Złoty traci na wartości. Złe prognozy dla frankowiczów
Od końca zeszłego tygodnia złoty jest w impasie. Frankowiczów niepokoi kurs szwajcarskiej waluty na poziomie 4,12 zł. Jeszcze na przełomie sierpnia i września za franka płacono 4,04 zł. Dolar przez ostatnie trzy tygodnie podrożał z 3,66 zł do 3,78 zł, a euro z 4,37 zł do 4,45 zł.
W Polsce od kilku lat największe emocje budzi frank szwajcarski. W tej walucie zadłużonych jest około 850 tysięcy Polaków, a granica 4 zł jest dla nich swoistą barierą psychologiczną. Ostatnie miesiące to poważna próba nerwów dla frankowiczów.
Frank nie spadnie poniżej 4 zł
W najgorszym momencie kryzysu covidowego - pod koniec marca tego roku - za walutę Helwetów płacono 4,36 zł, wiosną kurs spadł o 30 groszy, ale na początku lipca wzrósł do 4,20 zł. Dzisiejsza cena to 4,12 zł, choć 1 września frank kosztował niewiele więcej niż 4,04 zł.
ZOBACZ: Złoty słabnie. Tańsze kredyty w naszej walucie, frankowicze w strachu
Jest bardzo mało prawdopodobne, że frankowicze będą mogli wkrótce cieszyć się z franka tak słabego, jak w kwietniu 2018 roku, kiedy kosztował mniej niż 3,50 zł. Większość analityków zakłada, że do końca tego roku nie spadnie poniżej granicy 4 złotych.
Zadłużeni w walucie Helwetów mogą pocieszać się tym, że w Szwajcarii obowiązują teraz wyjątkowo niskie stopy procentowe (nawet ujemne), co kompensuje wpływ mocnego franka na wysokość rat. Jak na razie Szwajcarski Bank Narodowy ze względu na opłacalność eksportu stara się utrzymywać możliwie niską wartość franka względem innych walut.
ZOBACZ: Stopy procentowe bez zmian. Rada Polityki Pieniężnej chce słabszego złotego
Niestety, nie można wykluczyć, że w bardziej odległej przyszłości szwajcarskie stopy procentowe pójdą w górę, co podniesie zarówno cenę franka wobec złotego, jak i stopę LIBOR CHF stanowiącą podstawę oprocentowania kredytów.
Funt w starciu z brexitem
Frank szwajcarski, euro, dolar, jen i funt brytyjski są uznawany przez inwestorów za „bezpieczne przystanie”. Zazwyczaj na tych pięciu walutach można polegać w okresie wielkich wstrząsów gospodarczych na świecie.
Funt w ostatnim czasie najmniej pasuje do tej roli, gdyż znalazł się na wielkiej huśtawce notowań - także wobec złotego. W połowie sierpnia kosztował 4,84 zł, a już 4 września płacono za niego równe 5 zł, czyli najwięcej od końca maja. W ciągu kilku następnych dni waluta Brytyjczyków potaniała do 4,90 zł po bezpardonowej deklaracji premiera Boris Johnsona w sprawie brexitu.
ZOBACZ: Fałszywe faktury VAT, co najmniej 150 mln złotych strat. Zatrzymano 10 osób
Szef brytyjskiego rządu oświadczył, że porozumienie Londynu z Brukselą musi zostać wypracowane do 15 października, tak by do końca tego roku, czyli do zakończenia okresu przejściowego, obie strony zdołały je przeforsować. W przeciwnym razie dojdzie do brexitu bez umowy. Jak mówił Johnson, Wielka Brytania będzie wówczas starała się przyjąć warunki handlowe z UE takie, jak obowiązujące w relacjach z Australią.
Złoty wbrew intencjom NBP
Choć dziś wartość czterech podstawowych walut wobec złotego jest duża, to nie tak wielka, jak w wiosennym szczycie strachu pandemicznego, kiedy euro kosztowało 4,60 zł, frank 4,36 zł, funt 5,22 zł, a dolar 4,29 zł. Osłabiła się przede wszystkim waluta amerykańska - przez niecałe pół roku potaniała o 50 groszy.
ZOBACZ: Bardzo drogie złoto i srebro. To nie koniec wzrostu cen
Złotemu niespecjalnie zaszkodziło trzykrotne obniżenie w czasie pandemii stóp procentowych przez Narodowy Bank Polski. Także wyraźne deklaracje szefostwa banku centralnego, że naszej gospodarce przydałby się słabszy złoty nie odniosły dużego skutku. Przypomnijmy, że już pod koniec maja w oficjalnym zapisie dyskusji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (RPP) znalazł się pogląd o potrzebie powstrzymania aprecjacji złotego, po to, by nie doszło do spadku dochodów polskich eksporterów.
Opinie członków RPP w sprawie stóp procentowych i siły złotego są podzielone. Eryk Łon twierdzi, że gdy tylko pojawią się zagrożenia dla opłacalności naszego eksportu powinno dojść do interwencji banku centralnego. Nie wyklucza, że konieczne będzie jeszcze jedno obniżenie stóp procentowych dla powstrzymania zbyt mocnej aprecjacji polskiej waluty.
ZOBACZ: Ceny złota w górę. Warren Buffett inwestuje w kopalnie
Bardziej spokojny jest Eugeniusz Gatnar, który uważa, że dzisiejszy kurs złotego dobrze służy handlowi zagranicznemu. Jak twierdzi, świadczą o tym dane z bilansu płatniczego - rekordowa nadwyżka na rachunku obrotów bieżących i wzrost eksportu.
Premier Mateusz Morawiecki też nie widzi powodów do niepokoju. - W ogóle nie przejmujemy się obecnym poziomem złotego. Jest dobry dla naszego eksportu - oświadczył w tych dniach szef rządu. Jednocześnie premier nie wyklucza interwencji walutowych ze strony NBP, ale raczej takich, które wzmacniałyby złotego, gdyby ten słabł wobec franka szwajcarskiego.
Czytaj więcej