Zażartował na lotnisku, nie poleciał na wakacje
Pięciusetzłotowym mandatem i utratą zagranicznych wakacji zakończył się "żart" 40-letniego turysty, który podczas odprawy na lotnisku w podkatowickich Pyrzowicach oznajmił, że ma w bagażu bombę. Obsługa portu i kapitan samolotu zdecydowali, że nie wejdzie na pokład.
O incydencie, do którego doszło w czwartek poinformował chor. szt. Szymon Mościcki ze śląskiego oddziału Straży Granicznej.
Niedoszły pasażer, obywatel Polski, w trakcie odprawy biletowo-bagażowej przed czarterowym wylotem do Tunezji powiedział, że w bagażu ma bombę. - Na miejsce natychmiast została wezwana Straż Graniczna, która podjęła stosowne czynności służbowe. W ich toku nie ujawniono żadnych urządzeń i materiałów wybuchowych. 40-latek tłumaczył, że całe zdarzenie było wynikiem nieprzemyślanego żartu - opisywał Mościcki.
Mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Oprócz tego, decyzją obsługi lotniska oraz kapitana samolotu, odmówiono mu wstępu na pokład. Z lotu na wakacje zrezygnowała też towarzysząca mu kobieta.
ZOBACZ: Amerykańskie lotniska będą testować zaawansowane systemy do walki z dronami
SG przypomina, że podobne zachowania podróżnych są zawsze traktowane bardzo poważnie i mogą zakończyć się nie tylko mandatem czy utratą biletu lotniczego, a w konsekwencji wczasów, ale również zatrzymaniem, znacznie wyższą karą grzywny oraz zarzutami prokuratorskimi. Wciąż nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, podobne "żarty" zdarzają się co pewien czas na różnych lotniskach - wskazują strażnicy graniczni.
Jak zaznaczył Mościcki, podczas pobytu na terenie portu lotniczego należy zachować rozwagę oraz wykonywać polecenia służb i pracowników obsługi, ponieważ naruszenie tych zasad będzie skutkowało karą finansową. Przypomniał też, że przepisy zabraniają wnoszenia na lotniska - bez stosownego zezwolenia - broni i materiałów niebezpiecznych lub innych przedmiotów, mogących stanowić zagrożenie, dotyczy to także np. kastetów, pałek czy noży.