Białoruś: zatrzymano 17 studentów. Łukaszenka mówi o możliwym zamknięciu granicy z Polską

Świat
Białoruś: zatrzymano 17 studentów. Łukaszenka mówi o możliwym zamknięciu granicy z Polską
PAP/EPA/STRINGER/ zdjęcie z 30 sierpnia
We wtorek na Białorusi zatrzymano protestujących studentów

O zatrzymaniu w Mińsku co najmniej 17 studentów informuje we wtorek niezależny portal Nasza Niwa, powołując się na świadków i swoich reporterów. W pierwszym dniu roku akademickiego część białoruskich studentów wyszła na akcje protestu przeciwko fałszerstwom wyborczym. - Z Białorusią nie należy zadzierać, przecież może zamknąć granicę pod Brześciem i Grodnem - mówił we wtorek Alaksandr Łukaszenka.

Do zatrzymań doszło na stołecznym Placu Zwycięstwa, gdzie znajdowała się kolumna protestujących studentów, a także przy różnych uczelniach, gdzie gromadzili się demonstranci.

 

ZOBACZ: "Jesteśmy z Wami". Polscy sportowcy w wyjątkowym spocie dla Białorusi

 

Na Placu Zwycięstwa OMON rozpędził studentów politechniki i uniwersytetu. Nasza Niwa informuje o innej kolumnie, w której idą do centrum miasta studenci BDU (Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego) i uniwersytetu ekonomicznego.

 

Niektóre uczelnie są otoczone przez funkcjonariuszy OMON, którzy próbują zapobiec demonstracjom.

 

Zbierali podpisy pod petycją

 

Studenci zbierali podpisy pod petycją z postulatem przeprowadzenia uczciwych wyborów oraz uwolnienia więźniów politycznych i innych zatrzymanych. Petycja ma być dostarczona do ministerstwa edukacji. Dokument podpisało już ponad 2 tys. studentów i pracowników uniwersytetu w Grodnie - pisze Nasza Niwa.

 

ZOBACZ: Cichanouska: na Białorusi nikt nie wybaczy Łukaszence tego, co zrobił

 

Według niezależnych mediów przy Placu Zwycięstwa w Mińsku bus bez numerów rejestracyjnych, którym jechali funkcjonariusze milicji w cywilu, wjechał w osobowe audi.

 

 

"Z Białorusią nie należy zadzierać"

 

Od czasu ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich sytuacja na Białorusi jest napięta. Przywódcy wielu europejskich państw rozmawiają o możliwych konsekwencjach niepokojów społecznych u wschodniego sąsiada.

 

Prezydent tego kraju Alaksandr Łukaszenka skomentował we wtorek restrykcje nałożone na Białoruś przez Litwę, Łotwę i Estonię.

 

ZOBACZ: Łukaszenka: jesteśmy za zmianami, które pozwolą iść naprzód

 

- Duże kraje unijne nie wprowadziły sankcji wobec Białorusi, ponieważ wiedzą, że możemy zamknąć granice pod Brześciem i Grodnem na zachodzie kraju - powiedział.

 

- Silniejsze kraje rozumieją, że z Białorusią nie należy zadzierać, przecież może zamknąć granicę pod Brześciem i Grodnem i (wtedy) niemieckie towary nie będą mogły tak łatwo dotrzeć na wschód - ocenił Łukaszenka.

 

"Ci szczekają spod płotu"

 

Jego zdaniem właśnie dlatego duże kraje UE nie wprowadziły sankcji wobec Białorusi, a dały "komendę  »bierz go« krajom bałtyckim".

 

Jak dotąd, sankcje personalne wobec białoruskiego prezydenta i szeregu urzędników, w tym szefów struktur siłowych, wprowadziły Litwa, Łotwa i Estonia.

 

ZOBACZ: Litwa, Łotwa i Estonia nałożą sankcje na władze Białorusi, w tym Łukaszenkę

 

- Dali im komendę "bierz go", a ci szczekają spod płotu. Tak to oceniam - powiedział Łukaszenka.

 

- Unijne sankcje wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu mają być gotowe bardzo szybko - informował w poniedziałek rzecznik szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, Peter Stano.

ac/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie