Wynieśli rzeźbę z muzeum i wszystko nagrali. Twierdzą, że nie była to kradzież
Złodzieje wynieśli z holenderskiego Muzeum Afryki pochodzącą z Konga rzeźbę nagrobną. Kradzież była przez nich na żywo relacjonowana w internecie. Rabusie szybko zostali zatrzymani przez policję. Bronią się jednak, że nie popełnili przestępstwa, a jedynie odzyskali zabytek, który został bezprawnie wywieziony z ich kontynentu w czasach kolonialnych.
Do zdarzenia doszło 10 września w muzeum w miejscowości Berg en Dal na wschodzie Holandii. Czarnoskórzy aktywiści wynieśli z tamtejszego Muzeum Afryki rzeźbę pochodzącą z Konga.
Zdarzenie było relacjonowane na żywo w internecie. Na zarejestrowanym wideo widać, że nikt nie próbował intruzom w tym przeszkadzać.
Nie ukradli, ale odzyskali rzeźbę
Na nagraniu "rabusie" tłumaczą także motywy swojego działania. Według nich nie dokonali kradzieży, a jedynie odzyskali rzeźbę, która została wcześniej bezprawnie zabrana z "Czarnego Lądu" podczas kolonialnych podbojów i powinna wrócić na swoje miejsce.
ZOBACZ: Legenda okazała się prawdą. Serce ukryte w miejskiej fontannie
Sprawcy twierdzą, że podobnie powinno się stać z innymi afrykańskimi dziełami sztuki zabranymi przez Europejczyków i przetrzymywanymi w muzeach.
Skradziona rzeźba nie wróci jednak na razie do Afryki. Chwilę po wyniesieniu z muzeum została, bowiem odzyskana przez policję, a sprawcy zostali zatrzymani.
Podobne akcje w Marsylii i Paryżu
Według miejscowych mediów sprawcami kradzieży są kongijscy aktywiści, którzy w przeszłości przeprowadzili podobne akcje w muzeach w Marsylii i Paryżu. Wobec członków grupy toczy się we Francji śledztwo.
ZOBACZ: Złodziej pomnika marszałka Rokossowskiego zatrzymany. Figura straciła głowę
Muzeum Afryki poinformowało, że skradziony posąg został zakupiony w 1968 roku przez ojców z zakonu Ducha Świętego, którzy założyli muzeum w Berg en Dal w 1954 roku.
Władze placówki wytłumaczyły również, że kradzież została zauważona natychmiast, jednak zamiast interweniować na miejscu, zdecydowano się powiadomić o sprawie policję, która była w pobliżu. Chodziło o to, by nie doprowadzić do eskalacji sytuacji i nie narażać na szwank rzeźby.
Czytaj więcej