Rada Bezpieczeństwa ONZ o Białorusi. Polska zaapelowała o dialog i zwolnienie więźniów
W piątek Rada Bezpieczeństwa ONZ i zaproszone państwa dyskutowały o sytuacji na Białorusi. Głos zabrała m.in. liderka opozycji Swiatłana Cichanouska, która wezwała do potępienia przemocy stosowanej przez służby bezpieczeństwa. Polskę reprezentował wiceszef resortu spraw zagranicznych Marcin Przydacz. - Zaapelowałem o zwolnienie więźniów i dialog władzy ze społeczeństwem - powiedział polsatnews.pl.
Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa zainicjowała Estonia, która jest jej niestałym członkiem.
- Konsultowano z nami decyzję o jego organizacji. Polska była doproszona jako gość, podobnie jak szereg innych państw - mówił polsatnews.pl Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych, który reprezentował nasz kraj.
ZOBACZ: Media: Łukaszenki ma nie być na liście osób objętych sankcjami UE
Przed zebranymi wystąpiła m.in. Swiatłana Cichanouska, która kandydowała w ostatnich wyborach prezydenckich na Białorusi. Podkreśliła, że Komisja Praw Człowieka ONZ powinna zorganizować specjalną sesję na temat sytuacji praw człowieka w jej państwie.
- My, naród białoruski, potrzebujemy pomocy ONZ w celu powstrzymania rażących naruszeń praw człowieka i cynicznego braku szacunku dla godności ludzkiej w samym sercu Europy - powiedziała była kandydatka na prezydenta.
Cichanouska: Białorusini się obudzili
- Prosimy ONZ, by potępiła nadmierne użycie siły przez białoruskie służby bezpieczeństwa przeciwko demonstrantom - apelowała liderka opozycji.
Wezwała do bezzwłocznego wysłania na Białoruś międzynarodowej misji obserwacyjnej, która dokumentowałaby sytuację na miejscu. Podkreśliła też, że Komisja Praw Człowieka ONZ powinna zorganizować specjalną sesję na temat sytuacji praw człowieka na Białorusi.
ZOBACZ: Cichanouska: na Białorusi nikt nie wybaczy Łukaszence tego, co zrobił
Cichanouska wystąpiła na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ poprzez łącze wideo z Wilna. Przekonywała, że codzienne demonstracje na Białorusi i strajki w zakładach pracy świadczą o tym, że "Białorusini się obudzili".
- Naród nie może być zakładnikiem jednego człowieka - mówiła, odnosząc się do prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Oceniła, że jego władza jest wątpliwa z prawnego punktu widzenia i że naród jej nie akceptuje.
"Łukaszenka rozpaczliwie trzyma się władzy"
Podkreśliła, że żądania uczestników protestów na Białorusi są proste - chodzi im o zaprzestanie przemocy, uwolnienie więźniów politycznych i uczciwe wybory. Przekonywała, że jedynie Łukaszenka stanowi przeszkodę w spełnieniu tych żądań.
Cichanouska zarzuciła mu, że rozpaczliwie trzyma się władzy i odmawia słuchania swego narodu.
ZOBACZ: Alaksandr Łukaszenka twierdzi, że przechwycił rozmowę Warszawa-Berlin. Chodzi o Nawalnego
- Współpraca z reżimem Łukaszenki oznacza popieranie przemocy. Wzywam społeczność międzynarodową do wykorzystania wszystkich mechanizmów, by zatrzymać przemoc, w tym sankcji wobec poszczególnych osób odpowiedzialnych za naruszenia na wyborach i tych, którzy popełnili zbrodnie przeciwko ludzkości - zaapelowała.
Cichanouska zapewniła, że opozycja jest gotowa do dialogu ze wszystkimi stronami i z krajami, które respektują suwerenność i integralność terytorialną Białorusi.
"Państwa w większości poparły stanowisko Polski"
Głos podczas posiedzenia zabierał również Marcin Przydacz. - W imieniu Polski zaapelowałem o zwolnienie więźniów politycznych oraz zaprzestanie przemocy, jak również o dialog białoruskiej władzy ze społeczeństwem, bo to jedyna droga do wyjścia z kryzysu - przekazał polsatnews.pl.
Jak dodał, mówił również o działaniach Polski wobec sytuacji na Białorusi i zaangażowaniu naszych środków finansowych, co "spotkało się z pochwałą naszych partnerów w ONZ".
- Państwa uczestniczące w dyskusji w większości poparły stanowisko Polski. Wyjątkiem była Rosja, która uważa, że całe posiedzenie jest pozbawione sensu i nie ma tematu, o którym można byłoby rozmawiać. Jej zdaniem, władze w Mińsku postępują zgodnie z prawem, a sytuacja w kraju normalizuje się. To spotkało się z krytycznym odbiorem przez większość uczestniczących - przekazał Przydacz.
Wiceszef MSZ powiedział też polsatnews.pl, że działań sił bezpieczeństwa na Białorusi bronił również przedstawiciel władz tego kraju.
Zamieszki na Białorusi trwają niemal od miesiąca
Niepokoje społeczne na Białorusi wybuchły po wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia. Według oficjalnych wyników, wygrał je Alaksandr Łukaszenka, obecny przywódca, wynikiem ponad 80 proc. głosów.
ZOBACZ: Putin spotka się z Łukaszenką w pierwszej połowie września
Główna rywalka opozycyjna, Swiatłana Cichanouska, miała zdobyć ok. 10 proc.
Wielu Białorusinów nie uznało tych danych za prawdziwe. Od czasu publikacji wyników, na ulicach miast organizowane są demonstracje, często brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa. Liczebność tych zgromadzeń sięga kilkuset tysięcy uczestników.
Czytaj więcej