Śmiertelne potrącenie dziennikarki. Zatrzymano kolejne osoby, naocznych świadków

Polska
Śmiertelne potrącenie dziennikarki. Zatrzymano kolejne osoby, naocznych świadków
Twitter/Andrzej Borowiak
Jadącą sportowym rowerem 35-letnią kobietę potrącił samochód. Zginęła na miejscu. Sprawca uciekł.

"Policjanci przed chwilą zatrzymali kobietę i mężczyznę, pasażerów Opla Vivaro. Kierowca po potrąceniu rowerzystki uciekł wraz z naocznymi świadkami. Wszyscy ukrywali się. Mogli też zacierać ślady" - poinformował rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. W czwartek w wypadku w Wielkopolsce zginęła dziennikarka lokalnych mediów. Jutro zostanie przeprowadzona sekcja zwłok kobiety.

Do wypadku doszło w czwartek na drodze w pobliżu miejscowości Brzekiniec (Wielkopolskie) między Wągrowcem a Budzyniem. Jadącą sportowym rowerem 35-letnią kobietę potrącił samochód. Zginęła na miejscu. Sprawca uciekł. 

Zarzuty dla 25-latka 

Policjanci ustalili, że w rowerzystkę uderzyło niebieskie auto, Renault Trafic lub Opel Vivaro. W piątek funkcjonariusze odnaleźli opla. Auto było ukryte w gminie Gołańcz. Zatrzymano wówczas trzy osoby, w tym 25-letniego właściciela auta.

 

Prokurator w piątek przesłuchał 25-latka. Postawił mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Sprawę bada wielkopolska policja, śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.

 

W sobotę po południu Borowiak przekazał informacje o kolejnych zatrzymaniach w sprawie śmierci dziennikarki z Chodzieży. "Policjanci przed chwilą zatrzymali kobietę i mężczyznę, pasażerów Opla Vivaro. Kierowca po potrąceniu rowerzystki uciekł wraz z naocznymi świadkami. Wszyscy ukrywali się. Mogli też zacierać ślady" - napisał na Twitterze.

 

 

- Obecnie trwają czynności prokuratorskie z zatrzymanymi - przekazał polsatnews.pl prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Jak dodał, jutro rano zostanie przeprowadzona sekcja zwłok zmarłej dziennikarki. 

 

ZOBACZ: Miał zakaz prowadzenia pojazdów i prawie 4 promile we krwi. Spowodował wypadek

Zatrzymano 3 mężczyzn 

Rzecznik wielkopolskiej policji jeszcze w piątek podkreślił, że sprawę udało się szybko rozwiązać w dużej mierze dzięki ciężkiej pracy policjantów z Chodzieży. - Wykonali gigantyczna pracę. Natychmiast po wypadku ogłoszona została obława: blokada dróg, kontrole samochodów, poszukiwania auta z widocznymi uszkodzeniami. Badający miejsce zdarzenia funkcjonariusze ustalili prawdopodobne marki pojazdu, jakim poruszał się sprawca wypadku. Tego samego dnia wypatrzyli taki pojazd na nagraniu z kamery umieszczonej na jednym z budynków w Wągrowcu - powiedział Borowiak.

 

Na nagraniu widać, że auto na kaliskich numerach rejestracyjnych jechało w kierunku Budzynia. W ciągu następnych godzin funkcjonariuszom udało się dotrzeć do kolejnych właścicieli auta – z Kalisza i z Ostrowa Wielkopolskiego.

 

- Nabywca pojazdu z Ostrowa podał nam namiary na obecnego właściciela samochodu z Wągrowca. Przez wiele godzin poszukiwany był 25-letni właściciel opla. W międzyczasie dostaliśmy informację od świadka, który widział taki pojazd z uszkodzoną przednią szybą. Z jego relacji wynikało, że samochód wyjechał z lasu i jechał w dużą prędkością w kierunku Gołańczy – podał.

 

ZOBACZ: Wybuch gazu w Białymstoku. Sprawca eksplozji miał nakaz opuszczenia domu

 

Funkcjonariusze dotarli do nagrania z monitoringu z Gołańczy. Widać na nim, że pojazd, który niedługo wcześniej przejeżdżał, bez uszkodzeń, przez Wągrowiec, tym razem miał widoczne uszkodzenia i rozbitą szybę. Ostatecznie opla znaleziono w jednej z okolicznych miejscowości. Zatrzymani to 25-letni właściciel auta, jego 27-letni brat i 35-letni członek dalszej rodziny, właściciel posesji, na której ukryto pojazd. Borowiak podał, że w sobotę prokuratorzy przesłuchują brata właściciela auta i właściciela posesji. 

Dziennikarce w ostatnim czasie grożono 

Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką "Chodzieżanina", portalu Chodzież NaszeMiasto.pl i "Głosu Wielkopolskiego". W sobotę "Głos Wielkopolski" poinformował, że dziennikarce w ostatnim czasie grożono w związku z podjętym przez nią tematem. Do jej przełożonych trafiło też sfałszowane pismo ją oczerniające. Chodziło o bulwersującą sprawę z Chodzieży, historię tragicznej śmierci dwuletniego chłopca, który – jak się okazało – był ofiarą wielomiesięcznej przemocy domowej.

 

ZOBACZ: Wypadek na niestrzeżonym przejeździe. Kierowca wjechał pod pociąg

 

W ostatnich dniach o groźbach Anna Karbowniczak powiadomiła prokuraturę. Gazeta napisała, że w piątek wszczęto śledztwo w sprawie zniesławienia i gróźb pod jej adresem. Andrzej Borowiak potwierdził, że prokuratura i policja badają odrębnie również i ten wątek.

 

"Głos Wielkopolski" napisał, że w czwartek, w dzień swojej śmierci, dziennikarka miała wolne. Była wielką fanką jazdy sportowym rowerem, w tym roku przejechała 16 tys. km. Regularnie jeździła w okolicach Chodzieży. Również tego dnia.

pgo/ml/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie