Rodzina szefa MSZ Białorusi miała otrzymywać pogróżki. Dom przeciwnika Łukaszenki oblany farbą
- Za łzy syna jestem gotów przegryźć gardło - powiedział w czwartek szef MSZ Białorusi Uładzimir Makiej, komentując groźby, które - jak twierdzi - otrzymali jego bliscy. A w nocy ze środy na czwartek ochlapano czerwoną farbą dom Pawła Łatuszki - byłego dyplomaty, ministra i dyrektora teatru, który dołączył do utworzonej przez opozycję Rady Koordynacyjnej.
- Mogę jeszcze zrozumieć, kiedy groźby brzmią pod adresem urzędnika państwowego, zajmującego konkretne stanowisko. Ale podłe, anonimowe naciski na rodzinę, w tym na małoletnie dzieci, w żaden sposób nie łączą się w mojej głowie z pojęciem demokracji - powiedział w czwartek Makiej, zwracając się do białoruskich dyplomatów.
ZOBACZ: "W Grodnie już polskie flagi wywieszają" - Łukaszenka o sytuacji na Białorusi
- Za łzy mojego jedenastoletniego syna jestem gotów przegryźć gardło. Demokracją to nawet nie pachnie. Pachnie pogromami i przemocą. Być może pojedyncze osoby ulegną, ale ogólnie – dziękuję, tym, którzy grożą, bo takie działania tylko zjednoczą tych, którzy chcą dobra dla ojczyzny - powiedział minister.
"Jesteście za białymi czy za czerwonymi?"
- Jesteście za białymi czy za czerwonymi? (…) Tak, osobistych wyborów trzeba dokonywać zawsze. Pytanie, w jakich warunkach to się odbywa - mówił Makiej, cytowany w komunikacie służby prasowej MSZ.
Wskazał również, że wobec wydarzeń w kraju nie można pozostać obojętnym. - Ponieważ uznajemy ogólnoludzkie, nasze białoruskie wartości, jesteśmy za jednością w narodzie, nie uznajemy radykalizmu i nieuzasadnionej przemocy – dodał.
ZOBACZ: Zmarł postrzelony 43-latek. To trzecia ofiara protestów na Białorusi
Kierując się do pracowników MSZ, Makiej podkreślił, że "nie należy iść za masami". - Przemiany są potrzebne, nikt temu nie zaprzecza. Jednak nie za cenę wewnętrznego konfliktu czy rewolucji. W takim przypadku ofiar i negatywnych konsekwencji będzie o wiele więcej - ocenił.
Przyłączył się do opozycji, ochlapano mu dom
W nocy ze środy na czwartek ktoś ochlapał czerwoną farbą dom Pawła Łatuszki – byłego dyplomaty, ministra i dyrektora teatru, który dołączył do utworzonej przez opozycję Rady Koordynacyjnej – poinformowało Radio Swaboda.
Sam Łatuszka nie był w tym czasie w domu. Obecnie jest bezpieczny, ma zapewnioną ochronę, a jego rodzina przebywa za granicą – podała Swaboda.
Wcześniej Łatuszka mówił mediom niezależnym, że otrzymywał groźby. Jego bliscy wyjechali z kraju po tym, jak otwarcie poparł protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów. Został za to zwolniony z funkcji dyrektora Teatru im. Janki Kupały w Mińsku. W ślad za nim rezygnację złożyli aktorzy i większość pracowników teatru.
W środę pojawiła się informacja, że budynek jest pilnowany przez milicję, a pracownicy, którzy złożyli rezygnację, nie mogą wejść do budynku.
В то время, как мы, протестующие, собираем после митингов мусор и вежливо заботимся друг о друге, провластные...
Opublikowany przez Valerię Maksimchuk Środa, 19 sierpnia 2020
Cel Rady Koordynacyjnej: pokojowy transfer władzy
Łatuszka dołączył do Rady Koordynacyjnej powołanej z inicjatywy kandydatki na prezydenta w niedawnych wyborach Swiatłany Cichanouskiej, która po wyborach została przez władze nakłoniona do opuszczenia kraju. Rada stawia sobie za cel doprowadzenie do pokojowego transferu władzy. Zdaniem jej członków oraz wielu Białorusinów, którzy od 9 sierpnia uczestniczą w masowych protestach, wybory zostały sfałszowane. Według Centralnej Komisji Wyborczej urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1 proc. głosów.
ZOBACZ: "Podczas pałowania ludzi nikt nie pyta czy jesteś Białorusinem, czy Polakiem"
Łatuszka był w przeszłości m.in. ministrem kultury, a także ambasadorem w Polsce i we Francji.
Od 11 dni na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów. W środę urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka wezwał rząd i struktury siłowe do przywrócenia porządku na ulicach.
Czytaj więcej