Współpracowniczka Cichanouskiej zatrzymana. Kolejne zatrzymanie przed wyborami na Białorusi
O zatrzymaniu Maryi Kalesnikawej bliskiej współpracowniczki opozycyjnej kandydatki na prezydenta Białorusi Swiatłany Cichanouskiej, poinformował w sobotę Telegram. Wcześniej zatrzymano Maryję Maroz, szefową sztabu Cichanouskiej. Tę informację podałniezależny opozycyjny tygodnik Nasza Niwa, powołując się na współpracowników sztabu. W piątek zatrzymano szefa sztabu kandydata Siarhieja Czeraczania.
Maryja Kalesnikawa, współpracowniczka kandydatki na prezydenta, została zatrzymana przez milicję w Mińsku w sobotę wieczorem, a wkrótce potem wypuszczona - poinformowano na komunikatorze Telegram, na profilu Puł Pierwoj prowadzonym przez sztab kandydatki.
"Maryję Kalesnikawą zatrzymano podczas wyjścia ze sztabu" - napisał Puł Pierwoj w sobotę późnym wieczorem. Niedługo potem na tym samy profilu poinformowano, że Kalesnikawa została wypuszczona, a funkcjonariusze mieli poinformować, że pomylili ją z kimś innym.
ZOBACZ: Na Białorusi zatrzymano bojowników rosyjskiej Grupy Wagnera. Reakcja Łukaszenki
Kalesnikawa była koordynatorką sztabu niedopuszczonego do wyborów byłego prezesa Biełhazprambanku Wiktora Babaryki. Obecnie jest bliską współpracowniczką Cichanouskiej. Razem z nią i Weraniką Capkałą prowadziły jej kampanię wyborczą.
Kolejne zatrzymania
Wcześniej w sobotę Maryja Maroz została zatrzymana przez ludzi w cywilu i odwieziona na posterunek - poinformowała Wolha Kawalkawa, która towarzyszyła Maroz w chwili zatrzymania. Szefowa sztabu była już raz zatrzymana w czwartek, jednak niedługo potem została wypuszczona. Teraz trafiła ona do aresztu i oczekuje na procesu. Nie wiadomo, jakie zarzuty jej postawiono.
W piątek sztab Siarhieja Czeraczania poinformował o zatrzymaniu kierującego nim Mikałaja Łysiankaua, który prowadził obserwację w lokalu wyborczym. Łysienkau został skazany na 10 dni aresztu.
Wybory na Białorusi
Cichanouska jest uznawana za najbardziej popularną kandydatkę spośród czwórki rywali obecnego prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki w niedzielnych wyborach prezydenckich. Czeraczań jest z kolei liderem jednej z partii opozycyjnych, oceniany jest jednak jako kandydat o niezbyt dużej popularności, który nie stanowi dla urzędującego prezydenta realnego zagrożenia.
ZOBACZ: Zatrzymano szefową sztabu kandydatki na prezydenta Białorusi. Cichanouska odwołała wiec
Opozycyjna kandydatka zaapelowała w nagraniu wideo, by funkcjonariusze struktur siłowych nie wypełniali "przestępczych rozkazów" i nie stosowali przemocy. Władze przestrzegły z kolei przed udziałem w protestach.
"Wiem, że ludzie w mundurach też czekają na zmiany, i jestem pewna, że nie będziecie wypełniać przestępczych rozkazów. Obiecuję pomóc każdemu milicjantowi, każdemu oficerowi, który odmówi wykonania przestępczego rozkazu i z tego powodu ucierpi" – powiedziała Cichanouska w apelu opublikowanym w sobotę, w przeddzień wyborów.
"Nie sięgajcie po przemoc"
Kandydatka zwróciła się do struktur siłowych, prosząc o niestosowanie przemocy i nawiązując m.in. do zatrzymań uczestniczących w akcji solidarności rowerzystów na ulicach Mińska w piątek wieczorem. "Prosimy władze, by się opamiętały, by spojrzały na kalendarz - jest 2020 r., a nie średniowiecze" - powiedziała.
ZOBACZ: Wiec kandydatki na prezydenta Białorusi odwołany. Zatrzymania uczestników
Wezwała również członków komisji wyborczych, by "działali zgodnie z sumieniem". Dodała, że "Białorusini, w cywilu i w mundurach, proszę was, nie sięgajcie po przemoc. Jesteśmy ludźmi pokoju. Nasza siła jest w jedności i w miłości do kraju. Jest nas większość i nie trzeba nam krwi na ulicach miast"
- Życie każdego Białorusina to najdroższe, co ma nasz kraj - powiedziała Cichanouska. "Jest nas większość i nie da się nas zatrzymać. Obrońmy razem nasze prawo wyboru, pokojowo, z godnością i zgodnie z prawem" - zaapelowała kontrkandydatka prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
"Nie daj Boże, żebyśmy rozpalili ogień"
Władze zapowiedziały, że odpowiedzą brutalnie na każdą, uznaną przez nie za nielegalną formę protestu.
ZOBACZ: Ostatnia prosta przed wyborami na Białorusi. Opozycja apeluje ws. głosowania
"Niektórzy dalej próbują zwoływać ludzi na majdan dziewiątego i dziesiątego (sierpnia). Nie daj Boże, żebyśmy rozpalili ogień w centrum Mińska i rozrzucali płonące głownie po całym mieście. Do tego nie możemy dopuścić i nie dopuścimy" - oświadczył Łukaszenka w czwartek na naradzie, dotyczącej zapewnienia bezpieczeństwa podczas kampanii wyborczej.
Według Łukaszenki przeciwko Białorusi toczy się wojna hybrydowa, a protesty obywateli są przejawem tej wojny i próbą destabilizacji kraju. Przed udziałem w nielegalnych akcjach ostrzegł w sobotę białoruski prokurator generalny Alaksandr Kaniuk.
- Wzywają was na tak zwane pokojowe akcje protestu. Uprzedzam, że udział w nieuzgodnionych z władzami imprezach jest nielegalny i oznacza odpowiedzialność administracyjną i karną - podkreślił. - Proszę was o przejawienie zdrowego rozsądku. Zwłaszcza zwracam się do rodziców: nie pozwólcie wciągnąć swoich dzieci w cudze brudne gry - mówił.
Wybory na Białorusi w niedzielę
Konsekwencjami protestów - przemocą, chaosem, kolorową rewolucją i powtórką z ukraińskiego majdanu - straszą państwowe media. Opozycyjni kandydaci i ich zwolennicy są przedstawiani jako "siły, próbujące zburzyć porządek i stabilność, mamiąc społeczeństwo obietnicami bez pokrycia".
ZOBACZ: "Alternatywne liczenie głosów" na Białorusi. UE wzywa do uczciwych wyborów
Centralna Komisja Wyborcza oceniła alternatywną platformę liczenia głosów Gołos jako projekt, który ma sprzyjać zamieszkom przez stworzenie "wypaczonego" obrazu wyniku wyborów. Prokuratura szuka sposobu, by platformę zablokować. Tymczasem opozycyjni kandydaci apelują o rejestrowanie na platformie głosów obywateli, by uwidocznić skalę ewentualnych fałszerstw.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się w niedzielę. Od wtorku trwa głosowanie przedterminowe. Niezależni obserwatorzy mają ograniczoną możliwość działania, jednak informują o licznych nieprawidłowościach i masowym zawyżaniu frekwencji.
Czytaj więcej