Polak utonął ratując dzieci. Holendrzy zebrali ogromną kwotę dla jego rodziny
Polak bez wahania rzucił się w morze, by ratować troje tonących dzieci. Sam osierocił troje własnych. Holendrzy zorganizowali zbiórkę dla jego rodziny, której nie było stać na sprowadzenie zwłok do Polski i pogrzeb. Hojność darczyńców zaskoczyła organizatorów. Zakładany tysiąc euro zebrano w chwilę, a już pierwszego dnia na koncie było 100 tys. euro. Teraz wpłaty sięgnęły 350 tys. euro.
37-letni pan Marcin w Polsce zatrudniony był w firmie górniczej, ale nie pracował pod ziemią. Chcąc podreperować domowy budżet często wyjeżdżał do prac sezonowych w Niemczech. W tym roku po raz pierwszy pojechał do Holandii, gdzie zatrudnił się w firmie produkującej żarówki w Callantsoog.
ZOBACZ: Nie wahał się ani chwili. Pracownik stacji paliw pomógł klientowi
W niedzielę, 2 sierpnia, wypoczywał na plaży w Julianadorp na północ od Amsterdamu. Rozmawiał przez telefon z żoną, kiedy zauważył tonące w morzu dzieci. Jak w rozmowie z dziennikiem "Algemeen Dagblad" powiedziała Martina Janasz z Hagi, która ma kontakt z rodziną Polaka, ostatnie słowa mężczyzny, które skierował do swojej żony, brzmiały: "Coś jest nie tak z dziećmi w wodzie, muszę się rozłączyć".
Osierocił troje dzieci
Pan Marcin uratował troje dzieci z niemieckiej rodziny, która przyjechała do Holandii na wakacje. Jego samego porwały wiry. Kiedy fale wyrzuciły go na brzeg, na uratowanie mu życia było za późno. Po reanimacji i przewiezieniu do szpitala zmarł.
ZOBACZ: Chłopcy wyskoczyli z 3. piętra. Uciekali przed pożarem
Polak osierocił troje dzieci w wieku 2, 10, i 12 lat. Rodziny nie stać było na sprowadzenie zwłok do Polski i pogrzeb. W pomoc zaangażowała się mieszkająca w Hadze Martina Janasz. W porozumieniu z żoną pana Marcina zorganizowała zbiórkę w serwisie crowdfundingowym.
100 tys. euro w jeden dzień
Początkowo zakładała, że uda się zebrać tysiąc euro na pokrycie kosztu transportu ciała do Polski, ale już po kilkunastu minutach kwota była znacznie wyższa. Podniesiono więc cel zbiórki na 3 tys. euro, co miało wystarczyć na pogrzeb. Ale już pierwszego dnia darczyńcy wpłacili ponad 100 tys. euro.
W ciągu niespełna tygodnia datki zbliżyły się do 350 tys. euro. Darczyńcy cieszą się, że kwota pozwoli żonie pana Marcina i trojgu dzieci zabezpieczyć przyszłość. Zbiórka trwa nadal.
Czytaj więcej