Nasz handel zagraniczny wygrywa z kryzysem. Dużo sprzedajemy Niemcom
Polscy eksporterzy znów udowodnili, że dają sobie radę nawet w czasach kryzysu światowego. W pierwszym półroczu tego roku nadwyżka eksportu nad importem sięgnęła imponującej kwoty 22 mld zł. Udział Niemiec, jako naszego głównego partnera handlowego, zwiększył się z 27,7 do 28,2 proc.
Według najnowszych danych GUS, w okresie styczeń-czerwiec eksport polskich towarów osiągnął wartość 480,4 mld zł, zaś import wyniósł 458,4 mld zł. Nadwyżka w wysokości 22 mld zł pozytywnie wpływa na złagodzenie skali kryzysu pandemicznego w polskiej gospodarce - kompensuje w dużym stopniu spadek konsumpcji i inwestycji
Eksporterzy ratują gospodarkę
Korzystny wpływ handlu zagranicznego na ogólną sytuację ekonomiczną widoczny był już w danych za drugi kwartał, w którym nasz PKB obniżył się o 8,2 proc. To co prawda spadek największy od 1990 roku, ale obawiano się wyniku znacznie gorszego. Ponadto na tle gospodarek europejskich wypadamy relatywnie dobrze.
ZOBACZ: Inflacja w Polsce. Droższa żywność, energia i usługi bankowe
Pod względem asortymentowym w pierwszym półroczu zwiększył się eksport olejów i tłuszczów zwierzęcych (o 23,3 proc.), napojów i tytoniu (o 19,6 proc.), żywności i zwierząt żywych (o 7,3 proc.) oraz chemii i produktów pokrewnych (o 4,7 proc.). Z kolei największe spadki eksportu odnotowano w przypadku paliw, smarów i materiałów pochodnych (o 31,3 proc.), towarów niesklasyfikowanych (o 22,6 proc.), a także maszyn i urządzeń transportowych (o 10,4 proc.).
Nie jest jednak tak, że pandemia nie wywarła wpływu na polskie obroty handlowe. Eksport był niższy niż w pierwszym półroczu o 5,3 proc., zaś import zmalał o 9,4 proc. Pozytywny przełom widoczny był już w czerwcu, gdy zanotowaliśmy wzrost eksportu o 6 proc., przy sięgającym 8,6 proc. spadku importu.
Niemcy ciągle kupują
Eksport do Niemiec, naszego największego partnera handlowego, był o 9,7 proc. wyższy niż w czerwcu 2019 roku, co jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Import z Niemiec obniżył się natomiast o 5,2 proc., co może mieć związek z ograniczeniem inwestycji polskich firm.
Zmiany w strukturze geograficznej rodzimego handlu zagranicznego są w tym roku niewielkie. Z 87,6 do 86,2 proc. obniżył się w pierwszym półroczu udział krajów rozwiniętych w naszym eksporcie. W przypadku Unii Europejskiej zanotowano spadek z 74,8 do 73,3 proc. Zwiększa się powoli ale systematycznie udział krajów rozwijających się, w tym państw naszego regionu, w polskim eksporcie. Podobne zmiany występują także w przypadku importu.
Najważniejsze jednak, że nawet osłabiona gospodarka naszych zachodnich sąsiadów jest w stanie wchłonąć znaczną część polskiego eksportu - udział Niemiec zwiększył się z 27,7 do 28,2 proc. W przypadku borykających się z większymi kłopotami Francją i Włochami oraz Wielką Brytanią, udział tych krajów w polskim eksporcie obniżył się, ale minimalnie. Z 2,9 do 3,3 proc. zwiększył się udział Stanów Zjednoczonych.
W dolarach i euro
Duże wahania kursów na rynku walutowym powodują, że w przeliczeniu na dolary i euro dane znacznie różnią się od liczonych w złotych. W ujęciu dolarowym pierwsze sześć miesięcy przyniosło spadek eksportu o 9,9 proc. i obniżenie się wartości importu aż o 13,7 proc. Nadwyżka wyniosła 5,4 mld dolarów i była dwudziestokrotnie wyższa niż w pierwszej połowie 2019 roku. W przypadku wspólnej waluty dodatni bilans obliczono na 4,9 mld euro - eksport zmniejszył się o 7 proc., a import spadł o 11 proc.
ZOBACZ: Brytyjska gospodarka nad przepaścią. Tak źle nie było od dekady
Dane GUS są zbieżne z opublikowaną w ubiegłym tygodniu informacją NBP, z której wynika, że w czerwcu zanotowano sięgającą aż 11,9 mld zł nadwyżkę w handlu zagranicznym towarami, niemal rekordową w historii. Także w maju dodatnie saldo było wysokie i wynosiło 5,3 mld zł.
Sztuka dokładnego liczenia
Zsumowane dane miesięczne NBP wskazują, że w pierwszym półroczu nadwyżka eksportu nad importem osiągnęła kwotę 24,5 mld zł. Niewielkie różnice wynikają z odmiennej metodologii zbierania danych. GUS bazuje na płatnościach dokonywanych między kontrahentami, zaś NBP opiera się na zrealizowanych transakcjach i danych administracji celnej.
W tym roku, w związku z perturbacjami wynikającymi z pandemii, te różnice mogły być szczególnie duże. Zamknięcie granic spowodowało drastyczny spadek zrealizowanych transakcji handlowych w marcu i kwietniu, a następnie szybkie „nadrabianie zaległości” w maju i czerwcu. Płatności handlowe takim zaburzeniom ulegają w znacznie mniejszym stopniu, a tym samym dają też odmienny obraz sytuacji. Przy wyciąganiu wniosków warto więc konfrontować oba źródła danych.
Tekst powstał we współpracy z portalem comparic.pl
Czytaj więcej