"Prezydent przysięgający na konstytucję? Nie powstrzymałbym się od śmiechu"
- Widzę potencjał w Trzaskowskim, choć ja jestem zwolennikiem systemu politycznego opartego na partiach, a nie na ruchach. Przed nim stoi dylemat: albo stanie na czele PO, albo będzie tworzył coś własnego z niewielkimi szansami na powodzenie - ocenił w programie "Gość Wydarzeń" Leszek Miller. Były premier zdradził też, dlaczego nie pojawił się na zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy.
Bogdan Rymanowski pytał o zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Zwrócił uwagę, że Lewica nie zbojkotowała tej uroczystości, a mimo to Leszek Miller nie wziął w niej udziału, podobnie jak większość posłów Platformy Obywatelskiej.
- Zachowałem się jak dwóch moich kolegów, byłych premierów, którzy też się przyznają do Lewicy. Każdy z nas ma swój punkt widzenia, swoje poglądy, nie musimy postępować jak w wojsku, gdzie jak ktoś ma jedną gwiazdkę więcej, to wydaje rozkazy - powiedział w programie "Gość Wydarzeń".
"Duda uniemożliwił mi udział w ceremonii"
- Nie przybyłem na tę ceremonię, bo Andrzej Duda mi to uniemożliwił z dwóch powodów. Po pierwsze, jak wykonywał swoje powinności w pierwszej kadencji, po drugie - jak przeprowadzona była kampania. Uważam, że była nierówna, a więc nieuczciwa - zaznaczył były premier.
Wideo: Miller zdradza, dlaczego nie było go na zaprzysiężeniu
Pytany czy w ciągu ostatnich 30 lat widział w pełni równą kampanię Miller wskazał, że nie widział, by "cały rząd angażował się (w popieranie - red.) jednego kandydata, łącznie z ministrami". - Nigdy nie widziałem, żeby telewizja publiczna była w taki bezczelny i prostacki sposób zaangażowana na rzecz jednego kandydata - mówił.
"Mnie to przeszkadza i o tym mówię"
- Nie obrażam nikogo, zwłaszcza tych wyborców, którzy głosowali na Dudę - odparł Miller pytany o swój własny bojkot zaprzysiężenia. - Nie zgadzam się z nimi, co do oceny sytuacji. Tym Polakom i Polkom (popierającym prezydenta Andrzeja Dudę - red.) nie przeszkadza, że Polska przestaje być państwem prawa, że wędrują miliony złotych do nie wiadomo jakich kieszeni, że oddalamy się od UE, że rodzi się oligarchia, która staje się właścicielem naszej ojczyzny. Mnie to przeszkadza i o tym mówię - przyznał Miller.
Pytany o kolejne wybory parlamentarne powiedział, że nie wie co będzie za trzy lata, ale jego zdaniem "nie wolno przechodzić do porządku dziennego pod hasłami, że ktoś, kto nie przychodzi na zaprzysiężenie, to nie jest patriotą, nie potrafi się zachować". - Szacunek jest zawsze dla człowieka, a nie dla jego stanowiska i krzesła, na którym siedzi - dodał.
"Nie mógłbym powstrzymać się od śmiechu"
Prowadzący pytał, czy nieobecność na zaprzysiężeniu "nie wynika z frustracji". Przypomniał, że zdaniem prezydenta Aleksander Kwaśniewski zachował się "z klasą". - Każdy, kto spełni oczekiwania PiS, zachowa się z klasą, a ci, którzy nie spełniają tych oczekiwań, nie zachowają się z klasą - odpowiedział Miller.
Dopytywany, czy osoby takie jak Kwaśniewski czy Sienkiewicz "grają w drużynie PiS", Miller powiedział, że "zwykle w polityce ma się poglądy, wartości, spodziewa się interesów". - Czasami są tylko interesy. Zobaczymy w przyszłości, jak to się ułoży. Nic nie podejrzewam. Pan sobie mnie wyobraża, że ja siedzę na sali i słucham, jak prezydent przysięga, że będzie wiernie strzegł postanowień konstytucji. Ja nie mógłbym powstrzymać się od śmiechu - przyznał były premier w Polsat News.
Poprzednie odcinki "Gościa Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej