Korczyna: od dwóch lat walczy, by zostać wójtem. Sąd decydował, jaki znak jest na karcie
Z dwóch do jednego głosu przewagi zmniejszyła się różnica między Janem Zychem a Tadeuszem Pelczarem, którzy dwa lata temu rywalizowali o fotel wójta gminy Korczyna (woj. podkarpackie). Drugi z nich, który wystartował przeciwko urzędującemu włodarzowi, składa kolejne protesty wyborcze. We wtorek sąd zajął się jednym z nich i rozstrzygał, czy znak w kratce na głosie jest literą "x" czy "v".
Spór między wójtem Korczyny Janem Zychem (startującym z lokalnego komitetu) a Tadeuszem Pelczarem reprezentującym Prawo i Sprawiedliwość trwa od wyborów samorządowych z 2018 r.
Wtedy dotychczasowy włodarz gminy przedłużył mandat, wyprzedzając konkurenta dwoma głosami. Pelczar złożył jednak protest wyborczy i domagał się unieważnienia głosowania.
Twierdził, że podczas wyborów doszło do licznych uchybień, związanych m.in. ze składem komisji wyborczych i nieprawidłowym zakwalifikowaniem głosów.
Pół roku później sąd w Krośnie wygasił mandat wójta i nakazał ponowne przeliczenie części głosów. - Niewątpliwie jest to dobry kierunek w ochronie demokratycznych zasad wyborów - komentował wtedy w rozmowie z polsatnews.pl Tadeusz Pelczar.
Protest odrzucony, ale decyzja zmieniona
Okazało się, że powtórka liczenia kart do głosowania nie zmieniła wyniku i na stanowisko wójta powrócił Jan Zych. Jednak jego konkurent z PiS nie poddał się i złożył kolejny protest wyborczy. We wtorek odwołanie rozpatrzył krośnieński Sąd Okręgowy i zdecydował o jego odrzuceniu.
Jednocześnie sędzia stwierdziła, że jeden z głosów, którego dotychczas nie przyznano Tadeuszowi Pelczarowi, powinien być zaliczony.
ZOBACZ: Sąd wygasił mandat wójta Korczyny. Wcześniej jego konkurent złożył protest wyborczy
Zdaniem sądu, znaki postawiono na nim przy obu kandydatach, ale tylko przy nazwisku kandydata PiS linie przecinają się w obrębie kratki. W przypadku Zycha dzieje się to poza kratką, a w jej wnętrzu widać znak podobny do litery "v" - napisał portal terazkrosno.pl.
Z tego powodu, ten głos doliczono do wyniku Pelczara. Oznacza to, że różnica między kandydatami zmniejszyła się do jednego głosu.
Dopisek, a nie znak "x"
W rozmowie z polsatnews.pl, Tadeusz Pelczar tłumaczy, że większość członków Okręgowej Komisji Wyborczej uznała wcześniej ten głos za nieważny, ponieważ stwierdzili, że znak "x" postawiono przy więcej niż jednym kandydacie.
- Jednak faktycznie, znak znajduje się poza kwadratem przy nazwisku Jana Zycha. Głos był ważny na moją kandydaturę, co potwierdził sąd - dodał.
Były kandydat nawiązał tu do art. 41 Kodeksu wyborczego, który stwierdza, że "dopisanie na karcie do głosowania dodatkowych numerów list i nazw lub nazwisk albo poczynienie innych znaków lub dopisków na karcie do głosowania, w tym w kratce lub poza nią, nie wpływa na ważność oddanego na niej głosu".
Oznacza to, że znak opisany przez sąd jako "v" został uznany za taki "dopisek".
Pelczar: w Polsce nie szanuje się prawa
Jak tłumaczy Pelczar, swoje protesty wyborcze wnosi nie jako konkurent wójta, lecz wyborca. - Głosowanie powinno być przeprowadzone w sposób transparentny, uczciwy, równy, bezpośredni i wolny. Do takich nie możemy zaliczyć wyborów wójta gminy Korczyna - uznał.
Jego zdaniem, sprawa protestu potwierdza, że "wszelkie konstytucyjne organy państwa odpowiedzialne za ochronę biernego prawa wyborczego nie działają".
- W Polsce nie szanuje się prawa, a sądy przeciągają sprawy w nieskończoność w przypadku ujawnienia nielegalnych działań organów władzy. Bronię zasad demokratycznego państwa prawa, w którym nas, wyborców, reprezentuje przedstawiciel wybrany w wolnych wyborach głosami wyborców. Sąd, prokuratura oraz Państwowa Komisja Wyborcza od dwóch lat tolerują stan, w którym reprezentant wpływał w istotny sposób na wynik wyborów, wyczerpując znamiona przestępstw urzędniczych oraz wyborczych - stwierdził.
"Kompromitacja sądu, prokuratury i PKW"
Pelczar zapowiedział, że "konsekwentnie będzie wierny zasadom", zamierza też walczyć o to, aby "mieszkańcy gminy Korczyna w wolnych wyborach wybrali swojego przedstawiciela oraz aby już nikt więcej nie znalazł się w sytuacji podobnej do mojej".
- Uważam, że legalizacja wyboru Jana Zycha w wyborach przeprowadzonych w taki sposób, po upływie praktycznie połowy kadencji, to kompromitacja sądu, prokuratury oraz Państwowej Komisji Wyborczej, niedopuszczalna w demokratycznym państwie - podsumował.
Czytaj więcej