Dobrowolski: bito mnie, aż traciłem przytomność. Mówili, że jestem najemnikiem

Polska
Dobrowolski: bito mnie, aż traciłem przytomność. Mówili, że jestem najemnikiem
Polsat News
Witold Dobrowolski w programie "Gość Wydarzeń"

- Pojechałem na Białoruś, żeby dokumentować to co się dzieje na świecie, żeby zrozumieć i opisać losy ludzi, którzy w przypadku tego kraju walczą o podstawowe swobody obywatelskie, o samostanowienie narodu, o to, by ludzie nie bali się władzy - mówił w "Gościu Wydarzeń" Witold Dobrowolski. Fotograf został zatrzymany na Białorusi. Był bity i torturowany.

Laureat Grand Press Photo 2020 zapewniał, że jego pracy zawsze "zależy mu na pierwiastku ludzkim", "tym co skłania ludzi do wyjścia na ulicę".

 

Dobrowolski został zatrzymany w Mińsku w poniedziałek, 10 sierpnia gdy wychodził z kolegą, również Polakiem Kacprem Sienickim, z kawiarni. Przez trzy dni nie było z nimi kontaktu. Ostatecznie opuścili więzienie w czwartek, po 72 godzinach. W piątek, wrócili do Polski rządowym samolotem.

 

ZOBACZ: "Torturowano nas przez dobę. O spaniu nie było mowy". Kacper Sienicki o białoruskim areszcie

 

- Dzień po wyborach razem z Kacprem Sienickim byliśmy w kawiarni. Wyszliśmy z niej, by dokumentować protesty. Wyszliśmy z niej i nagle, po 50 metrach pojawili się zamaskowani funkcjonariusze formacji OMON. Powiedzieli nam, byśmy pokazali paszporty. Gdy to zrobiliśmy, zostaliśmy wrzuceni do samochodu - tłumaczył fotograf w Polsat News.

"Nie byłem przygotowany na to, co było potem"

Przekazał, że gdy Kacper opuścił więźniarkę, on sam został dotkliwie pobity przez służby. - To były pięści, pałki. Znęcano się nade mną, aż traciłem przytomność. Mówiono, że jestem najemnikiem, pojawiały się inne inwektywy. Potem wrzucono mnie do więźniarki - tłumaczył, zaznaczając, że każda cela miała metr kwadratowy.

 

- Uspokajałem innych więźniów, mówiłem, że będą próbowali nas zastraszyć. Nie byłem przygotowany na to, co było potem - mówił Dobrowolski.

 

WIDEO: Witold Dobrowolski w programie "Gość Wydarzeń" 

  

Fotograf zaznaczył, że 90 proc. zatrzymanych były to przypadkowe osoby, które nawet nie szły na demonstracje.

 

- Na komisariacie, jak za PRL-u, przeszliśmy "ścieżkę zdrowia". Trzeba było ją przebiec kilka razy. Dostaliśmy kilka razy pałką policyjną. Ostatecznie przebiegliśmy przez korytarz. Znaleźliśmy się w sali gimnastycznej, a widok przytłaczał. Kilkaset osób leżało ze skrępowanymi rękami z tyłu, na podłodze. Rzucano nas na podłogę. Kazano nam patrzeć w jedną stronę. Jeżeli ktoś mrugnął, to po prostu nas bito i bito - mówił Dobrowolski.

Odzyskał aparat

Gość "Wydarzeń" przyznał, że jedyne względnie "normalne" przesłuchanie odbyło się już po przewiezieniu do więzienia. - Pytano mnie o związki z Wagnerowcami. Wiedzieli, że byłem wcześniej w Donbasie, jako dziennikarz. Wcześniejsze przesłuchania w sali gimnastycznej polegały nie na tym, żeby się czegoś od nas dowiedzieć. Brano nas na korytarz i krzyczano, że nas nienawidzą, jako Polaków. Potem było pytanie "kto wygrał II wojnę światową". Na to pytanie nie było poprawnej odpowiedzi. Cokolwiek by się nie odpowiedziało, to dostawało się po twarzy - mówił Dobrowolski.

 

- Nie było żadnej różnicy w traktowaniu Białorusinów, czy Polaków. Jedni byli bici bardziej, drudzy mniej. Jak strażnicy dowiedzieli się, że jesteśmy Polakami to kazali mi wstać i podcięto mi natychmiast mi nogi. Upadłem na twarz i natychmiast mnie pobito. To, że byliśmy Polakami było jednym z powodów do bicia- mówił.

 

ZOBACZ: Premier w Sejmie o Białorusi: potrzebna solidarność i skuteczna pomoc

 

Po przewiezieniu do więzienia na jedną, 6-osobową celę przypadały 24 osoby. - Rozmawiałem z zatrzymanymi Białorusinami. Jedni mieli wolę dalszej walki, inni byli załamani. Chcieli wyjechać z kraju - mówił Dobrowolski.

 

Fotograf zapewnił, że w dniu wyborów udało się zrobić zdjęcia jeszcze podczas głosowania. - Dziennikarze nastawiali mnie na to, że nie będę bity, ale mogę stracić sprzęt. Byłem więc bity, torturowany, ale sprzęt odzyskałem. Karty pamięci odzyskałem. Służby same usunęły zdjęcia, ale w dzisiejszych czasach ich odzyskanie to żaden problem - mówił fotograf.

 

Dotychczasowe odcinki programu można obejrzeć tutaj.

bas/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie