Parlament Europejski debatował o Polsce. Padły ostre słowa
W poniedziałek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat praworządności w Polsce oraz kwestii tzw. "stref wolnych od LGBT". - Polska oddala się od wartości europejskich - powiedział europoseł Juan Fernando Lopez Aguilar. - Nie przeszkadza wam nowy pomnik Lenina w Niemczech, ale przeszkadza wam, że bronimy wartości rodzinnych w Polsce. Hańba! - odpowiedział mu europoseł PiS, Patryk Jaki.
W poniedziałek po południu w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat stanu praworządności w Polsce. Dyskusja związana była z projektem raportu, nad którym europosłowie mają głosować w czwartek, a którego sprawozdawcą jest Juan Fernando Lopez Aguilar z frakcji socjaldemokratów.
Jaki do Aguilara w europarlamencie: Hańba!
Aguilar mówił w czasie debaty, że bardzo niepokoi go "podkopywanie wartości europejskich i demokracji w Polsce", które oznacza "podkopywanie tych wartości w Unii Europejskiej".
Wskazał, że to kolejna debata i rezolucja na temat Polski w PE. Dodał, że UE nie może się zgodzić, by rezolucje te były systematycznie lekceważone przez jakiekolwiek państwo europejskiego.
ZOBACZ: Europosłowie chcą wprowadzenia zasady "unijne pieniądze za praworządność"
- Chodzi nam o przesłanie, w którym chcemy, by Polska wróciła do wartości Unii Europejskiej. UE nie jest obcym mocarstwem ani statkiem pozaziemskim. Reprezentujemy też obywateli polskich w tym zgromadzeniu - podsumował Hiszpan.
Odpowiedział mu europoseł PiS Patryk Jaki. - Nie przeszkadza wam nowy pomnik Lenina w Niemczech, ale przeszkadza wam, że bronimy wartości rodzinnych w Polsce. Hańba! - powiedział polski polityk.
Będą kolejne kroki przeciw Polsce
- KE wkrótce zdecyduje o kolejnych krokach w procedurze o naruszenie prawa przeciw Polsce w związku z ustawami dotyczącymi sądownictwa - zapowiedziała z kolei wiceszefowa KE Viera Jourova. W debacie w PE zaznaczyła też, że w UE nie ma miejsca na dyskryminację osób LGBT.
Chodzi o ustawę wprowadzającą zmiany dotyczące dyscyplinowania sędziów. Zdaniem KE uchwalone w grudniu przepisy podważają niezależność polskich sędziów i są sprzeczne z zasadą nadrzędności prawa UE.
- Komisja otrzymała odpowiedź od polskich władz i wkrótce zdecyduje o kolejnych krokach w tej procedurze - podkreśliła Jourova.
Odnosząc się do kwestii "stref wolnych od LGBT" ostrzegła, że w przypadku naruszeń podstawowych praw tych osób do Polski mogą nie trafić środki unijne. - Musimy jasno powiedzieć, że środki unijne nie trafią do Polski, jeśli będą naruszane podstawowe prawa grup LGBT - podkreśliła wiceszefowa KE w debacie europarlamentu, którą sprowokowały uchwały niektórych samorządów dotyczące mniejszości seksualnych.
Jej zdaniem retoryka anty-LGBT, która pojawia się w polskich kręgach politycznych, jest pewnego rodzaju zezwoleniem na zachowania, które są wymierzone w te mniejszości. - Uważam, że to nie do przyjęcia - oświadczyła.
Jourova mówiła też o tym, że KE powinna mieć więcej władzy, jeśli chodzi o nadzór nad środkami unijnymi. - Musimy w sposób nowatorski podchodzić do wspierania praworządności w państwach członkowskich, dlatego też proponowaliśmy warunkowość w dostępie do funduszy - przypomniała.
Halicki: rezolucja to akt oskarżenia władzy
Europoseł Andrzej Halicki powiedział w imieniu Europejskiej Partii Ludowej, że projekt rezolucji dotyczący Polski to "akt oskarżenia władzy, która stawia się ponad prawem, ponad konstytucją, oraz szykanuje tych, którzy myślą inaczej".
Halicki zaznaczył, że projekt rezolucji stanowi zbiór faktów i jest "bardzo zbalansowany".
- Nie ma zgody na to, aby władza dyskryminowała kogokolwiek w żadnym państwie europejskim. Jeżeli tak jest, to musimy w tej izbie mówić, że tak być nie może. Nie ma zgody na to, aby władza upartyjniała sądy i sama chciała być sądami w imię własnych interesów. Nie ma zgody na to, by zagrażać niezależności mediów tylko dlatego, że czyjaś opinia się władzy nie podoba. Nie ma także zgody na mowę nienawiści, a jeśli płyną słowa agresji z ust polityków najwyższego poziomu, to trzeba reagować - powiedział eurodeputowany.
ZOBACZ: Szef Rady Europejskiej chce powiązać praworządność z dostępem do unijnych pieniędzy
Dodał w imieniu grupy Europejskiej Partii Ludowej, że projekt rezolucji trzeba przyjąć, bo jest "niestety prawdziwy". Powiedział też, że chciałby, aby projekt ten nigdy nie powstał. - Mam nadzieję, że będzie taki moment, w którym polskie społeczeństwo na tyle dobrze wybierze władzę, że ta nie będzie stawiała siebie ponad prawem - powiedział.
Eurodeputowany Wiosny Łukasz Kohut zarzucił polskim władzom, że "zrobiły z Polski nieśmieszny kabaret" - Czy nie jest wam wstyd? Od 5 lat łamiecie w Polsce podstawowe zasady europejskie: praworządność, prawa człowieka i wolności obywatelskie. Sprowadziliście Trybunał Konstytucyjny do roli marionetki. Z mediów publicznych zrobiliście tubę propagandową. Zrobiliście z Polski nieśmieszny kabaret, pośmiewisko na arenie międzynarodowej. Arogancję, pychę, butę wynieśliście na ołtarze - powiedział eurodeputowany Socjalistów i Demokratów.
Jaki: w Hiszpanii wszystko jest ok, ale w Polsce narusza się praworządności. To jest równość?
- W państwa interpretacji praworządność w Polsce jest naruszana przez: po pierwsze przyjęcie ustawy antyterrorystycznej, mimo, że wiecie, że są podobne ustawy w innych państwach członkowskich. Po drugie: nominacja sędziów tak jak w Hiszpanii - powiedział Patryk Jaki z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR).
Jak mówił, w jego ocenie w Polsce parlament wybiera Krajową Radę Sądownictwa tak samo jak Hiszpanii. - I w Hiszpanii wszystko jest cacy, a w Polsce jest "be". To jest równość? Nie - pytał.
Dodał, że w definicji przeciwników polskiego rządu w PE istnienie jednej konserwatywnej stacji telewizyjnej to też naruszenie praworządności.
ZOBACZ: PE: praworządność w Polsce nadal zagrożona. PiS: sytuacja ma się dobrze
- Zakaz działalności politycznej sędziów to rzecz fundamentalna dla niezależności sądów. (...) Państwa zdaniem jest to niezgodne z wymogami praworządności - mówił Jaki, zwracając się do obecnych podczas debaty, żeby zadali sobie pytanie, czy wiedzą, na czym polegają praworządność i demokracja.
Europoseł powiedział też, że nie ma stref wolnych od LGBTI w Polsce, a lewicowi aktywiści zrobili po prostu żart. - Zrobili zdjęcia, wysłali je państwu, a państwo uwierzyli - zwrócił się do obecnych na sali europosłów.
Po debacie głos zabrali inni politycy związani ze Zjednoczoną Prawicą. - Polska jest krajem demokratycznym, praworządnym i tolerancyjnym. Dążenie do tego, żeby Polsce uszczuplić fundusze unijne jest wyjątkowo niegodne - mówiła na konferencji prasowej w PE Jadwiga Wiśniewska (PiS). Europoseł Joachim Brudziński wskazywał, że debata w PE to kolejna odsłona "lewicowego bełkotu".
Rzecznik rządu o debacie: nie ma znaczenia w sensie formalnym
Wcześniej rzecznik polskiego rządu Piotr Müller zaznaczył, że będzie to kolejna już debata na temat "rzekomych naruszeń praworządności w Polsce".
Podkreślił, że polski rząd szanuje wszelkie dyskusje prowadzone w europarlamencie, ale - jak ocenił - argumenty, które podczas nich padają często "nie mają nic wspólnego z rzeczywistością". - Gdy porównujemy rozwiązania, które obowiązują w Polsce do rozwiązań, które obowiązują w innych krajach Unii Europejskiej, to widzimy pełną analogię - przekonywał.
Zwrócił uwagę, że poniedziałkowa debata nie odbędzie się w ramach procedur przewidzianych unijnymi traktatami. - Jest po prostu zwykłą debatą parlamentarną. Ona nie ma znaczenia w sensie formalnym, nie powoduje żadnych skutków dla naszego kraju - przekonywał Müller.
Poniedziałkowa dyskusja w Europarlamencie związana jest z projektem raportu, nad którym europosłowie mają głosować w czwartek. Projekt tekstu, przygotowany przez Komisję Wolności Obywatelskich, wskazuje na "przytłaczające dowody" łamania praworządności, w tym zagrożenia dla niezawisłości sądów, niewłaściwego funkcjonowania systemu legislacyjnego i wyborczego oraz zagrożenia dla praw podstawowych. Dodatkowo eurodeputowani mają rozmawiać o sytuacji osób LGBT w Polsce w kontekście przyjęcia przez niektóre samorządy uchwał o strefach wolnych od ideologii LGBT.
Czytaj więcej