"Nauczyciele są, jak dzieci we mgle". Szef ZNP przed rozpoczęciem roku szkolnego
- Nauczyciele wyrażają przekonanie, że tydzień pouczymy, a potem przejdziemy na nauczanie hybrydowe czy zdalne. Mówią też, że nie mają komputerów, sieci, sprzętu, są jak dzieci we mgle – mówił prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz w przeddzień rozpoczęcia roku szkolnego.
1 września, tradycyjnie dzieci wracają do szkół. Także teraz, w czasie pandemii. Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) Sławomir Broniarz nie jest przychylny powrotowi uczniów do tradycyjnego modelu nauczania. Krytykuje polskie władze i samego ministra edukacji narodowej.
ZOBACZ: Broniarz: nowy rok szkolny będzie wyjątkowo trudny dla nas wszystkich
– Anna Zalewska przynajmniej stwarzała pozory dyskusji i empatii. A Dariusz Piontkowski? Po co? Wychodzi z założenia, że jest ustawa o koronawirusie, więc nie musi nic konsultować - przekonuje Broniarz.
"Entuzjazm gaśnie"
Ocenia, że polski system edukacji "na miarę swoich sił i możliwości jest przygotowany". - Na tyle, ile szkoły, dyrektorzy, samorządy i rodzice mogli zrobić, to tak. Pytanie tylko, dlaczego wszystko zostało zrobione na ostatnią chwilę, dlaczego różnych rozwiązań nie zaprezentowano wcześniej, dlaczego nie było dyskusji? - pytał Broniarz.
Szef ZNP ocenił, że rząd skupia się wyłącznie na kwestiach zdrowotnych. - A jak szkoły są przygotowane na ewentualne nauczanie zdalne i edukację hybrydową? W tym zakresie entuzjazm gaśnie. Ministerstwo Edukacji Narodowej miało ogromne pole do popisu, ale zrobiło niewiele.
ZOBACZ: Ardanowski odpowiedział Broniarzowi. Tłumaczy swoje słowa o nauczycielach i rolnikach
Dlaczego MEN tak późno opracował wytyczne? - Ministrowi edukacji zabrakło wyobraźni lub był przekonany, w ślad za wypowiedzią pana premiera, że koronawirus się skończył. W czerwcu minister zapowiadał szkolenie dla 30 tys. nauczycieli i 600 dyrektorów za 50 mln złotych - mówi Broniarz.
Zarzucił, że szkoleń dla nauczycieli nie było. - Pewnie uznano, że koronawirusa nie będzie i nie trzeba szkolić nauczycieli. A szkoda, bo zmarnowano ten czas. To nie jest tylko stanowisko ZNP, ale również opinia samorządów - stwierdził.
"Tydzień pouczymy"
- Przed sekundą dostałem kolejny telefon, tym razem z Podkarpacia. Nauczyciele wyrażają przekonanie, że tydzień pouczymy, a potem przejdziemy na nauczanie hybrydowe czy zdalne. Mówią też, że nie mają komputerów, sieci, sprzętu, są jak dzieci we mgle. Można to było zrobić o wiele lepiej.
Broniarz skrytykował też w ostry sposób ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego. - Jest niechętny dialogowi i przekonany, że minister z mocy swojego urzędu wszystko wie najlepiej. Nie stara się też o pieniądze dla nauczycieli, dyrektorów i samorządów - mówił.
"Zalewska przynajmniej stwarzała pozory"
- Może nie jest to najlepszy moment, ale mówimy, że od 1 września ma wejść 6-procentowa podwyżka dla nauczycieli. Dziś jesteśmy pozbawieni wiedzy, czy będą na to pieniądze. Trzeci zarzut nie jest dziś najważniejszy, ale bez pieniędzy nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, co z przyszłością tego zawodu. Wydaje się, że minister powinien być bardziej zapobiegliwy w tym zakresie - dodał.
Skrytykował także poprzednią minister edukacji w rządzie PiS, Annę Zalewską. - Miała pewną jej idée fixe, którą przekuła w formę prawną (reforma edukacji i likwidacja gimnazjów - red.). Gdy jednak porówna się ją z ministrem Piontkowskim to wydaje się, że miała większą skłonność do rozmów. Nawet jeśli cynicznie podchodziła do tego tematu, lekceważąc głos opinii publicznej, to przynajmniej stwarzała pozory dyskusji i empatii. A Piontkowski? Po co? Wychodzi z założenia, że jest ustawa o koronawirusie, więc nie musi nic konsultować - ocenia Broniarz.
Całość wywiadu z szefem ZNP jest dostępna na stronie tutaj.
Czytaj więcej