Łukaszenka w Grodnie: są tacy, którzy chcą odciąć kawałek naszej zachodniej ziemi
Są tacy, którzy chcą odciąć kawałek tej ziemi, zwłaszcza zachodniej – oświadczył w sobotę podczas mitingu w Grodnie prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Jego zdaniem "niektórzy przypomnieli sobie nawet o Kresach Wschodnich". - Białorusini nie pozwolą Łukaszence traktować się tak, jak wcześniej - oświadczyła z kolei Swiatłana Cichanouska w wywiadzie dla agencji Reutera.
Są tacy, którzy chcą odciąć kawałek tej ziemi, zwłaszcza zachodniej – oświadczył w sobotę podczas mitingu w Grodnie prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Jego zdaniem "niektórzy przypomnieli sobie nawet o Kresach Wschodnich". - Na zachodniej granicy jest niespokojnie, dźwięczy broń. Odbywa się ingerencja w sprawy wewnętrzne naszego suwerennego kraju – powiedział Łukaszenka podczas mitingu, na którym zgromadziło się kilka tysięcy jego zwolenników.
ZOBACZ: Cichanouska: wrócę na Białoruś, kiedy będę się tam czuć bezpiecznie
- Ktoś nawet zaciera ręce i przypomina sobie o Kresach Wschodnich, gdzie wszystko, co białoruskie, było zakazane i wypalane rozpalonym żelazem – dodał. - Wojska i specnaz (siły specjalnego przeznaczenia - red.) powinny być na granicy, a my powinniśmy je trzymać na ulicach i placach, by zapewnić praworządność i porządek” – powiedział lider Białorusi.
"Kto by dowodził wojskami na zachodniej granicy?"
- Wyobraźcie sobie, że nie ma Łukaszenki. Kto by dowodził wojskami na zachodniej granicy? – dodał. - Nie bylibyśmy już gospodarzami na tym placu! Mówiąc o sytuacji w kraju, która według niego również jest destabilizowana przez wrogów Białorusi, zapowiedział, że "sobota i niedziela jeszcze będzie czasem do pomyślenia". - Ale w poniedziałek niech się nie obrażają” – oświadczył, mając być może na myśli, że protesty nie będą zezwalane. „Władza powinna być władzą – zaznaczył.
Jednocześnie zalecił strukturom siłowym, by w niedzielę "zapewniły porządek na ulicach Grodna i innych miejscowościach obwodu". Łukaszenka ostrzegał przed kolorowymi rewolucjami, które mają na celu „zniewalanie społeczeństw”. Jego zdaniem "ludzie, którzy to koordynują, także siedzą za granicą i otrzymują określone wsparcie od swoich władz". Jego zdaniem przebywają oni m.in. „pod Warszawą i pod Wilnem”. „Chcę przypomnieć, że to nie jest tylko nasza granica, ale granica państwa związkowego (Rosji i Białorusi - red.) i ODKB (poradzieckiej Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym - red.). I reakcja będzie odpowiednia” – oświadczył.
Informacje ws. milicji
Łukaszenka polecił armii kontrolę przemieszczania się wszystkich oddziałów wojsk NATO w państwach sąsiednich, a straży granicznej – wzmocnienie ochrony granicy i "wyłapywanie tych, którzy zmierzają na Białoruś ze złymi zamiarami".
ZOBACZ: Putin rozmawiał z unijnymi przywódcami. Tematem Białoruś
Łukaszenka oświadczył również, że informacje na temat przemocy milicji były mocno przesadzone, a większość zdjęć rzekomych siniaków to "ustawka". Zaapelował, by ludzie nie potępiali funkcjonariuszy, argumentując, że to oni odpowiadają za porządek, i poprosił mieszkańców Grodna, by im wybaczyli "nawet, jeśli w czymś się pomylili".
"Prędzej czy później będzie on musiał odejść..."
- Białorusini nie pozwolą prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence traktować się tak, jak wcześniej, prędzej czy później będzie on musiał odejść – oświadczyła z kolei Swiatłana Cichanouska, kandydatka w niedawnych wyborach prezydenckich na Białorusi, w wywiadzie dla agencji Reutera.
ZOBACZ: Wiadomo, gdzie jest Cichanouska. Wyjechała z Białorusi
W opublikowanym w sobotę wywiadzie Cichanouska powiedziała również, że dzwonią do niej przywódcy międzynarodowi, w tym Wielkiej Brytanii i Niemiec, i że w tych rozmowach prosi ich jedynie o wsparcie białoruskiego społeczeństwa i poszanowanie suwerenności ich kraju.
ZOBACZ: Cichanouska: zróbcie wszystko, by żyć w kraju do życia
Przyznała również, że na Litwie czuje się bezpiecznie i ma ochroniarzy, ale odmówiła dalszych komentarzy na temat swojego bezpieczeństwa. W ubiegłym tygodniu Cichanouska została zmuszona do opuszczenia Białorusi. Przybyła na Litwę, gdzie już wcześniej przebywały jej dzieci.