"W Grodnie już polskie flagi wywieszają" - Łukaszenka o sytuacji na Białorusi
Kraje Zachodu kontynuują finansowanie ulicznych protestów na Białorusi - oznajmił w środę białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. Zaapelował do zachodnich polityków, by zajęli się sprawami swoich krajów. Rosja ocenia wydarzenia na Białorusi jako wewnętrzną sprawę tego kraju - oświadczył w środę Dmitrij Pieskow rzecznik prezydenta Władimira Putina.
"Zachodnie kraje już bezpośrednio, nie ukrywając, otwarcie informują o zbieraniu środków i kierowaniu ich na Białoruś. Widzimy to. Oczywiście, nie możemy śledzić wszystkich środków, które tu trafiają. Bo bardzo dużo środków trafia w gotówce" - powiedział podczas środowej narady Rady Bezpieczeństwa z udziałem szefów władz regionalnych.
ZOBACZ: "Każą klęczeć i biją". Polak spędził w białoruskim areszcie 85 godzin
Wezwał też zachodnich polityków, by zajęli się sprawami w swoich krajach. "Władze zachodnich państw proponują nam negocjacje, rozmowy. I w tym samym czasie obstają przy swoim. (...) Zamierzają dzisiaj albo jutro przeprowadzić naradę na poziomie czy MSZ, czy szefów Unii Europejskiej. Radziłbym im: zamiast wskazywać na nas palcem, wnieście na agendę swoich narad sprawę żółtych kamizelek we Francji, strasznych zamieszek w USA. Chciałbym, żeby w pierwszej kolejności omówili protesty przeciwko izolacji w związku z koronawirusem w Niemczech, innych krajach Europy" - dodał.
Ocenił także, że zmiany w kraju powinny zachodzić "w ramach prawa". "Wszelkie zmiany powinny być zapisane w konstytucji. I ta praca jest kontynuowana. Będzie aktywizowana. (...) I zgodnie z konstytucją będziemy mogli dyskutować na temat ponownych wyborów organów władzy" - oznajmił Łukaszenka.
ZOBACZ: Żywy łańcuch światła w Warszawie. "Polska-Białoruś wspólna sprawa"
Nazwał także "czarną sotnią" Radę Koordynacyjną, która ma zostać powołana w środę z inicjatywy kandydatki w niedawnych wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłany Cichanouskiej w celu zorganizowana procesu pokojowego przekazania władzy. "Już się tam ustawiły kolejki i dzielą teki. Chcę powiedzieć: drodzy członkowie czarnej sotni, w kraju nie ma takiej liczby tek, ilu was jest w kolejce. Miotły i łopaty mamy. Udostępnimy" - powiedział.
- Chcę jeszcze raz przypomnieć: utworzenie alternatywnych, równoległych i innych organów, tych sotni, w celu przejęcia władzy podlega karze zgodnie z prawem - oświadczył szef białoruskiego państwa.
"Władze mają na kim się oprzeć"
Zapewnił też, że obecne władze białoruskie "nie są same" i mają się "na kim oprzeć". "Jeśli ktoś myśli, że władze się przechyliły, zachwiały, to jest w błędzie. I chcę powiedzieć, że władze mają na kim się oprzeć. Dlatego nie drgniemy. Przejdziemy swoją drogę tak jak trzeba" - wskazał.
- W Grodnie już polskie flagi wywieszają. To niedopuszczalne. I podobne rzeczy będą ucinane w sposób zdecydowany - zapowiedział. "Kolejny problem to fejki, jawne kłamstwa w internecie: zagraniczne wojska na Białorusi, sprzęt z Federacji Rosyjskiej na Białorusi (...) Jeśli chodzi o zagraniczne wojska, to dziś ani jednej osoby z innych państw na Białorusi nie ma" - dodał.
Białoruś obserwuje NATO
W Mińsku ma nie być więcej żadnych zamieszek – oświadczył w środę prezydent Alaksandr Łukaszenka, zwracając się do MSW. Wcześniej odbyła się narada białoruskiej Rady Bezpieczeństwa z udziałem gubernatorów. "Ludzie są zmęczeni. Potrzebują ciszy i spokoju" – powiedział Łukaszenka.
ZOBACZ: Putin obiecał pomóc Białorusi. Łukaszenka gotowy na reformy, ale "kraju nie odda"
Polecił także "poszukiwać organizatorów zamieszek na ulicach i udaremniać ich działania"."Bez względu na to, jak trudne to jest, należy kontynuować i robić maksimum tego, co się da" – powiedział Łukaszenka. Struktury Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) otrzymały również zadanie wykrywania kanałów finansowania zamieszek.
Zwrócenie szczególnej uwagi na przemieszczanie się wojsk NATO na terytorium Polski i Litwy zlecił Łukaszenka ministerstwu obrony. "Powinniśmy śledzić kierunki ich (wojsk NATO) przemieszczania się oraz ich zamysły. Obecnie wszystkie je widzimy. Nie niepokoi nas to, ale są poszczególne przypadki, zwłaszcza na kierunku grodnieńskim, które dają do myślenia"- powiedział Łukaszenka.
"Dlatego musimy podjąć kroki i nie bać się wyprowadzania naszych sił zbrojnych i sprzętu na tych kierunkach, gdzie dochodzi do przemieszczania się (wojsk NATO)" – podkreślił Łukaszenka.
"Uporanie" się z mityngami
Prezydent Białorusi zwracając się do robotników, zapowiedział "uporanie się" z uczestnikami mityngów - pisze państwowa białoruska agencja BiełTA. Uczestników protestów w zakładach porównał do gestapo.
ZOBACZ: Putin rozmawiał z unijnymi przywódcami. Tematem Białoruś
"Bez względu na to, że w zasadzie cały kraj w większości jest zajęty pracą, to trudności w kwestii sytuacji społeczno-politycznej pozostają. (...) Tak jak wczoraj mówiłem, nie można się uspokajać. Tym, którzy chcą nas uśpić, się to nie uda" - powiedział podczas środowej narady Rady Bezpieczeństwa z udziałem szefów władz regionalnych.
Jak dodał, cytowany przez BiełTA, "kontynuowane są groźby pod adresem rodzin wojskowych, milicji, służb specjalnych, urzędników państwowych, pracowników mediów". "Podejmowane są też ataki na członków rządu" - oznajmił. "Groźby i ataki na pracowników zakładów i fabryk, szefów przedsiębiorstw. Przed dniem pracy i po nim przepuszczają ich przez wejście agresywne tłumy. Jak gestapo" - oświadczył szef państwa.
Zwracając się do pracowników, powiedział: "Wy pracownicy jesteście gospodarzami w tych zakładach, a z tymi uczestnikami mityngów, którzy was witają przy wejściu, się uporamy".
Zaniepokojona Rosja
-Uważamy, że wszyscy powinni zrobić wszystko, co możliwe, aby stworzone zostały warunki do utrzymania sytuacji na płaszczyźnie prawnej, na której można byłoby prowadzić niezbędny dialog - powiedział Pieskow w środę.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow dodał, że obecnie nie ma potrzeby okazania pomocy Białorusi na podstawie Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. OKDB), czyli organizacji bezpieczeństwa łączącej kraje poradzieckie. Oświadczył przy tym, że dochodzi do prób ingerowania z zewnątrz w sytuację na Białorusi, i ocenił to jako niedopuszczalne.
Rosja jest zaniepokojona próbami wykorzystania trudności wewnętrznych Białorusi przez graczy z zewnątrz, którzy usiłują narzucić Białorusinom wygodne dla siebie porządki - oświadczył w środę rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
ZOBACZ: Rozpoczął się nadzwyczajny szczyt UE. Merkel dziękuje Polsce za inicjatywę
- Niepokoi nas próba wykorzystania trudności wewnętrznych, z którymi zetknęła się teraz Białoruś, jej naród i władze, po to, aby z zewnątrz ingerować w te wydarzenia i procesy - powiedział Ławrow w programie telewizyjnym. Dodał, że chodzi nie tylko o ingerowanie, ale i o cel, jakim jest "narzucenie Białorusinom tych porządków, które gracze zewnętrzni uważają za wygodne dla siebie".
Mówił także, że "to, co teraz słyszymy ze stolic europejskich - przede wszystkim z krajów bałtyckich, a także z Polski i Parlamentu Europejskiego - we wszystkim tym chodzi nie o prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, prawa człowieka i demokrację, a o geopolitykę" - oświadczył.
"Walkę o przestrzeń postsowiecką"
Wyraził ocenę, że "nikt nie ukrywa, że chodzi o walkę o przestrzeń postsowiecką". Zapewnił, że Rosja widziała tę walkę po rozpadzie ZSRR i że jej ostatnim przykładem "jest oczywiście Ukraina".
Szef MSZ Rosji wyraził nadzieję, że "Białorusini zdołają sami załatwić dwoje sprawy" i nie będą podporządkowywać się "tym, którym Białoruś jest potrzebna wyłącznie po to, aby zagospodarowywać przestrzeń geopolityczną i promować znaną destrukcyjną logikę »albo jesteście z Rosją, albo z UE«".
ZOBACZ: "Podczas pałowania ludzi nikt nie pyta czy jesteś Białorusinem, czy Polakiem"
Minister przyznał, że wybory prezydenckie na Białorusi z 9 sierpnia "nie były idealne" i zapewnił, że uznają to także władze Białorusi, które teraz - jego zdaniem - próbują dialogu z obywatelami.
Oświadczył, że nie należy wykorzystywać sytuacji na Białorusi do destabilizowania dialogu między władzami i społeczeństwem. Zaapelował, by propozycje pośredniczenia kierować bezpośrednio do władz Białorusi, a "nie przez mikrofon".
Czytaj więcej