Szef KGB: służby zapobiegły zamachowi na Cichanouską
Przewodniczący białoruskiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Waler Wakulczyk oświadczył w poniedziałek, że służby te zapobiegły zamachowi na kandydatkę w wyborach prezydenckich Swiatłanę Cichanouską, główną rywalkę prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Wakulczyk powiedział, że ze sztabu Cichanouskiej służby otrzymały informację o obawach o życie kandydatki. - Wcześniej wydział MSW ds. walki z ekstremizmem również przechwycił informację, iż potrzebna jest "ofiara sakralna". Człowiek, który ją wysłał został już zidentyfikowany i zostanie w najbliższym czasie zatrzymany - powiedział szef KGB.
ZOBACZ: Polacy solidarni z Białorusinami. Wiec poparcia w Warszawie
Zapewnił, że na polecenie Łukaszenki wysłano 120 osób, by ochraniały sztab Cichanouskiej.
"Musielibyśmy to z siebie zmywać latami"
Wcześniej w poniedziałek Łukaszenka wspomniał, iż sztab kandydatki musiał zostać objęty ochroną, bowiem - jak oświadczył - "gdyby jednej z nich lub jeszcze komuś, nie daj Bóg, odcięto głowę, to musielibyśmy to z siebie zmywać latami".
Z kolei sztab Cichanouskiej zapewnił, że nie zwracał się o ochronę podczas niedzielnych protestów. W poniedziałek wieczorem potwierdził, że nie wie, gdzie znajduje się kandydatka.
- Swiatłana Cichanouska była w CKW z prawnikiem Maksimem Znakiem, a następnie powiedziała, że "podjęła decyzję" i udała się w niewiadomym kierunku - powiedziała Radiu Swaboda Hanna Krasulina, rzeczniczka sztabu. Przyznała, że współpracownicy kandydatki nie wiedzą, gdzie przebywa.