UE potępia przemoc na Białorusi. "Nie ma miejsca na prześladowanie"
W poniedziałek Przedstawiciele Unii Europejskiej skrytykowali użycie przemocy przez białoruskie władze do stłumienia pokojowego protestu. Ponadto wezwano do uwolnienia "wszystkich zatrzymanych ostatniej nocy". "W Europie nie ma miejsca na prześladowanie" - skomentowała wydarzenia na Białorusi szefowa KE.
Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydali Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji oraz Olivér Várhelyi komisarz do spraw sąsiedztwa i rozszerzenia.
- Unia Europejska wielokrotnie wyrażała swoje oczekiwania co do prawidłowego przeprowadzenia tych wyborów. Noc wyborów naznaczona była nieproporcjonalną i niedopuszczalną przemocą państwa wobec pokojowych demonstrantów. Podobno spowodowało to śmierć jednego obywatela, a wielu innych zostało rannych. Potępiamy przemoc i wzywamy do natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych ostatniej nocy. Białoruskie władze muszą zapewnić poszanowanie podstawowego prawa do pokojowych zgromadzeń" - napisali w oświadczeniu.
"Będziemy śledzić rozwój wydarzeń"
Zaznaczyli też, że naród białoruski oczekuje teraz dokładnego policzenia głosów i konieczne jest, aby Centralna Komisja Wyborcza opublikowała wyniki odzwierciedlające wybór Białorusinów.
"Tylko przestrzeganie praw człowieka, demokracja oraz wolne i uczciwe wybory zagwarantują stabilność i suwerenność na Białorusi. Będziemy nadal uważnie śledzić rozwój wydarzeń, aby ocenić, jak dalej kształtować reakcję UE i stosunki z Białorusią w obliczu rozwijającej się sytuacji" - podsumowali.
ZOBACZ: Wyniki wyborów na Białorusi z części regionów. Łukaszenka niezagrożony
Zaznaczyli też, że naród białoruski oczekuje teraz dokładnego policzenia głosów i konieczne jest, aby Centralna Komisja Wyborcza opublikowała wyniki odzwierciedlające wybór Białorusinów.
"W Europie nie ma miejsca na prześladowanie"
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wezwała władze Białorusi do zapewnienia dokładnego zliczenia i opublikowania głosów w wyborach.
- W Europie nie ma miejsca na prześladowanie i brutalne represje wobec pokojowych demonstrantów. Podstawowe prawa na Białorusi muszą być szanowane. Wzywam władze Białorusi do zapewnienia dokładnego zliczenia i opublikowania głosów w wczorajszych wyborach - napisała Von der Leyen na Twitterze.
Harassment & violent repression of peaceful protesters has no place in Europe.
— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) August 10, 2020
Fundamental rights in #Belarus must be respected.
I call on the Belarusian authorities to ensure that the votes in yesterday’s election are counted & published accurately.
To reakcja szefowej KE na starcia demonstrantów z siłami bezpieczeństwa, do których doszło w Mińsku po zakończeniu niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi.
Przemoc i represje wobec pokojowych demonstrantów na Białorusi są niedopuszczalne i muszą się skończyć - napisał w poniedziałek na Twitterze przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli w reakcji na nocne starcia w Mińsku po niedzielnych wyborach prezydenckich.
Freedom of expression and protest are fundamental principles in Europe.
— David Sassoli (@EP_President) August 10, 2020
Violence and repression of peaceful demonstrators in #Belarus is unacceptable and must stop. The transparency of the electoral process must be ensured.
- Wolność słowa i protestowania to podstawowe zasady w Europie. Przemoc i represje wobec pokojowych demonstrantów na Białorusi są niedopuszczalne i muszą się skończyć. Należy zapewnić przejrzystość procesu wyborczego - oświadczył szef PE.
Według wstępnych wyników w wyborach zwyciężył urzędujący prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,23 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska otrzymała 9,9 proc.
Nieprawidłowości przy wyborach
Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana. Żadnych nieprawidłowości w przebiegu wyborów nie zaobserwowali obserwatorzy poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw.
ZOBACZ: Łukaszenka twierdzi, że protestami sterowano m.in. z Polski
Wieczorem na ulicach Mińska doszło do protestów, które zostały stłumione przez siły bezpieczeństwa. Według centrum obrony praw człowieka Wiasna w wyniku tych starć zginęła co najmniej jedna osoba, a trzy zostały poważnie ranne. MSW Białorusi zdementowało informację o śmierci jednego z uczestników protestów. Zatrzymano co najmniej 120 osób, ale liczba ta jest zapewne większa. Do starć doszło też w Grodnie, w Witebsku i innych miastach.
Nadzwyczajny szczyt
Oczekujemy, że Unia Europejska zajmie wspólne stanowisko w sprawie sytuacji na Białorusi; tylko solidarne działania w tym zakresie będą skuteczne - mówił w poniedziałek w Słupsku rzecznik rządu Piotr Müller.
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował w liście do szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w sprawie sytuacji na Białorusi.
ZOBACZ: Co powinna zrobić Polska ws. Białorusi? Bosak: spokojnie obserwować
W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej kancelarii premiera podkreślono, że po wyborach prezydenckich na Białorusi, jakie zostały przeprowadzone w niedzielę, władza użyła siły przeciwko swoim obywatelom, którzy domagają się zmian w kraju. "Musimy solidarnie wesprzeć Białorusinów w ich dążeniu do wolności. Stąd też inicjatywa szefa polskiego rządu, aby nad tą sprawą pochyliła się Rada Europejska" - napisano.
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Słupsku rzecznik rządu Piotr Müller powiadomił, że premier Mateusz Morawiecki nie otrzymał jeszcze formalnej odpowiedzi na swój apel. Jak poinformował, szef rządu odbędzie w poniedziałek rozmowę telefoniczną zarówno z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, jak i z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem na temat zwołania nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej.
Czytaj więcej