PE: nie uznajemy wyborów na Białorusi i wspieramy obywateli
Parlament Europejski odrzuca wyniki ostatnich wyborów prezydenckich na Białorusi i będzie nadal wspierał obywateli tego kraju - powiedział szef PE David Sassoli w poniedziałek po spotkaniu w Brukseli z kandydatką białoruskiej opozycji na prezydenta Swiatłaną Cichanouską.
- Powitałem dziś w Parlamencie Europejskim panią Swiatłanę Cichanouską. Bardzo się cieszę, że dobrze sobie radzi. Niestety, w aresztach wciąż są tysiące Białorusinów, z których wielu było torturowanych we własnym kraju. Od 45 dni ludzie demonstrują na ulicach, domagając się prawa do wyboru przyszłości swojego kraju - oświadczył Sassoli.
Jak dodał, obecna sytuacja jest nie do przyjęcia. - Wzywam (urzędującego prezydenta Białorusi Alaksandra) Łukaszenkę do uwolnienia wszystkich zatrzymanych i podjęcia dialogu z (utworzoną przez białoruską opozycję) Radą Koordynacyjną i przedstawicielami narodu białoruskiego. W zeszłym tygodniu Parlament Europejski przegłosował znaczną większością głosów rezolucję wzywającą do poszanowania praw obywatelskich, politycznych i praw człowieka na Białorusi oraz do poparcia idei sankcji wymierzonych w sprawców przemocy. Uważamy, że obywatele Białorusi muszą być jedynymi autorami swojego losu. Jedynym realnym rozwiązaniem jest pokojowe przekazanie władzy - oświadczył przewodniczący PE.
"Te rezolucja wspiera Białorusinów"
Cichanouska powiedziała na wspólnej konferencji z Sassolim, że jest bardzo wdzięczna za przyjęcie przez PE rezolucji w sprawie sytuacji na Białorusi.
ZOBACZ: Von der Leyen: w UE nie ma miejsca na "strefy wolne od LGBT"
- Te rezolucja wspiera Białorusinów w ich walce. Prosimy społeczność międzynarodową, by nie akceptowała władzy pana Łukaszenki, ponieważ nie ma on w oczach Białorusinów legitymacji do jej sprawowania. (...) Tylko dzięki wsparciu społeczności międzynarodowej będziemy w stanie wygrać naszą walkę o demokratyczną Białoruś - powiedziała opozycjonistka. Przed gmachem PE w trakcie wizyty białoruskiej liderki opozycji odbył się wiec poparcia dla Białorusi.
"Proszę rozważcie międzynarodową koalicję"
Cichanouska wzięła udział w posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Wraz z innymi członkami Rady Koordynacyjnej mówiła europosłom, że Białorusini po 26 latach życia pod presją reżimu dyktatorskiego "obudzili się". Na forum PE zwróciła się o wsparcie.
- Proszę rozważcie stworzenie międzynarodowej koalicji, aby ułatwić negocjacje między Łukaszenką a białoruskim społeczeństwem reprezentowanym przez Radę Koordynacyjną. Proszę was też o okazanie solidarności z Białorusinami, wspieranie naszego społeczeństwa obywatelskiego oraz organizacji medialnych, które są pod stałą presją władz - mówiła 38-letnia opozycjonistka.
ZOBACZ: Sytuacja na Białorusi. Polska nałoży sankcje?
Podczas posiedzenia pokazywała zdjęcia z masowych protestów z Mińska, poszkodowanych przez milicję oraz posiniaczone ciało jednej z ofiar tortur. Jak zaznaczyła, aby zainicjować rozmowy z władzami, zainicjowała powstanie Rady Koordynacyjnej, ale dialog się nie rozpoczął ze względu na postawę prezydenta.
- Łukaszenka nie chce rozmawiać z Białorusinami, nie chce dialogu. Zamiast tego stosuje represje, aresztuje pokojowych demonstrantów, zastrasza dziennikarzy - wymieniała Cichanouska. Jak zaznaczyła, Łukaszenka ma nadzieję, że protest się wypali, ale - jak zapewniła - tak się nie stanie. - Będziemy demonstrować tak długo, jak to potrzebne, przez tygodnie, miesiące, a nawet lata. Białorusini nie będą dłużej zakładnikami reżimu Łukaszenki - oświadczyła.
ZOBACZ: Premierzy Polski i Litwy podpisali deklarację ws. sytuacji na Białorusi
Cichanouska wskazała, że tylko presja zmusi Łukaszenkę do dialogu, dlatego protesty będą nadal się odbywać. Zapewniła, że będą one cały czas pozbawione przemocy.
Podobnie jak podczas pierwszego, wówczas wirtualnego spotkania z komisją spraw zagranicznych PE w sierpniu, również tym razem zapewniała, że białoruskie powstanie nie jest "geopolityczną rewolucją". Jak podkreślała, nie jest ono ani antyrosyjskie, ani prorosyjskie, ani antyeuropejskie, ani proeuropejskie, a protestujący domagają się tylko nowych, wolnych i uczciwych wyborów.
Sprawa Kalesnikawej
Sąd rozpatruje skargę adwokatów Kalesnikawej za zamkniętymi drzwiami - pisze Interfax-Zapad. Kalesnikawa została oskarżona o wzywanie do działań na szkodę bezpieczeństwa państwa. Adwokat opozycjonistki Ludmiła Kazak poinformowała w piątek, że pozostanie ona w areszcie do 8 listopada.
Status oskarżonych na podstawie tego samego artykułu mają też opozycjonista Maksim Znak i prawnik Ilja Salej. W miniony piątek sąd negatywnie rozpatrzył skargę na areszt Znaka. Mężczyzna ogłosił głodówkę.
ZOBACZ: Wielotysięczne demonstracje na Białorusi. Są kolejni zatrzymani
Kalesnikawa, członkini prezydium Rady Koordynacyjnej powołanej przez opozycję białoruską, została zatrzymana 7 września rano na ulicy w Mińsku przez nieznanych ludzi. Została przewieziona do siedziby wydziału do walki ze zorganizowaną przestępczością, gdzie spędziła około połowy dnia.
Potem trafiła do KGB Białorusi, gdzie żądano od niej zgody na wyjazd za granicę. W nocy opozycjonistkę wywieziono na granicę białorusko-ukraińską i siłą próbowano zmusić do opuszczenia kraju. Z relacji współpracowników Kalesnikawej Antona Radniankaua i Iwana Kraucoua wynika, że aby tego uniknąć, kobieta porwała swój paszport i przez okno wydostała się z auta.
ZOBACZ: ONZ zbada sytuację na Białorusi. Przyjęto rezolucję
Białoruskie organizacje pozarządowe uznały członków prezydium opozycyjnej Kalesnikawą i Znaka oraz Saleja za więźniów politycznych.
Czytaj więcej