"Bardzo trudna sytuacja" z nowym ambasadorem Niemiec. Jego ojciec był oficerem Wehrmachtu
Sytuacja z nowym ambasadorem będzie bardzo trudna. Polska jest okrutnie doświadczona przez drugą wojnę światową. Szczególnie przez Niemcy - mówił w rozmowie z "DGP" europoseł PiS i były szef MSZ Witold Waszczykowski, pytany o nowego ambasadora Niemiec w Polsce. Chodzi m.in. o historię ojca von Loringhovena - oficera Wehrmachtu, który pod koniec II wojny światowej służył w bunkrze Adolfa Hitlera.
Waszczykowski został zapytany, czy podziela entuzjazm byłego już ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza do przyznania agreement nowemu ambasadorowi Niemiec w Polsce, którym został Arndt Freytag von Loringhoven.
ZOBACZ: Nowy ambasador Niemiec w Polsce. Arndt Freytag von Loringhoven rozpocznie pracę 10 września
- Zasada jest taka, że jeśli ze strony państwa, które ma gościć ambasadora, w ciągu trzech miesięcy nie ma odpowiedzi, to kraj wysyłający powinien przemyśleć tę kandydaturę, a sam kandydat zrezygnować. Wtedy państwo przyjmujące nie musi się z niczego tłumaczyć. Cisza jest negatem, jak trefle w brydżu. Ktoś tam się przyznał, że dwa tygodnie temu w czasie spotkania w formacie Gymnich w Berlinie doszło do rozmowy ostatniej szansy. Być może nowy minister chciał wyjść z gestem, zrobić nowe otwarcie w relacjach z Niemcami. Dla mnie jest to zrozumiałe. Natomiast nie jest zrozumiałe stanowisko niemieckie, które jest pełne presji, żeby nie powiedzieć szantażu - powiedział był szef MSZ.
"Ilustracja państwa niemieckiego"
Według niego, sytuacja z nowym ambasadorem będzie bardzo trudna. - Polska jest okrutnie doświadczona przez drugą wojnę światową. Szczególnie przez Niemcy. Nie będzie to komfortowe, kiedy w rocznicach tamtych wydarzeń brać będzie udział człowiek z takim rodzinnym bagażem. Oczywiście dzieci nie odpowiadają za czyny swoich przodków, ale tu mówimy o ikonie, ilustracji państwa niemieckiego. Ona nie może się kojarzyć tak jednoznacznie z tragiczną przeszłością" - powiedział Waszczykowski.
Pytany, czy możliwe byłoby wysłanie syna adiutanta Hitlera na placówkę RFN do Izraela, stwierdził, że nie chciał o tym wspominać, ale Niemcy nie pozwoliliby sobie na coś takiego. - Każdy inny neutralny kraj, Madagaskar na przykład – tak. Ale nie Izrael i nie Polska - powiedział Waszczykowski.
Dopytany, czy zabrakło wrażliwości, stwierdził, że nie chce powiedzieć, że to niemiecki humor, ale tak to wygląda. - Odrzucam te dziennikarskie opinie nazywające to polskim fochem. Proszę odwrócić sytuację. Czy naprawdę w liczącym 80 mln obywateli państwie nie ma osoby bez związków z tamtą wojną? Niemcy naprawdę mogli wskazać człowieka, który zna Polskę i region, który działałby na rzecz pojednania. To nie jest tak, że można odrzucić przeszłość i skupić się na tym, co będzie. Te relacje wymagają wrażliwości - powiedział.
Misja dyplomatyczna w Warszawie
Pytany jakie naciski ma na myśli, mówiąc o wymuszonej akceptacji dla ambasadora, powiedział, że relacje polsko-niemieckie są bardzo rozległe. - Paleta spraw, na które Niemcy mogli wskazać palcem i coś insynuować, jest spora: budżet europejski, energetyka, interesy handlowe - powiedział Waszczykowski.
ZOBACZ: Niemiecki dziennik: marzenie Polski o końcu Nord Stream 2 może się spełnić
Z początkiem września desygnowany ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven zwiedził Muzeum Powstania Warszawskiego. Było to pierwsze miejsce, które odwiedził po przyjeździe do Polski.
Jak przekazała ambasada, Arndt Freytag von Loringhoven "był głęboko poruszony niewyobrażalnymi krzywdami, jakie niemiecki okupant wyrządził zwłaszcza tu w Warszawie".
Desygnowany ambasador Niemiec w Polsce, Arndt Freytag von Loringhoven, w swoim pierwszym dniu w Warszawie odwiedził @1944pl. Był głęboko poruszony niewyobrażalnymi krzywdami, jakie niemiecki okupant wyrządził zwłaszcza tu w Warszawie. #nigdywięcej pic.twitter.com/URTGaDMmr9
— Ambasada Niemiec (@Amb_Niemiec) September 3, 2020
Wcześniej, wspólnie z ambasadorem Polski odwiedził Instytut Pileckiego w Berlinie. Podkreślił przy tym, że pamięć o historii jest dla nas bardzo ważna i że Niemcy przyznają się do swojej odpowiedzialności.
Heute besuchte unser designierter Botschafter in 🇵🇱 gemeinsam mit dem polnischen Botschafter in 🇩🇪 das @PileckiInstitut in Berlin.
— Andreas Peschke (@GERonEurope) August 31, 2020
Dabei unterstrich er, wie wichtig die Erinnerung an die Geschichte für uns ist und dass Deutschland zu seiner historischen Verantwortung steht. pic.twitter.com/GtXfkqjbxH
10 września prezydent Andrzej Duda przyjmie listy uwierzytelniające od nowego ambasadora Niemiec w Polsce Arndta Freytaga von Loringhovena - dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł dyplomatycznych. To ostatni etap procedury, po którym von Loringhoven rozpocznie misję dyplomatyczną w Warszawie.
Poprzedni ambasador Niemiec Rolf Nikel swoją misję dyplomatyczną w Warszawie zakończył pod koniec czerwca br.
Arndt Freytag von Loringhoven to wieloletni urzędnik i dyplomata, w latach 2014-2016 ambasador Niemiec w Republice Czeskiej. W latach 2007-2010 był wiceszefem niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND), a od 2016 r. pierwszym w historii szefem wywiadu NATO.
ZOBACZ: "Kompletne brednie". Wiceszef MSZ o słowach Łukaszenki na temat Polski
Część mediów w ostatnich tygodniach przypominała wielokrotnie historię ojca von Loringhovena - oficera Wehrmachtu, który pod koniec II wojny światowej służył w bunkrze Adolfa Hitlera. Pytany o te doniesienia medialne wiceszef MSZ Marcin Przydacz podkreślał, że decyzja dotycząca rozpatrzenia wniosku o udzielenie zgody na przyjęcie nowego ambasadora należy wyłącznie do państwa przyjmującego.
"To strona niemiecka proponuje kandydatów"
- To jest decyzja państwa niemieckiego, jakiego chce mieć kandydata i jak chce układać stosunki z danym państwem. Osoba, jego doświadczenie, jego taki background, wykształcenie, poglądy polityczne mają znaczenie w przypadku ambasadora, więc to nie jest do mnie pytanie. To strona niemiecka proponuje kandydatów, my możemy i mamy tutaj prawo do tego, żeby daną osobę zatwierdzić. Bywały też takie przypadki, wcześniej w historii dyplomacji, że nie było zgody na tego typu kandydatury, ale też czasami ten proces jest wydłużany - mówił pod koniec sierpnia Przydacz.
ZOBACZ: NATO zabrało głos ws. ataku na Nawalnego. "Rosja musi teraz odpowiedzieć na pytania"
Trwającą wówczas od kilkunastu tygodni procedurę zgody na przyjęcie ambasadora krytycznie oceniał były szef dyplomacji Jacek Czaputowicz, który ustąpił ze stanowiska pod koniec sierpnia. W wywiadzie z "Rzeczpospolitą" określił tę sytuację jako "dziwną" i przypominał, że w ciągu minionych 20 lat nie zdarzyło się, aby Polska nie udzieliła agrément (zgody na przyjęcie ambasadora - red.) jakiemukolwiek ambasadorowi, w tym z Rosji, Chin czy Korei Północnej.
Ostatni etap procedury
Ostatecznie zgoda została udzielona na początku ubiegłego tygodnia. Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że strona polska ostatecznie zdecydowała o wyrażeniu zgody na przyjęcie von Loringhovena.
Przyjęcie listów uwierzytelniających przez głowę państwa to ostatni etap procedury przyjęcia szefa misji dyplomatycznej w danym kraju. Listy wskazują imię i nazwisko szefa misji i zwierają klauzule o utrzymaniu i zacieśnianiu stosunków między państwami. Od chwili przyjęcia przez prezydenta listów szef misji dyplomatycznej może pełnić swoją funkcję w państwie przyjmującym.