Pandemiczny boom na działki rekreacyjne

Biznes
Pandemiczny boom na działki rekreacyjne
polsatnews.pl
Ogródek działkowy na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych "Relax" w Kole w woj. wielkopolskim.

Zainteresowanie działkami rekreacyjnymi jest w Polsce ponad trzy razy większe niż rok temu. Bardzo wzrosła też liczba osób przeglądających oferty sprzedaży dużych mieszkań i domów. Jednak możliwości finansowe potencjalnych nabywców tych nieruchomości nie są duże.

Przymusowa izolacja Polaków w czasie wiosennego lockdownu i całkiem prawdopodobny jej drugi etap jesienią sprawiają, że wiele osób marzy o większych mieszkaniach, które byłyby miejscem nie tylko życia prywatnego, ale także aktywności zawodowej (pracy zdalnej).

 

Zmienia się również model spędzania czasu wolnego i wakacji. Własna, intymna działka rekreacyjna zdobywa przewagę nad ryzykownymi wyjazdami do przepełnionych pensjonatów lub hoteli.

Domek nad jeziorem

O zmianie preferencji Polaków informują HRE Investments i Metrohouse. - Zainteresowanie działkami rekreacyjnymi jest wśród internautów najwyższe w historii i ponad trzykrotnie większe niż rok temu - raportuje HRE Investments. Natomiast agencja Metrohouse policzyła, że w pierwszym półroczu "oglądalność" ofert działek wzrosła o 250 proc.

 

ZOBACZ: Bardzo drogie złoto i srebro. To nie koniec wzrostu cen

 

Kwarantanna i home office ujawniły nowe potrzeby. Pojawiła się chęć posiadania dodatkowego pokoju do pracy lub własnego kawałka ziemi i domu, choćby letniskowego, do miłego spędzania przymusowego odosobnienia.

Korki nie odstraszają

Metrohouse podkreśla, że dla poszukiwaczy działek kluczową sprawą jest dostęp do wody. Warszawiacy preferują tradycyjne lokalizacje: okolice Zalewu Zegrzyńskiego, linię otwocką ze Świdrem, czy kultowe Mazury - nawet za cenę cotygodniowych, kilkugodzinnych dojazdów i stania w korkach. Mieszkańcy stolicy coraz częściej "kolonizują" też mniej znane okolice, jak choćby dolinę rzeki Jeziorki położoną pomiędzy Grójcem i Mszczonowem.

 

ZOBACZ: Krach w polskiej turystyce. Urlopowicze zniknęli z hoteli

 

Problemem wielu potencjalnych nabywców działek rekreacyjnych jest ograniczony budżet. Najchętniej przeznaczyliby na zakup gruntu tylko kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zapewne dlatego wiele działek na Warmii i Mazurach, a zwłaszcza na pojezierzu drawskim i szczecineckim trafia w ręce bardziej majętnych Polaków mieszkających i pracujących na Zachodzie.

Kredytowy tor przeszkód

Metrohouse informuje, że klienci najczęściej poszukują terenów znajdujących się w pobliżu jezior. Preferowana powierzchnia działki to co najwyżej 1500 m kw. Nabywcy zazwyczaj planują postawienie domu letniskowego lub tak zwanego domku holenderskiego.

 

Kupujący działki często pytają o możliwość posłużenia się kredytem hipotecznym. O ile nabywana ziemia jest gruntem budowlanym banki nie narzucają żadnych dodatkowych warunków, takich jak wyższy wkład własny, krótszy okres kredytowania, czy większa marża.

 

ZOBACZ: Rekiny przy portugalskich plażach. Efekt pandemii

 

Inaczej wygląda sytuacja w wypadku typowej działki rekreacyjnej. W tej chwili banków, które są zainteresowane finansowaniem takich przedsięwzięć jest tylko kilka. Niektóre z nich - na przykład PKO BP i Millennium - wymagają od klientów wkładu własnego na poziomie 40 proc.

Wolimy większe mieszkania i domy

Jedni chcą kupować działki, inni marzą o większych mieszkaniach. HRE Investments informuje, że o ile jeszcze w marcu tego Polacy najczęściej szukali mieszkań o powierzchni około 40 m kw., to już w kwietniu duże zainteresowanie budziły lokale liczące co najmniej 60 m kw. Podobnie jest z domami - przed  pandemią szukano budynków co najmniej 60-metrowych, a teraz najczęściej wpisywaną w wyszukiwarce powierzchnią minimalną jest 100 metrów.

 

HRE Investments zauważa, że po przymusowej kwarantannie, wiele osób mogło dojść do wniosku, że potrzebuje większej przestrzeni, a także balkonu, tarasu czy ogródka. Zmiana preferencji jest o tyle ciekawa, że zaprzecza modzie na tak zwane mieszkania kompaktowe, które miały pomieścić jak najwięcej pokoi na jak najmniejszej powierzchni.

 

ZOBACZ: Złote Pinezki Map Google dla 16 miejsc w Polsce

 

Trend ten potwierdzają dane GUS - o ile w 2008 roku deweloperzy oddawali lokale o przeciętnej powierzchni 70 m kw., to w ostatnich latach było to już od 60 do 62 metrów.  

 

Podobnie sprawa wygląda w przypadku domów wznoszonych przez Polaków na własne potrzeby. Podczas gdy w 2009 roku kończyliśmy budowy domów o przeciętnej powierzchni prawie 152 metrów, to w 2019 roku było to już o ponad 8 metrów mniej.

 

Dzisiejsze preferencje potencjalnych nabywców nieruchomości odwracają tendencję obserwowaną w ostatnich latach. Polacy zainteresowani są coraz większymi mieszkaniami i domami. Pytanie tylko, czy ich ich możliwości finansowe pozwolą na realizację marzeń.

Jacek Brzeski/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie