Ile szkół pracuje zdalnie? Minister edukacji o szczegółach
- W trybie mieszanym pracują 133 placówki oświatowe, a 54 w trybie zdalnym - poinformował we wtorek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Reszta, czyli 48,3 tys. placówek, działa normalnie. Szef MEN odniósł się także do subwencji oświatowej. - W 2020 r. subwencja ta wynosi prawie 50 mld zł, a w momencie kiedy PiS przyjmowało władzę było to nieco ponad 40 mld zł - powiedział.
- Na ponad 48,5 tys. szkół i placówek zaledwie kilkadziesiąt szkół pracuje w systemie zdalnym, to nieco ponad 50. Nieco ponad 130 pracuje w trybie mieszanym. To wyraźnie pokazuje, że ten system, który wprowadziliśmy, w którym dyrektorzy szkół informują inspekcje sanitarną, po prostu działa - powiedział szef MEN na konferencji prasowej.
- Zwłaszcza ta druga liczba, pokazująca, że więcej jest szkół w trybie mieszanym niż w trybie całkowitego kształcenia zdalnego, pokazuje, że nie ma potrzeby zamykać od razu w każdym przypadku całą placówkę - wskazał. - Mamy nadzieję, że w kolejnych tygodniach dane będą wyglądały podobnie - dodał Piontkowski.
Dane zebrano od kuratorów oświaty na podstawie informacji od dyrektorów. Jest to stan na wtorek na godzinę 14:00.
Ponad 99,5 proc. szkół w trybie stacjonarnym
Zgodnie z nimi we wtorek w trybie stacjonarnym pracowało 48 298 przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowych, czyli 99,62 proc. wszystkich.
W trybie mieszanym, czyli z nauką prowadzoną częściowo w szkole i częściowo w domu, pracowały 133 placówki, czyli 0,27 proc. wszystkich. W trybie wyłącznie zdalnym pracowały 54 placówki - 0,11 proc. wszystkich.
ZOBACZ: Edukacja w czasie epidemii. MEN o funkcjonowaniu szkół
Dane dotyczą szkół i placówek, w których powiatowa inspekcja sanitarna - po szczegółowym przeanalizowaniu sytuacji - wydała zgodę na pracę szkoły w innym trybie nauki niż stacjonarny.
Subwencja oświatowa rośnie
We wtorek obyło się posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Rozmawiano m.in. o finansowaniu oświaty i subwencji oświatowej. Po jej zakończeniu na konferencji prasowej minister Dariusz Piontkowski podkreślał, że subwencja na przestrzeni lat wyraźnie rośnie.
- Oczywiście była dyskusja na temat tego, czy skala tego wzrostu jest taka, jaką by samorządy chciały, czy nie. Ale widać wyraźnie, że w ostatnich kilku latach ten wzrost subwencji jest wyraźnie większy niż w latach poprzednich. Przypomnę, że w roku 2020 ta subwencja wynosi prawie już 50 mld zł, a w momencie kiedy Prawo i Sprawiedliwość przyjmowało władzę, było to nieco ponad 40 mld zł - powiedział szef MEN.
ZOBACZ: Rodzice nie chcą, by dzieci nosiły maseczki w szkołach. Wysyłają oświadczenia
- Gdybyśmy porównali to w jeszcze dłuższym okresie, to w porównaniu z rokiem 2000 subwencja jest wyższa ponad dwukrotnie. Oczywiście rozumiemy, że tu także jest inflacja, zmiana sposobu zadań, ale proszę zwrócić uwagę także na zmianę liczby uczniów w systemie. Jeżeli w roku 2000 uczyło się prawie 7,5 mln uczniów w polskich szkołach, placówkach edukacyjnych, to teraz mamy niespełna 5 mln, a mimo to subwencja wzrosła ponad dwukrotnie. To pokazuje, że dziś kwota na jednego ucznia jest zdecydowanie wyższa - powiedział Piontkowski.
"Rosną dochody samorządów z innych podatków"
- Oprócz tego, że rośnie subwencja (oświatowa - red.), to rosną dochody samorządów z innych podatków, które przynajmniej powinny być częściowo przeznaczane także na wydatki oświatowe. W roku 2019 te dochody samorządów łącznie wzrosły o 27 mld zł, to nieco ponad 10,5 proc., a dochody własne wzrosły prawie o 12 mld zł, czyli o 9,5 proc. - wyliczył Piontkowski.
Zaznaczył, że podatki, o których najczęściej przy okazji wzrostu dochodów samorządów to od osób fizycznych i tutaj dynamika jest jeszcze wyraźniejsza.
ZOBACZ: 30 lat religii w szkołach. "Często problem jest w katechecie"
- Między 2008 rokiem a 2015 rokiem ta dynamika była bardzo niewielka. Wzrosły one łącznie o 9,5 mld zł, czyli nieco ponad 1 mld zł rocznie, gdyby rozkładać statystycznie na każdy z tych lat. Natomiast w ciągu ostatnich czterech lat - w latach 2015-2019 mamy wzrost o 18 mld zł, czyli ponad 4,5 mld zł rocznie. Tu dynamika jest wyraźnie widoczna - mówił.
Podkreślił, że to zasługa wzrostu gospodarczego, ale także uszczelnienia systemu podatkowego. - Dzięki temu więcej podatków do budżetu państwa wpływa i samorządy z tego korzystają - podsumował.
Mamy około 520 tys. nauczycieli
Szef MEN nawiązał również do liczby nauczycieli.
- Liczba nauczycieli w systemie aż tak gwałtownie nie spada (jak liczba uczniów - red.). Jeżeli w 2000 r. było około 550 tys. nauczycieli objętych subwencjonowaniem, w tym nie ma nauczycieli przedszkoli, to w tej chwili jest ich około 520 tys. - wyliczał szef edukacji.
ZOBACZ: Wtargnął do szkoły i kazał uczniom zdejmować maseczki
Zauważył, że w tym czasie różnica wynosi dwadzieścia kilka tysięcy, ale ten spadek liczby nauczycieli jest zdecydowanie mniejszy niż zmniejszenie liczby uczniów.
Wydatki na oświatę wyższe niż średnia europejska
Piontkowski przytaczał w trakcie konferencji także dane Eurostatu dotyczące wydatków poszczególnych państw członkowskich na edukację.
- Okazało się, że wydatki w Polsce w roku 2017 i 2018, bo na razie mamy dostępne te dane, są wyższe niż średnia europejska. Ta różnica może nie jest gigantyczna, ale proszę zobaczyć, że wydatki w UE stanęły na pewnym poziomie, a w Polsce wzrosły - mówił szef MEN.
ZOBACZ: Strajkujący rodzice wygrali. Nie przeniosą szkoły w Sosnówce
Piontkowski podkreślał, że w liczbach bezwzględnych wydatki Polski na edukację są niższe niż we Francji, Luksemburgu czy Niemczech, ale procentowy ich udział w PKB jest wyższy niż średnia europejska.
- Nie mamy się czego wstydzić w porównaniu z naszymi sąsiadami - dodawał szef MEN.