Chaos w Libanie. Wojsko wypędziło demonstrantów z siedziby MSZ
Gwałtowne protesty na ulicach Bejrutu. Manifestanci wdarli się do siedziby kilku ministerstw. Wcześniej doszło do starć z policją, rannych zostało kilkaset osób. Libańczycy domagają się ukarania winnych wtorkowej eksplozji w porcie w Bejrucie, wśród nich wskazują m.in. prezydenta swojego kraju. W Polsat News o sytuacji opowiedziała Dominika Ożyńska, która mieszka w tym mieście.
Libańskie wojsko "oczyściło" w sobotę wieczorem z demonstrantów siedzibę MSZ i jej okolice w Bejrucie - podała libańska telewicja LBCI. Demonstranci wciąż pozostają w gmachu ministerstwa energii.
ZOBACZ: Wojna kulturowa już się odbyła. Kto przegrał?
Według telewizji Al-Arabija gmach MSZ był okupowany przez grupę kilkudziesięciu demonstrantów pod przewodnictwem byłych wojskowych. Demonstranci wznosili antyrządowe hasła, spalili portrety prezydenta Michela Aouna oraz wywiesili na budynku transparenty określające Bejrut "stolicą rewolucji" i "miastem zdemilitaryzowanym". Zapowiadali pozostanie w budynku na noc.
Podczas gwałtownych demonstracji w sobotę protestujący wtargnęli również do budynków ministerstw energii, środowiska i gospodarki, a także do Stowarzyszenia Banków w Libanie. Demonstranci domagali się ustąpienia i ukarania władz, które obwiniają o wtorkową eksplozję w porcie w Bejrucie, która zabiła co najmniej 158 osób i spowodowała ogromne zniszczenia w mieście.
O sytuacji w Bejrucie opowiedziała w Polsat News Dominika Ożyńska - mieszkanka miasta.
Wojsko przepędza tłumy
Zanim wojsko usunęło demonstrantów z MSZ, żołnierze siłą przepędzili tłumy z placu Męczenników, gdzie zaczęły się protesty, brutalnie bijąc napotkanych na drodze ludzi.
ZOBACZ: Białoruś wybiera prezydenta. Rozpoczęło się głosowanie
Według telewizji LBCI, oddział wojska został skierowany również do okupowanego ministerstwa gospodarki. Żołnierze mieli podążyć też za grupą osób, która rzucała w nich kamieniami.
Według danych Libańskiego Czerwonego Krzyża, podczas sobotnich protestów, tłumionych przez policję za pomocą gazu łzawiącego, gumowych kul i żywej amunicji, ucierpiało prawie 500 osób. Zginął też policjant, który uciekając przed demonstrantami spadł do szybu windowego
Czytaj więcej