Marek Suski: od dziś rząd jest mniejszościowy. Ryszard Terlecki: koalicja nie istnieje
- Faktycznie od dziś w nocy rząd jest mniejszościowy - powiedział Polsat News poseł Marek Suski. Jak dodał, "nie ma koalicji. A jak nie ma koalicji, to jest rząd mniejszościowy". - Od jakiegoś czasu rozmowy trwały, a teraz klamka zapadła – powiedział. - Koalicja nie istnieje. Konsekwencją tego będą stanowiska w rządzie - powiedział z kolei Ryszard Terlecki.
Sejm uchwalił w piątek nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Za jej przyjęciem głosowało 356 posłów, 75 było przeciw, a 18 wstrzymało się od głosu. Teraz nowelizacja trafi do Senatu.
Spośród 229 przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, którzy wzięli udział w głosowaniu, nowelizację poparło 176 posłów PiS, w tym minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie). Natomiast przeciw noweli było 38 posłów należących do klubu PiS, w tym wszyscy posłowie Solidarnej Polski. 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS).
"Nasi byli koalicjanci powinni pakować już biurka"
Marek Suski pytany w Polsat News, czy możliwy jest rząd mniejszościowy odparł: "faktycznie od dziś w nocy taki jest". Jak dodał, "były głosowania, w których nasi koalicjanci wypowiedzieli współpracę, więc nie ma koalicji. A jak nie ma koalicji, to jest rząd mniejszościowy". - Od jakiegoś czasu rozmowy trwały, a teraz klamka zapadła – powiedział.
WIDEO: Marek Suski o rządzie mniejszościowym
W RMF FM Suski był pytany o "proces karania" posłów PiS, którzy zagłosowali przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
- Sądzę, że będą wykluczeni z partii, bo była zapowiedź na klubie - prezes powiedział jasno, że oczekuje w tej sprawie jasnego i jednolitego stanowiska od członków Prawa i Sprawiedliwości, bo to jest sprawa formacji duchowej, to już nawet nie jest kwestia przynależności do partii tylko dobrzy ludzie powinni rządzić Polską - odpowiedział Suski, dodając, że nie można godzić się na okrucieństwo wobec zwierząt.
Suski mówił też: "uważam, że nasi byli koalicjanci powinni pakować już biurka".
"Konsekwencją będą stanowiska w rządzie"
- Od dwóch tygodni prowadziliśmy mozolne rozmowy, które miały doprowadzić do rekonstrukcji rządu. One się załamały wczoraj po głosowaniu, na którym nam zależało - powiedział w Sejmie szef klubu PiS, Ryszard Terlecki.
Jak dodał, "z tego trzeba wyciągnąć konsekwencje". - Wygląda na to, oczywiście nie przesądzajmy, w polityce różne rzeczy są możliwe i wiele się może zdarzyć, ale w tej chwili sytuacja jest taka, że praktycznie koalicja nie istnieje - podkreślił. - Konsekwencje będą tego także jeśli chodzi o stanowiska w rządzie - zaznaczył.
ZOBACZ: 11 godzin prac komisji nad "piątką dla zwierząt". Wykreślono zakaz uboju rytualnego
Pytany, czy będą przyspieszone wybory, Terlecki odpowiedział: "to jest pytanie, które politycy zadają sobie dziś od rana". - Jeśli nie zmieni się nic w tej sytuacji, która wczoraj zaszła, to oczywiście jest perspektywa rządu mniejszościowego". - Wszyscy wiemy, jak trudno jest prowadzić politykę z takim rządem, choć przykładów w nieodległej przeszłości było kilka - dodał.
- Jeśli sytuacja będzie taka, że nie będzie można działać, przeprowadzać zmian, funkcjonować w takim mniejszościowym rządzie, to niezbędne okażą się przyspieszone wybory. Pójdziemy do nich sami - mówił Terlecki.
Poinformował także, że "w poniedziałek zbierze się kierownictwo PiS i rozstrzygnie, jak będziemy postępować w najbliższych dniach".
Terlecki pytany przez dziennikarzy, co PiS konkretnie zarzuca liderowi Solidarnej Polski, ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze, wskazał, że są dwa zarzuty. - Jeden to, że tak trudno było się dogadać i nasi koalicjanci wciąż zgłaszali nowe oczekiwania. Z każdym dniem pojawiały się nowe pola niezbędne do negocjacji, co było trochę irytujące. No i wczorajsze zachowanie - podkreślił polityk.
WIDEO: zobacz rozmowę z Ryszardem Terleckim
Bielan: trzeba poczekać pewnie kilka dni, aż emocje opadną
Z kolei polityk Porozumienia, europoseł Adam Bielan, pytany w TVP Info, czy Zjednoczona Prawica "rozbije się o pręty klatek zwierząt futerkowych", wyraził przekonanie, że nie.
- Byłoby to kompletnie absurdalne, niezrozumiałe dla naszych wyborców, żebyśmy po czterech kolejnych zwycięstwach wyborczych w ciągu ostatnich dwóch lat, teraz pokłócili się w momencie, kiedy mamy 3 lata stosunkowo bezpieczną większość w Sejmie, przyjaznego nam prezydenta i możemy w końcu reformować Polskę, czyli robić to, czego od nas oczekują nasi wyborcy - ocenił europoseł.
Pytany, "z jakiego powodu w takim razie koalicjanci wewnątrz Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu dotyczącym +Piątki dla zwierząt+ zagłosowali inaczej, niż chce Prawo i Sprawiedliwość" oraz "czy to jest element trwających kolejny tydzień negocjacji umowy koalicyjnej", polityk Porozumienia zwrócił uwagę, że "ta ustawa, choć ważna oczywiście, wzbudzająca bardzo duże emocje, nie była elementem umowy koalicyjnej". - Ta umowa dopiero ma być podpisana - dodał.
ZOBACZ: Sejm uchwalił "piątkę dla zwierząt". Przeciw było 38 posłów klubu PiS
- Posłowie zachowali się różnie. Posłowie Solidarnej Polski zagłosowali przeciwko, ale też kilkunastu posłów którzy należą do partii Prawo i Sprawiedliwość, głosowali przeciwko. Posłowie Porozumienia w zdecydowanej większości się wstrzymali, chociaż zdaje się pani wicepremier (Jadwiga) Emilewicz głosowała za. No i bardzo duża część opozycji zagłosowała za tą ustawą. Więc ta ustawa została przyjęta dużą większością w Sejmie - podkreślił.
Według niego, "trzeba poczekać pewnie kilka dni, aż emocje opadną, a później wrócić do stołu negocjacyjnego".
- Jestem przekonany, że Zjednoczona Prawica ma jeszcze przed sobą wiele zadań do wykonania. Jesteśmy, jako Zjednoczona Prawica, najbardziej udanym projektem w historii polskiego parlamentu. Nigdy wcześniej żaden projekt polityczny, żadne ugrupowanie, nie wygrało wszystkich wyborów, w których startowała. Zjednoczona Prawica od 2014 roku wygrywa wszystkie kolejne wybory. No i nie rozumiem..., przede wszystkim nasi wyborcy by zupełnie tego nie zrozumieli, że przez ambicje tych, czy innych polityków, ten projekt zostałby rozbity - oświadczył.
Dopytywany, o czyje ambicje tutaj chodzi jego zdaniem, Bielan odparł: "Konsekwencją rozbicia Zjednoczonej Prawicy i ewentualnych przyspieszonych wyborów - chociaż wierzę, że do takich wyborów nie dojdzie - byłoby przejęcie władzy przez lewicę. Wszyscy ci, którzy do tego doprowadzą, będą musieli zmierzyć się z takimi konsekwencjami. Jestem przekonany, że na wiele lat znikną z polskiej polityki" - powiedział.
Dopytywany, "czy napięcie związane z tą konkretną ustawą i ten wynik głosowania, jest elementem nacisku albo trwających negocjacji pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską i Porozumieniem", Bielan odpowiedział przecząco.
- Nie. Ta ustawa akurat została przegłosowana w momencie, kiedy ty negocjacji schodzą na ostatnią prostą - zaznaczył.
Według jego wiedzy, "szczególnie jeśli chodzi o kwestie personalne było już ustalone 80-90 proc. spraw".
-Przechodziliśmy do ustaleń kwestii programu. One też wzbudzają spore emocje, ale proszę pamiętać, w jakim jesteśmy momencie. Po dwóch latach permanentnych kampanii wyborczych, przed wyborami samorządowymi, europejskimi, sejmowymi, prezydenckimi, kiedy obowiązywała w naszych szeregach bardzo ścisła dyscyplina również dyscyplina wypowiedzi w mediach, mamy tę perspektywę 3 lat bez wyborów, w związku z tym rozmaite środowiska zaczynają głośno argumentować dlaczego akurat ich projekty programowe powinny być wyżej na liście priorytetów, a innymi sprawami powinniśmy się zajmować w drugiej kolejności" - stwierdził. Przekonywał przy tym, że raz na jakiś czas w tak szerokiej koalicji, jak Zjednoczona Prawica, dyskusja "na serio, szczera musi się odbyć".
Zapewniając, że właśnie taka dyskusja się toczy, polityk wyraził przekonanie, że - jak mówił - "w ciągu kilku tygodni, a więc pewnie na początku października jesteśmy w stanie podpisać nową umowę koalicyjną i doprowadzi do rekonstrukcji rządu".
"Nie wyobrażam sobie, żeby Porozumienia opuściło Zjednoczoną Prawicę"
Bielan poinformował, że władze Porozumienia "mają się zebrać dopiero w przyszłym tygodniu". - Będziemy oceniać to, co dotąd udało się wynegocjować panu prezesowi Jarosławowi Gowinowi, a nie wyobrażam sobie, żeby Porozumienia opuściło Zjednoczoną Prawicę - powiedział. Jak dodał, "w naszych szeregach nie ma takich głosów".
"Wiemy, że istnieje w tej chwili duże napięcie między Solidarną Polską, a Prawem i Sprawiedliwością. Liczę, że liderzy tych ugrupowań troszeczkę ochłoną w najbliższych dniach i to napięci opadnie, i że będziemy w stanie w przyszłym tygodniu wznowić rozmowy koalicyjne, i tak jak mówił Jarosław Kaczyński jeszcze w lipcu w wywiadzie dla PAP, na przełomie września i października ten termin wciąż jest jak najbardziej realny i będziemy w stanie doprowadzić do rekonstrukcji rządu i podpisania nowej umowy koalicyjnej".
Czytaj więcej