Branża weselna w starciu z koronawirusem. Straty szacowane na 2 mld zł
Pandemia mocno uderzyła w wyceniany na 7-8 mld zł polski rynek usług ślubnych. Zakaz organizacji wesel podczas wiosennego lockdownu sprawił, że branża straciła około 2 mld zł. Straty będą większe, gdyż na imprezy weselne nakładane są ograniczenia administracyjne, a wielu Polaków boi się, że są one rozsadnikami koronawirusa.
Branża ślubna działa sezonowo. Wesela odbywają się głównie od maja do końca października. Po "odmrożeniu" gospodarki imprezy ograniczone do 150 osób można organizować od 6 czerwca. Jednak po tym, jak odkryto kilka weselnych ognisk koronawirusa rząd zaostrzył reguły - w "czerwonych" powiatach liczbę uczestników zmniejszono do 50, a w "żółtych" do 100.
Lęk przed wirusem
Polskie Stowarzyszenie Wedding Plannerów ocenia, że ze świadczenia usług weselnych utrzymuje się w Polsce co najmniej 20 tysięcy osób. Niemal wszystkie firmy tej branży informują o dużym spadku dochodów w tym roku.
ZOBACZ: Kolejne ograniczenia w liczbie gości na weselach? Wiceminister zdrowia odpowiada
- Największymi stratami dotknięci są właściciele obiektów weselnych oraz restauratorzy, gdyż ich przychód jest wprost proporcjonalny do liczby osób uczestniczących w przyjęciach. Choć rząd zezwolił na organizacje wesel do 150 osób, to i tak zauważamy spory spadek liczby gości uczestniczących w imprezach, nawet tych mniejszych. Szacujemy, że pod względem liczby weselników mamy ubytek o 35-40 proc. - mówi Robert Pieczyński, członek zarządu stowarzyszenia.
Dlatego środowisko organizatorów wesel jest przekonane, że straty poniesione w okresie lockdownu, a szacowane na 2 mld zł, zwiększą się w następnych miesiącach. W miarę najlepiej radzą sobie fryzjerzy i makijażystki oraz fotografowie i operatorzy kamer. W czasie najsurowszej kwarantanny informowali o spadku liczby zleceń nie większym niż 30 proc. Sprzyja im fakt, że z usług fryzjera czy fotografa korzystają wszystkie pary młode, także te rezygnujące w czasie pandemii z imprez weselnych, ale nie odwołujące ślubów.
Bitwa na statystyki
Szerokim echem w całej Polsce odbiły się kilka tygodni temu trzy wesela w Małopolsce, po których 283 osoby zachorowały na Covid-19. W rezultacie 15 lipca Małopolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny wydał rekomendację w sprawie przyjęć ślubnych na terenie powiatów: nowosądeckiego, suskiego i wadowickiego. Zalecił rezygnację z organizacji wesel.
ZOBACZ: "Powstrzymajmy się od obecności na weselach". Apel Andrusiewicza
Przedstawiciele Polskiego Stowarzyszenia Wedding Plannerów przypominają, że w Polsce odbywa się rocznie około 190 tysięcy wesel. Od 6 czerwca zorganizowano ich 40-45 tysięcy. Ognisk koronawirusa powstało natomiast tylko kilka czy kilkanaście, a to oznacza, że problemem stał się ułamek wesel mierzony w setnych częściach procenta.
Kłopotliwe przesuwanie terminów
Z danych GUS wynika, że wiosną koronawirus zdecydowanie ograniczył liczbę zawieranych w Polsce małżeństw. W marcu było ich o 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a w kwietniu, gdy obowiązywały restrykcyjne ograniczenia w kościołach, spadek przekroczył 60 proc.
ZOBACZ: Weselnik zaatakował ratowników. Bo za późno przyjechali
Wiele par przesunęło śluby i wesela na drugą połowę roku, niektóre nawet na przyszły rok. Jednak nagromadzenie przyjęć w okresie jesienno-zimowym stało się poważnym kłopotem - także dla branży weselnej. Powstają problemy logistyczne, niełatwe jest też zapewnienie noclegów uczestnikom „skumulowanych” wesel.
Wielu potencjalnych weselników dostaje teraz zaproszenia na dwa przyjęcia organizowane w podobnym terminie. Ludzie postawieni przed wyborem decydują się na udział w jednym weselu, albo w …żadnym. Obawa przed koronawirusem bywa w takich sytuacjach wygodną wymówką. Bardzo spadła też liczba gości weselnych przyjeżdżających z zagranicy - pandemiczne obostrzenia praktycznie uniemożliwiają podróże.
ZOBACZ: 255 osób w kwarantannie. Efekt wesela
Większość przedstawicieli branży weselnej jest zdania, że jesienne ożywienie nie pozwoli odrobić strat z pierwszej połowy roku. Niektórzy przedsiębiorcy zastanawiają się, czy dotrwają do przyszłego lata. A ze ślubów i przyjęć żyją nie tylko domy weselne i wedding planerzy. Problemy odczuwają także kwiaciarnie, firmy cateringowe, restauracje i zespoły muzyczne.
Czytaj więcej