Aleksijewicz apeluje do rosyjskiej inteligencji ws. Białorusi. "Słyszymy rzadkie głosy poparcia"
- Opozycyjna białoruska Rada Koordynacyjna nie planowała zamachu stanu - zapewniła Swietłana Aleksijewicz, członkini jej prezydium i laureatka literackiej nagrody Nobla. Informację tę przekazała za pośrednictwem Białoruskiego Pen Clubu. Pisarka zaapelowała także do rosyjskiej inteligencji. "Dlaczego milczycie, gdy widzicie, jak traktowany jest maleńki, dumny naród?" - pytała.
"Nie przygotowywaliśmy zamachu stanu. Chcieliśmy zapobiec rozłamowi w naszym kraju. Chcieliśmy, aby w społeczeństwie rozpoczął się dialog" - napisała Aleksijewicz w oświadczeniu.
Pisarka zaapelowała do rosyjskiej inteligencji o bardziej aktywne potępienie brutalności sił bezpieczeństwa na Białorusi.
"Wszyscy są albo w więzieniu, albo wyrzuceni za granicę"
"Dlaczego milczycie? Słyszymy tylko rzadkie głosy poparcia. Dlaczego milczycie, gdy widzicie jak tratowany jest maleńki dumny naród? Nadal jesteśmy waszymi braćmi. A swojemu narodowi chcę powiedzieć, że go kocham. Jestem z niego dumna" - stwierdziła noblistka.
ZOBACZ: Wzruszające spotkanie. Weranika Capkała i Swietłana Cichanouska padły sobie w ramiona
Aleksijewicz ubolewa też nad prześladowaniami członków Rady Koordynacyjnej. "Nie ma już moich podobnie myślących przyjaciół w prezydium Rady. Wszyscy są albo w więzieniu, albo wyrzuceni za granicę. Dziś zabrali ostatniego, Maksima Znaka" - przekazała.
- Łukaszenka mówi, że nie będzie rozmawiać z ulicą, ale ulica to społeczeństwo. Tam są nauczyciele, lekarze, pracownicy IT, ludzie ze wszystkich grup społeczeństwa. To arogancja władzy doprowadza do rozdarcia, a nie ludzie na ulicy z balonami i kwiatami. Chociaż próbuje się z nich zrobić narkomanów i zabójców – powiedziała dziennikarzom w drzwiach swojego mieszkania.
"Kraj się zbuntował"
Jej zdaniem, "porwano nam kraj, porwani są najlepsi z nas".
ZOBACZ: "Przechwycona rozmowa Berlina z Warszawą". Internet śmieje się z Łukaszenki
"Ale zamiast tych wyrwanych z naszych szeregów przyjdą setki innych. To nie Rada Koordynacyjna się zbuntowała, to kraj zbuntował się" - napisała.
"Bez końca dzwonili do moich drzwi"
Pisarka skarży się też, że martwią ją wizyty nieznanych osób. - Bez końca dzwonili do moich drzwi – powiedziała dziennikarzom w środę w drzwiach swojego mieszkania o nieznanych osobach, które rano przyszły pod jej mieszkanie. Wyjaśniła, że nie widziała twarzy tych ludzi.
Aleksijewicz jest jedynym pozostającym na wolności na Białorusi przedstawicielem prezydium Rady Koordynacyjnej.
Pisarka przekazała wcześniej informacje o najściu niezależnej "Naszej Niwie" i poprosiła, by dziennikarze przyjechali pod jej mieszkanie. Zapewniła, że nie zamierza opuszczać Białorusi.
Czytaj więcej