjskiej rodzinie, która od kilkunastu lat mieszkała w Holandii. Ojciec Martina - Conrad jest informatykiem, a mama chłopca - Katya - prawniczką.
Martin dorastał w Holandii, gdzie wskutek starań rodziców, zdiagnozowano u niego ciężką postać autyzmu.
- Władze holenderskie, które zainteresowały się rodziną z uwagi na sygnały od sąsiadów, zlekceważyły rozpoznane u Martina zaburzenie rozwojowe polegające m.in. na braku komunikacji z rówieśnikami adekwatnego do wieku czy niekontrolowane wybuchy złości, przypisując ich przyczynę zaniedbaniom rodzicielskim i rzekomej przemocy ze strony rodziców - wyjaśnił mec. Bartosz Lewandowski.
Dodał, że po sygnałach od sąsiadów chłopiec w trybie nagłym został odebrany z rodzinnego domu w środku nocy bez stosowanego zezwolenia odpowiednich organów i umieszczony z dala od domu.
Widzieli syna kilka godzin w tygodniu
Przez pierwsze 13 miesięcy Conrad i Katya mieli ograniczone możliwości widzeń z synkiem.
- Wskutek walki o dziecko umożliwiono rodzicom widzenia z Martinem kilka godzin w tygodniu. Podczas spotkań z mamą i tatą, chłopiec wykazywał ogromną radość oraz nawiązywał z nimi kontakt, co nie miało miejsca w odniesieniu do innych osób. U Martina z uwagi na rozłąkę nastąpił znaczny regres rozwojowy. Chłopiec w trakcie spotkań zakomunikował rodzicom chęć ucieczki - powiedział mec. Lewandowski.
ZOBACZ: Porwanie Ibrahima. Matce udało się porozmawiać z synem
Wówczas Conrad i Katya podjęli decyzję o zostawieniu całego majątku w Holandii, zabraniu synka bez powiadamiania władz i ucieczki do Polski w celu zapewnienia mu rehabilitacji i terapii, która nie była zapewniana ze strony holenderskich organów.
- W Holandii wszelkie próby sądowego odzyskania syna nie powiodły się wskutek nieprzychylnej postawy urzędników opieki społecznej - poinformował mec. Lewandowski.
"Rozpoznaje tylko ich"
Lewandowski podkreślił, że rodzice zdecydowali się na ucieczkę do Polski, kiedy "doszły do nich informacje międzynarodowe, że nasz kraj wielokrotnie stawał po stronie rodzin, które były bezzasadnie rozdzielane przez państwa wysokorozwinięte".
ZOBACZ: Uciekli do Polski z autystycznym synem. Jest reakcja ministerstwa
Jak z kolei zaznaczył drugi z pełnomocników rodziny adw. Babken Khanzadyan państwo den Hertog bardzo liczą na pomoc ze strony Polski.
- Nie może być tak, ze państwa wykorzystują instrumenty i instytucje państwowe, ażeby rozdzielić rodzinę. Wiedzieliśmy, w jaki sposób rodzice opiekują się tym dzieckiem. Państwo holenderskie po umieszczeniu dziecka w internacie zaoferowało ponad 10 tys. euro za jego opiekę. Ja zastanawiam się, dlaczego te 10 tys. euro nie zostało przekazane rodzinie państwa den Hertog, aby to oni się zaopiekowali swoim dzieckiem. Chłopczyk jest bardzo przywiązany do rodziców i rozpoznaje tylko i wyłącznie ich. Ma w znacznym stopniu zaawansowany autyzm - stwierdził Khanzadyan.
Czytaj więcej