Zatrzymano kierowcę, który mógł doprowadzić do tragedii w Gliwicach
Po sobotnim wypadku na drodze krajowej nr 88 został zatrzymany kierowca samochodu, którego zachowanie mogło doprowadzić do tej tragedii - poinformowała gliwicka prokuratura. Na poniedziałek zaplanowano przesłuchanie tej osoby, wtedy też zapadnie formalna decyzja o wszczęciu śledztwa.
W sobotę wieczorem w pobliżu węzła Kleszczów (woj. śląskie) w wyniku zderzenia busa i autokaru zginęło dziewięć osób, a siedem odniosło obrażenia. Renault Traffic, jadący od Gliwic w stronę Wrocławia, przewrócił się na jezdnię i sunąc po niej znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach tego samochodu wjechał autokar.
Kierowca busa prawdopodobnie próbował uniknąć zderzenia
Jak wcześniej informowała policja, kierowca busa wcześniej prawdopodobnie próbował uniknąć zderzenia z innym autem i wykonał manewr, w wyniku którego stracił panowanie nad pojazdem.
ZOBACZ: Wypadek na A1. Trzy osoby zostały ranne
- Została zatrzymana jedna osoba, kierująca pojazdem osobowym nie biorącym udziału w zdarzeniu, a której zachowanie mogło je spowodować - przekazała Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Zatrzymany kierowca volkswagena mógł przyczynić się do tragicznego wypadku w Gliwicach. Prawdopodobnie prowadził manewr wyprzedzania, ale weryfikujemy to - powiedział w niedzielę komendant miejski policji w Gliwicach insp. Marek Nowakowski.
ZOBACZ: Zderzenie czterech aut osobowych. Sześć osób rannych
Komendant gliwickiej policji potwierdził, że zatrzymany kierowca tego auta jest podejrzewany o przyczynienie się do wywołania tragicznego w skutkach zdarzenia. - Prawdopodobnie prowadził manewr wyprzedzania, ale weryfikujemy dopiero to przypuszczenie. Jesteśmy na etapie przesłuchiwania świadków i zbierania dowodów - podkreślił.
Wstępne hipotezy
- Z dotychczasowych ustaleń możemy domniemywać, że kierujący samochodem Renault Traffic z nieustalonych jeszcze do końca przyczyn zjechał do krawędzi jezdni, zjechał na pobocze, w wyniku czego przewrócił się na bok. Sunąc bokiem po jezdni uderzył w autobus setra. Niestety uderzenie było tak silne i tak nieszczęśliwe, bo nastąpiło w kierunku dachu tego pojazdu – opisywał Nowakowski podczas niedzielnej konferencji prasowej przed gliwicką komendą.
ZOBACZ: Wypadek radiowozu. Policjantka dostała mandat
Policjant, tłumacząc to dobrem śledztwa, nie chciał przesądzać, czy to kierowca volkswagena ponosi winę za ten wypadek. Inspektor zaznaczył, że okoliczności wypadku są jeszcze wyjaśniane. - Zatrzymany mężczyzna prawdopodobnie mógł przyczynić się do zaistnienia tego zdarzenia. Prawdopodobnie chciał lub prowadził manewr wyprzedzania. To mogło, jeszcze raz podkreślam – mogło – doprowadzić do tego zdarzenia, natomiast w tym momencie prowadzimy czynności procesowe, które zmierzają do zweryfikowania tego – powiedział Nowakowski.
- Dopiero wówczas będziemy mogli stanowczo stwierdzić, jaki był przebieg zdarzenia, czy ten zatrzymany mężczyzna faktycznie przyczynił się do jego zaistnienia – podkreślił komendant.
Kierowca volkswagena był trzeźwy, zaś przypuszczenia o tym, że mógł być sprawcą zdarzenia potwierdzają m.in. relacje pasażerów autobusu. - Częściowo jest to potwierdzone, częściowo potwierdza to również relacja tego zatrzymanego mężczyzny i osoby, która z nim podróżowała - zaznaczył policjant, zastrzegając, że nie ma jeszcze takiej pewności – jest to najbardziej prawdopodobna hipoteza.
ZOBACZ: Tragiczny wypadek na obwodnicy. 11-latek wszedł wprost pod samochód
Wyjaśnił, że są przesłuchiwani świadkowie i zabezpieczone ślady, i dowody, które będą jeszcze badane m.in. przez biegłych. Ani w autokarze, ani w renault nie było rejestratorów jazdy. Stan zdrowia kierowcy autobusu nie pozwala jeszcze na przesłuchanie
Czynności z zatrzymanym zaplanowano na poniedziałek. Również tego dnia zostanie wydane postępowanie o wszczęciu śledztwa. Będzie ono najprawdopodobniej prowadzone pod kątem sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.
Renault został całkowicie zmiażdżony
Jak opisywali policjanci, siła uderzenia była tak duża, że renault został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie jadące nim osoby. Rannych zostało sześciu pasażerów autokaru i kierowca, który został przetransportowany do szpitala śmigłowcem.
ZOBACZ: Zablokowana autostrada A4. Doszło do zderzenia auta z motocyklem
Według informacji przekazanych w niedzielę rano przez policję i służby wojewody śląskiego, osoby poszkodowane w wypadku są w stabilnym stanie. Dwie z nich trafiły do szpitala w Bytomiu, cztery w Zabrzu-Biskupicach, a najciężej ranny kierowca - do szpitala w Katowicach-Ochojcu.
Większość ofiar pochodziło z Podkarpacia
Większość ofiar tragicznego wypadku pochodziło z Podkarpacia, cztery z pow. lubaczowskiego, dwie z jarosławskiego i jedna ze strzyżowskiego. Kolejne dwie ofiary śmiertelne to: jedna osoba z woj. lubuskiego i kierowca - obywatel Słowenii posiadający kartę Polaka.
Jaka podkreśliła rzeczniczka prasowa wojewody podkarpackiego Małgorzata Waksmundzka-Szarek, "wojewoda w porozumieniu z władzami samorządowymi uruchomiła pomoc psychologiczną dla bliskich ofiar".
Czytaj więcej