"Nie była to najlepsza kadencja". Premier o Rzeczniku Praw Obywatelskich
- Myślę, że nie była to najlepsza kadencja Rzecznika Praw Obywatelskich - mówił w środę Mateusz Morawiecki podczas sesji Q&A na Facebooku. Premier został również zapytany m.in. o: sytuację na Białorusi, kwestię Nord Stream 2, epidemię koronawirusa oraz o system edukacji w polskich szkołach.
W środę premier wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi na swoim profilu na Facebooku. Jedno z pytań brzmiało: "Czy rząd zechce zrobić coś z wtórnym analfabetyzmem Polaków i czy w szkołach powinny dominować lekcje religii, czy nauka samodzielnego myślenia?".
ZOBACZ: Morawiecki o danych Eurostatu: udało się obronić miejsca pracy
Internauta argumentował, że prawie 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu, co 10 absolwent szkoły podstawowej nie umie czytać, a 10 mln Polaków nie ma w domu ani jednej książki.
"Lekcje religii są bardzo ważne"
Morawiecki stwierdził, że te dane są przesadzone. - Myślę, że te dane zbyt radykalnie przedstawiają stan naszego wykształcenia. Myślę, że jest dużo lepiej. Jestem optymistą z natury i sądzę, że Polacy to bardzo mądry, utalentowany naród – zaznaczył szef rządu.
Odnosząc się do pytania o lekcje religii, premier ocenił, że to "mit i zupełna nieprawda, że tych lekcji jest więcej" niż np. lekcji języka polskiego, historii czy matematyki.
ZOBACZ: Arcybiskup apeluje do MEN: lekcje religii lub etyki powinny być obowiązkowe
- Lekcje religii są bardzo ważne, uczą o Bogu, o sensie życia, o sprawach niematerialnych, o najwyższych wartościach. Ktoś, kto chce uczestniczyć w lekcjach traktujących również częściowo o tych sprawach, może wybrać lekcje etyki" – zauważył premier. "Nie deprecjonujmy tego, miejmy szacunek do siebie nawzajem. To jest wolny wybór każdego człowieka – wskazał szef rządu.
"To niebywale niebezpieczna sytuacja"
- Do naszego wspólnego interesu należy to, aby przerwać Nord Stream 2 i to będzie na pewno zauważone w Rosji i będzie wzięte bardzo poważnie jako sygnał, że nie pozwolimy na takie działania wobec Białorusi, które niszczą jej suwerenność – powiedział Morawiecki.
Szef rządu zwrócił przy tym uwagę, że sprawujący władzę na Białorusi Aleksander Łukaszenko rezygnuje z suwerenności swojego kraju na rzecz Rosji.
ZOBACZ: Niemiecki dziennik: marzenie Polski o końcu Nord Stream 2 może się spełnić
- To niebywale niebezpieczna sytuacja. Na forum międzynarodowym upominamy się o suwerenną i wolną Białoruś, ale pokazujemy też metody, którymi posługuje się prezydent Rosji, pan Putin" – dodał szef rządu, odnosząc się do próby otrucia jednego z liderów opozycji w Rosji Aleksieja Nawalnego.
- Ten odcisk palca w postaci Nowiczoka, czyli specjalnej trucizny znanej tylko i wynalezionej w laboratoriach sowieckich, jeszcze bodaj w latach 70., i znanej tylko Rosjanom, jest wyraźnym sygnałem i śladem prowadzącym do tego, kto tutaj miał zamiar zamordować pana Nawalnego – zaznaczył. - Mordowanie oponentów politycznych to jest ewidentnie najgorsza praktyka rodem z najgorszych dyktatur i teraz robienie interesów z takim krajem – Niemcy próbują dokończyć Nord Stream 2, czyli gazociąg północny, razem z Rosją – to błąd ogromnego kalibru. To zbrodnia, którą w ten sposób wyrządza się narodom białoruskiemu, ukraińskiemu, ale też destabilizuje tę część Europy, a więc i wschodnią flankę NATO – podkreślił premier.
To sprawa Polski
Premier przekonywał też, że sprawa Białorusi to jest sprawa Polski. - Granice Białorusi to 196 km od Warszawy i na pewno chcemy, żeby Białoruś była suwerennym, niepodległym krajem, wolnym i demokratycznym, bo to leży w najlepiej pojętym polskim interesie – dodał, przypominając, że temat ten omawiał z kilkunastoma przywódcami państw Unii Europejskiej. - Dzisiaj też bardzo intensywnie tę sprawę poruszałem – zaznaczył.
ZOBACZ: Swiatłana Cichanouska w Polsce. "Minęliśmy punkt, po którym nie ma powrotu"
- Rano spotkałem się z panią Swiatłaną Cichanouską, która była konkurentką pana Łukaszenki w wyborach i te wybory, jak wiemy doskonale, były sfałszowane. W związku z tym domagamy się ich powtórzenia i uczciwego przeprowadzenia wyborów pod nadzorem międzynarodowych instytucji. To bardzo ważne dla zapewnienia stabilności za naszą wschodnią granicą, a więc również bardzo ważne dla Polski – mówił premier, dodając, że władze Polski zgadzają się z opinią, że po 5 listopada, gdy Łukaszence formalnie kończy się okres sprawowania prezydentury, żaden kraj na świecie nie powinien uważać go za prezydenta Białorusi.
"Chcę podziękować posłom opozycji"
- My jednocześnie chcemy inspirować i nakłaniać Unię Europejską do tego, żebyśmy mówili jednym głosem. Dlatego dzisiaj mówiłem to również do pani kanclerz (Niemiec – red.) Angeli Merkel, do pana przewodniczącego RE Charlesa Michela, do pana premiera (Hiszpanii – red.) Pedro Sáncheza, do premierów innych państw, bo sprawa Białorusi to nasza wspólna sprawa. Chcemy, żeby Europa i Unia Europejska była otoczona przez wolne demokratyczne suwerenne narody – dodał. Morawiecki podziękował również polskim politykom za nagłaśnianie kwestii Białorusi na forum międzynarodowym.
ZOBACZ: Robert Biedroń nie został wpuszczony na Białoruś
- Chcę podziękować posłom opozycji, bo do tej pory mówimy zasadniczo jednym głosem. To ważne, bo nasz głos jest lepiej słyszany na Zachodzie, także europarlamentarzystom: pani Annie Fotydze, Ryszardowi Legutce, Robertowi Biedroniowi za ich zaangażowanie, za to, że podtrzymują sprawę białoruską na forum europarlamentu – mówił premier.
Sankcje w kontekście Białorusi i Rosji
Powinniśmy nałożyć daleko idące sankcje zarówno w kontekście Białorusi, jak i rozmawiać o sankcjach w kontekście Rosji; sam podniosę ten temat na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej - zapowiedział w środę premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, odnosząc się do informacji, że rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty, nie można tolerować mordowania przeciwników politycznych.
ZOBACZ: Wiceszef MSZ: Polska jest zadowolona, że Niemcy mogą zmienić zdanie ws. Nord Stream 2
Premier był pytany podczas środowej sesji Q&A na Facebooku o to, jakie - jego zdaniem - stanowisko zajmą Niemcy wobec sprawy gazociągu Nord Steam 2 w związku ze sprawą otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i czy jest szansa na wspólne stanowisko UE dot. nałożenia sankcji na Rosję. - Do tej pory te sankcje był w sposób jednolity uzgadniane, ale teraz na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej na pewno ten temat zostanie podniesiony. Ja wam obiecuję, sam ten temat bardzo jednoznacznie podniosę, bo uważam, że mordowanie przeciwników politycznych to jest coś tak niewyobrażalnego, że przywodzi na myśl najgorsze czasy i nie możemy tego tolerować w najmniejszym stopniu - powiedział Morawiecki.
"Już więcej dowodów nie potrzebujemy"
"Dlatego kiedy dowiedziałem się, że specjaliści niemieccy sami stwierdzili, że pan Nawalny został otruty nowiczokiem, a nowiczoka mają tylko Rosjanie, uważam, że już więcej dowodów nie potrzebujemy, powinniśmy nałożyć na pewno sankcje daleko idące zarówno w kontekście Białorusi, na szerszą listę osób - nie tylko te 20, o których pierwotnie rozmawialiśmy, i także rozmawiać o sankcjach w kontekście Rosji" - dodał szef rządu.
ZOBACZ: "Aleksiej Nawalny otruty" - wskazał niemiecki szpital
Agencja dpa, powołując się na uczestników wtorkowego posiedzenia frakcji parlamentarnej CDU/CSU, podała we wtorek, że kanclerz Niemiec Angela Merkel nie zadecydowała jeszcze o ewentualnej rezygnacji z ukończenia bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2 w odpowiedzi na próbę otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Według rozmówców dpa kanclerz poinformowała również, że unijna odpowiedź wobec Moskwy zostanie szczegółowo uzgodniona nie później niż na brukselskim szczycie w dniach 24 i 25 września.
W zeszłym tygodniu Merkel poinformowała, że Nawalny stał się ofiarą "próby zabójstwa przez otrucie", a laboratorium Bundeswehry, badające pobrane od niego próbki, wykryło, że rosyjskiego opozycjonistę usiłowano otruć bojowym środkiem chemicznym z grupy nowiczok.
Sprawa konwencji stambulskiej
Szef rządu został zapytany podczas Q&A na Facebooku o zapowiedź wypowiedzenia przez Polskę konwencji stambulskiej. Podkreślił, że konwencja stambulska w pierwotnym zamyśle miała chronić kobiety, dzieci i słabszych przed przemocą. - My w Polsce stosujemy najwyższe standardy w tym zakresie, nie tylko wobec innych państw - sygnatariuszy konwencji stambulskiej nie mamy sobie nic do zarzucenia, ale stosujemy standardy dalej posunięte w ochronie przed przemocą domową, przemocą wobec słabszych - zwrócił uwagę Morawiecki.
ZOBACZ: Konwencja stambulska. Jest stanowisko rządu
Jak dodał, "warto podkreślić, że znajdują się tam (w konwencji stambulskiej) zapisy, które mogą uderzać w naszą tradycję, w tradycyjne pojmowanie modelu rodziny, dlatego właśnie skierowaliśmy tę konwencję również do Trybunału, aby Trybunał mógł także wypowiedzieć się w tej kwestii". - Na pewno jesteśmy zwolennikami przede wszystkim utrzymania rodziny jako najwyższej wartości w naszym kręgu kulturowym. Rodzina jest naszym głównym wyznacznikiem działań, całego naszego rządu - podkreślił premier.
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego
Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Konwencja zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała w 2015 r.
W lipcu minister sprawiedliwości i szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro złożył do minister rodziny, pracy i polityki społecznej wniosek o wszczęcie procedury wypowiedzenia konwencji. Według szefa MS "w warstwie ideologicznej jest ona niezgodna z Konstytucją RP i polskim porządkiem prawnym".
ZOBACZ: Michał Wójcik: nasze przepisy chronią lepiej niż konwencja antyprzemocowa
Premier Mateusz Morawiecki skierował w lipcu wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zbadania konwencji z konstytucją. Szef rządu wskazał, że "w dyskusji publicznej wiele osób formułuje poważne zarzuty w stosunku do konwencji stambulskiej, a mianowicie, że godzi ona w nasz porządek prawny, że ma ideologiczne podłoże, niewłaściwie definiuje realne źródła przemocy wobec kobiet i nie dostarcza skutecznych narzędzi do walki z przemocą domową". Wskazał ponadto, że wniosek zawiera też pytanie "dotyczące właściwego interpretowania, przetłumaczenie słowa »gender«, które zostało przetłumaczone na język polski jako płeć społeczno-kulturowa".
"Epidemia jest i ona jest groźna"
Premier zapewnił też, że do końca października nie będzie zmian, jeśli chodzi o organizację wesel. Szef rządu został zapytany przez jednego z internautów podczas środowej sesji Q&A (pytań i odpowiedzi) na Facebooku, o to "kiedy skończy się cyrk z maseczkami". Morawiecki przyznał, że noszenie maseczek jest uciążliwe. - Tam gdzie możemy, tam gdzie nie ma dystansu społecznego, tam starajmy się je nosić. Nie jest to idealny sposób, który nas zabezpiecza, ale wirusolodzy mówią, że pomaga, więc starajmy się to stosować - powiedział.
ZOBACZ: Koronawirus w polskich przedszkolach i szkołach. Placówki zmieniają tryb pracy
Zaapelował, aby nie nazywać noszenia maseczek "cyrkiem", bo- jak mówił - jeżeli jakieś mechanizmy są przez specjalistów polecane, to przez sam fakt, że one są uciążliwe, nie wyciągajmy wniosków, że są niepotrzebne, czy że są czymś śmiesznym. - Epidemia jest i ona jest groźna. Popatrzmy, co się dzieje z powrotem w Hiszpanii. Średnio dziennie znowu umiera tam ponad 70 osób, a liczba zakażeń we Francji i w Hiszpanii to znowu kilka tysięcy dziennie. Naprawdę dmuchajmy zimne - podkreślił premier.
Czy w Polsce będą kolejne obostrzenia?
Morawiecki został też zapytany, czy będą kolejne obostrzenia związane z epidemią COVID-19. - Musimy znaleźć złoty środek, najlepsze rozwiązania, które w najmniej uciążliwy sposób będą obciążały społeczeństwo, ale jednocześnie będą najbardziej pomagały przy prewencji wobec koronawirusa - odpowiedział.
ZOBACZ: Jak żyć w czasie COVID-19? NFZ rozpoczęło emisję filmów edukacyjnych
Mówiąc o zakazach dotyczących organizowania koncertów i imprez masowych premier ocenił, że są one dużym zagrożeniem powodującym "największe ryzyko przenoszenia wirusa". Dlatego zapowiedział, że tego typu wydarzenia będą odmrażane "na samym końcu". Zapewnił jednak, że rząd będzie pomagał branży kultury. - Będziemy starali się dalej pomagać na różne sposoby w nadziei, że wkrótce zostanie wynaleziona szczepionka i będziemy mogli powiedzieć +do widzenia+ temu nieszczęściu, temu koronawirusowi - powiedział.
Ocenił również, że Polska radzi sobie "nieźle" z początkiem drugiej fali koronawirusa. - Oby ona była wypłaszczona, bardziej przesunięta w czasie, najlepiej do czasu wynalezienia szczepionki lub lekarstwa - dodał.
"Nie chcę, żebyśmy wracali do lockdownu"
- Musimy dać społeczeństwu i gospodarce oddychać, funkcjonować, działać, pracować. Nie chcę, żebyśmy wracali do lockdownu, chciałbym tego uniknąć, a jeżeli (będziemy wprowadzać - red.) obostrzenia, to w niewielkim rozmiarze, po to żeby służba zdrowia mogła normalnie pracować, a gospodarka, żeby wróciła na normalne tryby. Ta kombinacja priorytetów wyznacza kierunek naszych działań - stwierdził premier. Zapytany o obostrzenia dotyczące organizowania wesel przygnał, że nie ma jeszcze decyzji rządu w tej sprawie. Wyjaśnił, że na najbliższym rządowym zespole zarządzania kryzysowego ten temat będzie omawiany. Obiecał, że nie będzie zmian w organizacji wesel "do końca października".
ZOBACZ: Koronawirus dotarł do powiatu gołdapskiego. Był ostatnim wolnym od epidemii
- Ale, czy nie wdrożymy pewnych obostrzeń np. zmniejszenia (liczby uczestników wesel - PAP) ze 150 do 100 osób, tego nie mogę dziś obiecać, ponieważ widzimy, że jest to problem. (...) Postaramy się decyzje przedstawić jak najszybciej i (będziemy się starać - red.), żeby nie była ona restrykcyjna. (...) Jeżeli epidemiolodzy zgodzą się, to być może nie będę zmieniać tej (obecnej - red.) decyzji" - powiedział premier. Dodał, że decyzje dotyczące zmniejszenia liczby uczestników wesel będą dostosowane do zagrożeń panujących w poszczególnych powiatach.
Zmiany ws. pracy zdalnej?
- Ratowanie miejsc pracy kosztuje. Nie chciałbym mieć dzisiaj 2 czy 3 mln osób bezrobotnych, a taki scenariusz nam groził. (...) Ten rachunek w budżecie to 109 mld zł, być może będzie mniej - powiedział premier. Według szefa rządu Polska, dzięki skutecznym antykryzysowym działaniom rządu, ma szansę być krajem, który w Unii Europejskiej będzie miał najpłytszą recesję.
Premier powiedział też, że dzięki działaniom rządu takim jak podwyższenie kwoty wolnej od podatku dla osób najmniej zarabiających, obniżenie stawki podatku PIT, jej zniesienie do zera dla osób do 26. roku życia, podniesienie kosztów uzyskania przychodów, czy poprzez różne ulgi, w kieszeniach Polaków w tym roku zostanie kilkanaście mld zł. - Kilkanaście mld zł, około 15-16 mld zł, może nawet więcej, to się okaże na koniec tego roku, pozostawiliśmy w kieszeniach Polaków, a szczególnie ludzi młodych - powiedział.
ZOBACZ: Praca zdalna w Kodeksie pracy. "Pracujemy nad stosownymi zapisami"
Poinformował, że rząd planuje na stałe wprowadzić do Kodeksu Pracy pewne rozwiązania związane ze zdalnym świadczeniem pracy czy telepracą. Morawiecki podkreślił, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości minimalna emerytura została podniesiona z około 800 zł do 1 tys. 250 zł. - My również wprowadziliśmy trzynastą emeryturę. W przyszłym roku także czternastą - dodał.
Pytanie o rzecznika praw obywatelskich
Szef rządu został zapytany podczas Q&A na Facebooku o ocenę upływającej w środę kadencji Adama Bodnara jako Rzecznika Praw Obywatelskich. Morawiecki podkreślił, że nie ukrywa, że różni się z Bodnarem w wielu sprawach.
- W szczególności uważam, że Rzecznik Praw Obywatelskich powinien równo traktować obywateli i kiedy jeden z naszych obywateli w przypływie emocji walczył z niesprawiedliwym wyrokiem w sprawie górników w kopalni Wujek, mam tu na myśli pana (Zbigniewa – red.) Miernika, i został skazany przez sąd na bezwzględne więzienie, to uważam to za coś absolutnie skandalicznego. I nas, którzy wywodzimy się z Solidarności to strasznie poruszyło – mówił premier.
Dodał, że nie wie, z jakiej formacji ideowej wywodzi się Bodnar. - Ale jakoś nie słyszałem, żeby wypowiadał się w tej sprawie. Albo w sprawie osoby, która została zwolniona z pewnej korporacji za to, że przytaczała swoją interpretację Pisma Świętego – zauważył Morawiecki.
"Myślę, że nie była to najlepsza kadencja"
Jego zdaniem w tych, jak również w innych sprawach, Bodnar nie zareagował właściwie. - Jestem otwarty na współpracę z różnymi ludźmi. I gdyby RPO reagował na różne sygnały płynące z prawa, z lewa, z góry, z dołu łamania praw obywatelskich i niesprawiedliwości, to bym przyklasnął również panu Bodnarowi – stwierdził premier. - Myślę, że nie była to najlepsza kadencja – skwitował.
W 2019 r. pracownik Ikei został zwolniony za wpis na forum firmy, w którym napisał, że "akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia". Zacytował przy tym Pismo Święte.
Z kolei w 2015 r. Zygmunt Miernik został skazany za rzucenie tortem w sędzię decydującą o zawieszeniu procesu Czesława Kiszczaka, początkowo na dwa miesiące więzienia, później – w drugiej instancji – na dziesięć miesięcy.
Czytaj więcej