Prokuratura: zabójca Pawła Adamowicza nie był całkowicie niepoczytalny. Jest ekspertyza

Polska
Prokuratura: zabójca Pawła Adamowicza nie był całkowicie niepoczytalny. Jest ekspertyza
Wikipedia / CC BY-SA 4.0
Paweł Adamowicz zmarł 14 stycznia 2019 roku

- Wnioski, które wynikają z opinii zespołu biegłych wskazują, że podejrzany o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność - powiedziała w piątek rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Oznacza to, że Stefan W. może zostać skazany przed sądem, a potem odbywać orzeczoną karę w więzieniu.

Stefan W. - zabójca Pawła Adamowicza - nie był całkowicie niepoczytalny - potwierdziła gdańska prokuratura. Co za tym idzie, może odpowiadać przed sądem i odbyć karę więzienia. Taka ma być konkluzja drugiej opinii biegłych psychiatrów i psychologów, którzy badali mężczyznę.

 

Zabójca prezydenta może być osądzony

 

Biegli mieli uznać, że Stefan W. nie był całkowicie niepoczytalny, gdy w styczniu 2019 roku wszedł z nożem na scenę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zadał śmiertelne ciosy prezydentowi Gdańska. To oznacza, że - z punktu widzenia prawa karnego - jego działanie można potraktować jako przestępstwo i że Stefan W. może zostać osądzony.

 

ZOBACZ: Gdańsk ma aleję Pawła Adamowicza

 

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk wyjaśniła, że stworzona przez zespół biegłych opinia zawierająca ocenę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności w momencie popełnienia zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza wciąż jest przedmiotem analiz śledczych.

 

- We wnioskach biegli wskazali, że w chwili czynu podejrzany miał ograniczoną poczytalność - oznajmiła prokurator Wawryniuk.

Kolejna opinia biegłych psychiatrów

W październiku zeszłego roku prokuratura otrzymała inną opinię dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W. Sporządzono ją po kilkutygodniowej obserwacji podejrzanego. Po zapoznaniu się z analizą prokuratorzy uznali jednak, że jest ona niekompletna i niejasna. Wątpliwości nie rozwiały dodatkowe wyjaśnienia udzielone przez biegłych ustnie.

 

ZOBACZ: Gdańsk oddał hołd Adamowiczowi. "Wszyscy czekamy na prawdę o tamtych dniach"

 

W grudniu ubiegłego roku prokuratura powołała drugi zespół biegłych, który przeprowadził kolejną kilkutygodniową obserwację Stefana W. W zespole pracował m.in. psycholog śledczy, którego zadaniem było zbadanie motywów, jakimi kierował się Stefan W. Ekspert sporządził własną opinię, a prokuratura dostarczyła ją psychiatrom przygotowującym analizę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności. To właśnie ich opinia psychiatryczna dotarła w sierpniu do gdańskiej prokuratury i obecnie jest przedmiotem analiz.

Atak w czasie koncertu na scenie

Wieczorem 13 stycznia 2019 r. 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go kilka razy nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa.

 

"Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" - krzyczał ze sceny, przed obezwładnieniem, wynika z nagrań, na których zarejestrowano zdarzenie.

 

W nocy z 13 na 14 stycznia Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł nie odzyskując przytomności. Sekcja zwłok wykazała, że miał trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie brzucha.

 

ZOBACZ: Przygotowywali finał WOŚP, podczas którego zginął Adamowicz. Siedem osób oskarżonych

 

Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten jest zagrożony karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.

 

Wcześniej Stefan W. był karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd skazał go na 5,5 roku więzienia. Odbywanie kary skazany skończył 8 grudnia 2018 r.

kło/hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie