Ulga na robotyzację. "Ma pomóc firmom, a nie zabierać ludziom miejsca pracy"
Całkowity koszt ulgi na robotyzację to 1 mld 100 mln zł w ciągu pięciu lat - poinformowała w piątek wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Przygotowywane przez resort rozwoju i ministerstwo finansów rozwiązanie ma dotyczyć wszystkich firm i obowiązywać od 1 stycznia 2021 r.
Jak wyjaśniła na konferencji prasowej wicepremier Emilewicz, rozwiązanie przewiduje, że przedsiębiorcy będą mogli dodatkowo odliczyć 50 proc. kosztów poniesionych na inwestycje w robotyzację, niezależnie od wielkości i rodzaju branży. Odliczenie ma dotyczyć także leasingu oraz szkoleń dla pracowników obsługujących roboty i objąć płatników PIT i CIT.
- Rozpoczynamy dziś konsultacje dotyczące tej ulgi - wskazała Emilewicz. Wicepremier chciałaby, aby projektowane rozwiązanie weszło w życie od 1 stycznia 2021 r.
ZOBACZ: Czy Gowin wróci do rządu? Emilewicz mówi o planach
Poinformowała, że całkowity koszt tej ulgi szacuje się na 1 mld 100 mln zł do 2025 r. "Przy czym przedłużamy możliwość korzystania z niej o rozliczanie na dodatkowe 6 lat" - tłumaczyła. W pierwszym roku obowiązywania ulga będzie kosztować budżet państwa ok. 150 mln zł - szacuje Ministerstwo Rozwoju.
Robotyzacja polskiej gospodarki
Nowa ulga ma zwiększyć poziom robotyzacji polskiej gospodarki, co - zdaniem minister Emilewicz - jest "warunkiem sine qua non rozwoju". Szefowa MR poinformowała, że nasycenie robotami przemysłowymi na 1 tys. pracowników w Polsce jest niższe niż np. w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech. "42 roboty na 1 tys. pracowników to zdecydowanie wartość niewystarczająca" - przyznała.
Uspokajała przy tym, że ulga ma pomóc firmom, a nie zabierać ludziom miejsca pracy. "Przyczyni się do polepszenia jakości i elastyczności produkcji oraz komfortu pracy" - oceniła. Dodała, że chodzi o roboty, "które mają być w tych miejscach pracy, której my nie chcemy wykonywać i nie powinniśmy w XXI w.".
Emilewicz zwróciła uwagę, że "robot nie zakłada maseczki, nie dezynfekuje swojego manipulatora - jest zdecydowanie bardziej odporny na sytuacje kryzysowe, takie jak chociażby pandemia".
"Podatkowe wsparcie dla rozwoju produktywności"
Według obecnego na konferencji wiceministra finansów Jana Sarnowskiego, nowa ulga ma być "podatkowym wsparciem dla rozwoju produktywności polskich firm". - Chcemy uzupełnić ekosystem działających w Polsce preferencji podatkowych o rozwiązania wspierające otwieranie nowych linii produkcyjnych - wyjaśnił Sarnowski.
ZOBACZ: Minister finansów: "Nowych podatków nie będzie. Wykluczam lockdown"
Jego zdaniem wprowadzenie nowej ulgi to "kluczowy krok dla budowy w Polsce nowoczesnego, kompletnego ekosystemu ulg podatkowych" - działających na każdym etapie procesu produkcyjnego. "Będą do niego należeć ulga badawczo-rozwojowa, wspierająca prace koncepcyjne nad nowym produktem; ulga na prototyp wspomagająca przeniesienie pomysłu na język praktyki i produkcji" - mówił. Kolejna to ulga na inwestycje w aplikację robotyczną, zawierającą robota i wszystkie elementy, dzięki który może on pracować i "współpracować z ludźmi i innymi maszynami" i IP Box, która "zmniejsza obciążenie na etapie komercjalizacji, czyli sprzedaży produktów". - Chcemy, aby te cztery elementy działały wzajemnie - podkreślił Sarnowski.
Jak tłumaczył wiceminister rozwoju Marek Niedużak, ulga na robotyzację wzorowana jest na uldze badawczo-rozwojowej. - Chcemy teraz ten impuls fiskalny zastosować w obszarze automatyzacji, robotyzacji - tłumaczył. Niedużak zakłada, że wykorzystanie ulgi na robotyzację "realnie pokryje przez państwo ok. 10 proc. wydatków polskich przedsiębiorców na roboty".
Trzy stopnie swobody robota
Wiceszef resortu rozwoju Krzysztof Mazur wskazał, na definicję robota przemysłowego, wypracowaną wspólnie z branżą. - Robotyzacja w rozumieniu tej ulgi, tej ustawy, to jest zainstalowanie robota, który,(...) ma trzy stopnie swobody - tzn. jest w stanie poruszać się w prawo, lewo; do góry, do dołu; ma stopień swobody odwzorowujący nadgarstek" - wskazał. Podkreślił, że ulga ma być dostosowana również do najmniejszych firm przemysłowych, by uczynić je bardziej "produktywnymi i wysokomarżowymi".
Według Mazura w 2018 r. w naszym przemyśle działało 13,5 tys. robotów. "Chcemy, by w wyniku projektowanej ulgi w ciągu pięciu lat liczba ta wzrosła 2,5-krotnie do 24 tys." - stwierdził.
MR zaznaczyło, że odliczenie od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami na robotyzację miałoby dotyczyć: zakupu lub leasingowania nowych robotów, zakupu oprogramowania, osprzętu, kupna urządzeń BHP, szkoleń dla pracowników, którzy będą obsługiwali nowy sprzęt. Założono, że koszty na robotyzację przedsiębiorcy będą mogli odliczyć w ciągu roku podatkowego, a w momencie składania rocznego zeznania podatkowego, dokonają dodatkowego odpisu (tak jak w uldze na B+R); ulga ma obowiązywać przez pięć lat.