Prezydent Bułgarii zażądał dymisji gabinetu premiera Bojko Borisowa
Przed parlamentem Bułgarii w środę, dniu rozpoczęcia jego jesiennej sesji, demonstrują przeciwko rządowi tysiące ludzi. Doszło do starć z siłami bezpieczeństwa. Prezydent Bułgarii Rumen Radew poparł protest i zażądał dymisji gabinetu premiera Bojko Borisowa.
Protestujący ogłosili środę dniem "Wielkiego Powstania Narodowego". Do Sofii przyjechały już liczne grupy demonstrantów z prowincji, ale wciąż przybywają następne. Organizatorzy protestów zamierzają zablokować posłów w budynku parlamentu i nie wypuszczać ich do przegłosowania dymisji centroprawicowego rządu, który oskarżany jest o korupcję.
ZOBACZ: Bułgaria: prawie 290 kg heroiny wartej 9 mln euro przejęto na granicy z Turcją
Premier Borisow, który od początku trwających od 56 dni protestów pokazał się publicznie tylko kilkakrotnie w małych prowincjalnych miasteczkach, nie przybył do parlamentu i nie zareagował na wezwanie posłów opozycji, aby przyszedł tam z sąsiedniego budynku.
The biggest protest in Bulgaria against the corrupted government of Borissov and the prosecutor general Geshev!#Day56#BorissovResign #GeshevResign pic.twitter.com/IYOcUzOaDO
— Antoaneta Vassileva (@AnVassileva) September 2, 2020
Zatrzymano kilkunastu demonstrantów
Dzień rozpoczął się starciami protestujących z policją. Według publicznego radia kilkunastu demonstrantów zatrzymano. Tłum, który skanduje "Dymisja", obrzuca budynek parlamentu jajkami i jabłkami. Demonstranci próbują bezskutecznie wedrzeć się do budynku. MSW przestrzegło, że nie zawaha się użyć siły.
ZOBACZ: Bochenek: prezydent Bułgarii podziękował premier za wsparcie w walce z kryzysem migracyjnym
Gdy w parlamencie na mównicę wszedł prezydent, którego wystąpienie otwierało sesję, posłowie rządzącej koalicji GERB i nacjonalistów wygwizdali go i wyszli z sali. - Ucieczka nie uratuje was przed hańbą - skomentował Radew.
"Naród jednak wyszedł ze stanu hipnozy"
Szef państwa podkreślił, że parlament, podporządkowując się bezwarunkowo woli premiera, stracił wiarygodność, a jedynym wyjściem z tej sytuacji jest przegłosowanie dymisji rządu i otwarcie drogi do rozpisania nowych wyborów.
Rządowy projekt konstytucji i propozycję powołania Ustawodawczego Zgromadzenia Narodowego Radew uznał za próbę grania na zwłokę w celu umocnienia władzy premiera. Dodał, że odejście gabinetu Borisowa jest nieuniknione.
ZOBACZ: Bułgaria: prokuratura wszczęła dochodzenie ws. malwersacji funduszy UE
- Naród jednak wyszedł ze stanu hipnozy i domaga się radykalnych zmian, zlikwidowania panującej korupcji i powrotu na drogę do Europy – podkreślił prezydent i dodał, że obecnych problemów politycznych Bułgarii nie da się rozwiązać policyjnymi metodami.
Obrady w nowym budynku
Liderka lewicowej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) Kornelia Nonowa oznajmiła, że jedynym zadaniem obecnego parlamentu jest przyjęcie noweli dotyczącej ordynacji wyborczej, umożliwiającej głosowanie elektroniczne oraz za pomocą maszyn i wyeliminowanie papierowych kart do głosowania.
Przywódca partii bułgarskich Turków Mustafa Karadayi zażądał dymisji prezydenta Radewa, który jego zdaniem prowadzi stronniczą politykę, oraz powołania rządu ekspertów, który poradziłby sobie z coraz poważniejszymi problemami ekonomicznymi.
ZOBACZ: Większe uprawnienia dla służb mundurowych. Bułgaria chce walczyć z terroryzmem
Parlament w środę po raz pierwszy obraduje w nowym budynku - dawnej siedzibie Bułgarskiej Partii Komunistycznej, którą 30 lat od rozpoczęcia procesu transformacji Bułgarzy nazywają nadal "domem partii". Obok nowej siedziby parlamentu znajduje urząd Rady Ministrów i kancelaria prezydenta. Radew przyszedł do budynku pieszo z bardzo nieliczną ochroną, witany przez demonstrantów.
Czytaj więcej