"Chaos informacyjny, nie znamy pełnego przebiegu wydarzeń". Wiceszef MSZ ws. Białorusi
- Wszystkie nasze działania muszą być podejmowane w taki sposób, żebyśmy Białoruś, naród białoruski przyciągali do strefy państw zachodnich, a nie spychali ją w objęcia naszego dużego sąsiada ze Wschodu - mówił w Polsat News wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. - Będziemy starać się, by społeczność międzynarodowa w bardzo zdecydowany sposób zareagowała na te wydarzenia - podkreślił.
Polskie MSZ wydało w poniedziałek oświadczenie ws. sytuacji na Białorusi: "W obliczu trwających na Białorusi wydarzeń, MSZ RP wyraża głębokie zaniepokojenie brutalną pacyfikacją powyborczych manifestacji. Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania. Apelujemy do władz Białorusi, by zaprzestały działań eskalujących sytuację i zaczęły respektować podstawowe prawa człowieka" - przekazano.
Oświadczenie #MSZ w związku z sytuacją na Białorusi 🇧🇾
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) August 10, 2020
Czytaj całość⤵️: https://t.co/ruyA7bsyw1 pic.twitter.com/pM5Qi4XsMB
- Na Białorusi panuje ogromny chaos informacyjny. Nie mamy szczegółów co do przebiegu wydarzeń, z uwagi na blokady informacyjne. Wydane przez nas oświadczenie to nie jest z pewnością ostatni krok - przekazał Jabłoński w Polsat News. Dodał, że resort będzie starać się, by "społeczność międzynarodowa w bardzo zdecydowany sposób zareagowała. Nie możemy zostawić Białorusi samej sobie. To jest wielki test dla Unii Europejskiej, czy będzie potrafiła na to zareagować".
ZOBACZ: Protesty i starcia z milicją. Premier Morawiecki apeluje o zwołanie szczytu ws. Białorusi
Odnosząc się do liczby ofiar protestów Jabłoński wskazał, że polskie MSZ dysponuje niepotwierdzonymi informacjami. - Widzieliśmy to na materiałach wideo, że siły porządkowe w bardzo brutalny sposób atakowały demonstrujących i wiele osób ucierpiało. Nie znamy dokładnych liczb rannych, natomiast te informacje nie są pozytywne. Apelujemy, by dalsza eskalacja została powstrzymana - dodał.
UE musi rozwiązywać takie problemy
- UE musi rozwiązywać takie problemy przy naszej granicy - dodał. - Mamy jednak duże zobowiązania w ramach partnerstwa wschodniego, Polska będzie dokładała wszelkich starań, żeby te zobowiązania ze strony Unii Europejskiej zostały spełnione - powiedział wiceszef MSZ.
- Państwa zachodnie, UE nie są jedynym podmiotem zainteresowanym wydarzeniami na Białorusi. Bardzo mocno i znacznie bardziej aktywnie zainteresowany jest nasz największy wschodni sąsiad. Wszystkie te działania muszą być podejmowane w taki sposób, żebyśmy Białoruś, naród białoruski przyciągali do strefy państw zachodnich, a nie spychali jej w objęcia naszego dużego sąsiada ze Wschodu - mówił Jabłoński.
ZOBACZ: Wstępne wyniki wyborów na Białorusi
Odnosząc się do możliwości zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego przyznał, że nie jest to wykluczone. - To także kwestia bezpieczeństwa naszych granic. To co się dzieje bezpośrednio przy naszej granicy wpływa na sytuację w Polsce i w UE - dodał.
Pytany o to jakie konkretnie propozycje może przedstawić Polska Jabłoński przyznał, że nie chce na ten moment ujawniać takich informacji. - To się w najbliższych minutach okaże - wyjaśnił.
"Policja odmawiała interwencji"
- Na całej Białorusi dochodziło do protestów. Najbardziej brutalna sytuacja miała miejsce w Mińsku. W mniejszych miejscowościach dochodziło do takich sytuacji, że policja odmawiała interwencji. Potwierdzamy czy coś takiego miało miejsce. To napawa pewnym optymizmem. Apelujemy do wszystkich Polaków, którzy tam przebywają, żeby zachowali ostrożność - poinformował Jabłoński.
ZOBACZ: Nocne starcia z policją na Białorusi. Jest reakcja polskiego MSZ
Pytany o sytuację dziennikarzy wiceszef MSZ przyznał, że są problemy z łącznością, zrywają się połączenia telefoniczne, jest utrudniony dostęp do internetu. - Nie mamy informacji, by ta sytuacja się zmieniała. Były sygnały, że dziennikarze byli zatrzymywani, co weryfikujemy. Jeżeli polscy dziennikarze będą narażeni na jakiekolwiek represje, będziemy interweniować - mówił w Polsat News.
Demonstracje w wielu miastach
Demonstracje protestacyjne i starcia z milicją wybuchły w Mińsku po ogłoszeniu wyników oficjalnego badania exit poll, według którego w niedzielnych wyborach prezydenckich zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka uzyskując blisko 80 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów. Demonstracje odbyły się także w kilku innych miastach Białorusi.
Białoruskie służby siłowe potwierdziły zastosowanie "specjalnych środków" przeciwko uczestnikom demonstracji w Mińsku - poinformowała w nocy z niedzieli na poniedziałek rzeczniczka MSW Białorusi Olga Czemodanowa.
Centrum Wiasna podało w poniedziałek, że co najmniej jedna osoba zginęła, 120 zatrzymano w starciach policji z demonstrantami po wyborach prezydenckich.
Czytaj więcej