Warszawa: zatrzymania aktywistów LGBT. Posłowie blokowali wyjazd z komendy

Polska
Warszawa: zatrzymania aktywistów LGBT. Posłowie blokowali wyjazd z komendy
Twitter/Magda Biejat
Posłanki Lewicy blokowały wyjazd z komendy na ul. Zakroczymskiej. "Żeby nam powiedzieli, gdzie wywożą tych ludzi" - tłumaczyła Magdalena Biejat

Posłowie KO i Lewicy interweniują w sprawie zatrzymanych przez policję w Warszawie aktywistów LGBT. W nocy zjawili się na stołecznych komisariatach, gdzie "monitorowali" działania policji wobec zatrzymanych. Udzielali też informacji o nich bliskim oraz znajomym. Protesty rozpoczęły się po tym, jak sąd wymierzył 2 miesiące aresztu dla aktywistki Margot. Zarzuca się jej m.in. uszkodzenie samochodu.

W piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki LGBT Małgorzaty Sz. (formalnie Michała Sz.), nazywanej Margot.

 

Następnie protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją; zaatakowany został m.in radiowóz. Policja przekazała, że zatrzymano "najbardziej agresywne osoby".

 

Interwencje posłów Lewicy i KO

 

Według informacji od posłanki KO Klaudii Jachiry, wraz z nią w sprawie zatrzymanych interweniowali na komisariatach policji posłowie KO: Michał Szczerba, Katarzyna Piekarska, Urszula Zielińska i Magdalena Filiks, a także posłowie Lewicy Anna Maria Żukowska i Krzysztof Śmiszek.

 

ZOBACZ: Protest LGBT na Krakowskim Przedmieściu przeciwko aresztowaniu działacza

 

Z publikowanych przez parlamentarzystów na Twitterze informacji wynika, że w tej grupie były też posłanki Lewicy Magdalena Biejat oraz Beata Maciejewska.

 

 

 

"Zatrzymano około 50 osób"

 

Jak podkreśliła Jachira posłowie interweniują na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Z posłami są prawnicy, którzy mają towarzyszyć zatrzymanym podczas przesłuchań.

 

Jachira - która w nocy była wraz z Zielińską na komisariacie na ul. Wilczej, gdzie przewieziono cześć zatrzymanych - wyjaśniła, że pozostali posłowie rozjechali się w nocy po warszawskich komisariatach, gdzie też trafili zatrzymani demonstranci.

 

Wideo: Sylwester Marczak o zatrzymaniach aktywistów LGBT

 

   

 

ZOBACZ: Czarnek: ideologia LGBT wyrasta z tego korzenia, co narodowy socjalizm hitlerowski

 

Posłowie starają się ustalić liczbę zatrzymanych i miejsca ich pobytu. Pytają o to ich bliscy i znajomi, których kilkunastu wyczekuje przed komisariatem. Jachira oceniła, że według jej szacunków, zatrzymanych zostało w piątek około 50 osób.

 

Stwierdziła, że są oni w sześciu warszawskich komisariatach. Jak dotąd nie udało się posłom ustalić, gdzie jest umieszczonych około 12 zatrzymanych. Jak wyjaśniła te informacje zebrali posłowie w nocy na poszczególnych komendach.

 

Konferencje posłów przez okno

 

Według posłanki, policja nie podaje dokładnych informacji o liczbie zatrzymanych i nie udziela też informacji osobom z zewnątrz. Potwierdza natomiast fakt zatrzymania i pobytu osoby na danym komisariacie odpowiadając na pytania posłów, którzy zadają je proszeni o to przez osoby będące na zewnątrz komisariatu - Jachira i Zielińska, które są na komisariacie i komunikują się z zebranymi przez okno.

 

Jachira wyjaśniła, że posłowie chcą "monitorować" działania policji wobec zatrzymanych, zbierać informację o nich i udostępniać je ich bliskim i znajomym.

 

ZOBACZ: Polskie samorządy bez unijnych pieniędzy za "strefy wolne od LGBT"? Sprawdziliśmy

 

- Jestem tu po to, żeby pomóc ludziom i - na tyle na ile mam uprawnienia wynikające z pełnionej funkcji - pilnować czynności wykonywanych przez policję. Będziemy tu dopóki nasza obecność będzie potrzebna i będzie miała sens. Jak zobaczymy, że dalej jest już tylko rola parowników, to na pewno nie będziemy tego przedłużać - powiedziała Jachira. 

 

Mówiąc o zatrzymaniach, stwierdziła: "to nie miało nic wspólnego z państwem prawa, to była łapanka".

 

Zarzuty dla Margot

 

Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak zapowiedział, że o liczbie zatrzymanych będzie można mówić po zakończeniu działań. Zapewnił, że policja przedstawi informację w sobotę rano.

 

W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł.

 

Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Zarzucono mu, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą".

 

Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia".

 

Dwumiesięczny areszt dla Margot

 

Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w pleców i lewego nadgarstka.

 

"Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - informowała prokuratura.

 

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec Michała Sz. dwumiesięcznego aresztu tymczasowego.

wka/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie