Aktywista LGBT Michał Sz. doprowadzony do aresztu. Opozycja protestuje
Michał Sz. został doprowadzony do właściwego aresztu śledczego - poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji. W piątek w Warszawie w czasie protestu przeciwko jego aresztowaniu policja zatrzymała 48 osób. Według prokuratury, działacz przedstawiający się jako Małgorzata Sz. "Margot", jest podejrzany o brutalne zaatakowanie działacza fundacji pro-life oraz niszczenie jej mienia.
Ze względów bezpieczeństwa rzecznik policji nie podaje, o jaki areszt chodzi.
W sprawie osób zatrzymanych po piątkowym proteście interweniowali na komisariatach policji posłowie KO oraz Lewicy. Zdaniem posłanki KO Klaudii Jachiry akcja policji "nie miała nic wspólnego z państwem prawa". "To była łapanka" - stwierdziła Jachira. Poseł Lewicy Wiesław Szczepański zwróci się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek o zwołanie specjalnej komisji z udziałem szefa MSWiA oraz Rzecznikiem Praw Obywatelskich, która zajmie się wyjaśnieniem piątkowych wydarzeń w stolicy - poinformowali w sobotę posłowie ugrupowania na konferencji prasowej.
"Ta czynność musiała być zrealizowana"
Odnosząc się do działań wobec Michała Sz., Rzecznik stołecznej policji rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak zaznaczył, że związane one były z przestępstwem. "Ta czynność musiała być przez nas zrealizowana" - poinformował. Jednocześnie zdaniem rzecznika KSP "część osób z autorytetem", wśród których są politycy, próbuje sprowadzić działania policji do czegoś innego niż jedynie "reakcji na popełnione przestępstwo".
ZOBACZ: Komisarz Rady Europy apeluje: natychmiast uwolnić "Margot"
W mediach społecznościowych pojawiały się też informacje m.in. o tym, że zatrzymanym utrudniano kontakt z obrońcami. Zdementowała je stołeczna policja. "Kłamstwem jest, by w przypadku żądania osoby zatrzymanej, udziału obrońcy w czynnościach nie zrealizowano tego żądania. Również w każdym przypadku, gdy pojawiło się żądanie o poinformowaniu obrońcy o zatrzymaniu, czynność taką wykonano" - napisano.
Nadkom. Marczak podkreślił także, że spośród zatrzymanych 16 osób chciało poinformowania o zatrzymaniu obrońcy, a niespełna 20 osób chciało poinformowania osoby najbliższej. Jak dodał, gdy osoba nie wyrazi takiego żądania, policja nie informuje o fakcie zatrzymania ani rodziny, ani obrońcy.
Rzecznik Praw Obywatelskich reaguje "z urzędu"
Działania z urzędu ws. piątkowych wydarzeń podjął RPO Adam Bodnar. Jego zdaniem dostępne w mediach nagrania z miejsca zdarzenia oraz publiczne relacje świadków wskazują, że postępowanie funkcjonariuszy policji wymaga pilnego wyjaśnienia pod kątem jego prawidłowości i zgodności z prawem.
ZOBACZ: Zatrzymania aktywistów LGBT. Trzaskowski: nie wierzę w przypadkowość działań władzy
"Policja wykonała dyspozycję sądu dokonując zatrzymania. W trakcie czynności na Krakowskim Przedmieściu, część uczestników zbiegowiska atakowała i znieważała policjantów oraz niszczyła mienie (radiowóz). Zatrzymano 48 najbardziej agresywnych osób (art. 254 par. 1 KK)" - napisał na Twitterze wiceminister resortu spraw wewnętrznych i administracji Błażej Poboży.
Policja wykonała dyspozycję sądu dokonując zatrzymania. W trakcie czynności na Krakowskim Przedmieściu, część uczestników zbiegowiska atakowała i znieważała policjantów oraz niszczyła mienie (radiowóz). Zatrzymano 48 najbardziej agresywnych osób (art. 254 par. 1 KK). 2/2 #FAKTY
— Błażej Poboży (@pobozy) August 8, 2020
Dozór i poręczenie za atak na auto pro-life
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia".
ZOBACZ: Warszawa: zatrzymania aktywistów LGBT. Posłowie blokowali wyjazd z komendy
Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - poinformowała prokuratura.
Czytaj więcej