"Czerwona strefa" na Śląsku. Powiat ma wątpliwości
Na rozbieżności dotyczące pomiaru liczby zakażeń powołują się władze powiatu pszczyńskiego przyporządkowanego do planowanej od soboty czerwonej strefy zagrożenia epidemiologicznego. O zweryfikowanie tej decyzji lokalni samorządowcy wystąpili w piątek do szefa rządu.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia podało, że wyznaczając planowane strefy zagrożenia epidemiologicznego, kierowało się liczbą zachorowań w poszczególnych powiatach w ostatnich 14 dniach. Tam, gdzie na 10 tys. mieszkańców zachorowań było więcej niż 12, obowiązywać ma strefa czerwona, a gdzie liczba nowych chorych na 10 tys. mieszkańców wyniosła między 6 a 12 – żółta.
ZOBACZ: Prezydent miasta z "czerwonej" strefy: to chaos i napiętnowanie mieszkańców
Zgodnie z opublikowanym w czwartek wieczorem projektem rozporządzenia Rady Ministrów w tej sprawie w woj. śląskim czerwone obostrzenia, oprócz powiatu pszczyńskiego, mają obowiązywać w Rybniku i w Rudzie Śląskiej, a także w powiatach: rybnickim, wodzisławskim i pszczyńskim. Łagodniejsze, żółte rygory, mają obowiązywać w Jastrzębiu-Zdroju, Żorach i w powiecie cieszyńskim.
Istotne restrykcje pod kątem zgromadzeń
W czerwonej strefie mają zostać wprowadzone istotne restrykcje pod kątem zgromadzeń, działalności lokali gastronomicznych, organizacji wesel i uroczystości rodzinnych, noszenia przez mieszkańców maseczek także w przestrzeniach otwartych czy liczby osób podróżujących komunikacją publiczną.
Zgodnie z doniesieniami z ostatnich dni na ziemi pszczyńskiej ogniskami zakażeń stały się m.in. dwa wesela (po jednym z nich zakażona okazała się połowa gości). Jak jednak przekazała w piątek po południu rzeczniczka starostwa powiatowego w Pszczynie Marcela Grzywacz, samorządowcy w powiecie chcą zweryfikowania, czy powiat pszczyński słusznie został przyporządkowany do czerwonej strefy.
Piątkowe wystąpienie lokalnych samorządowców do premiera Mateusza Morawieckiego to efekt posiedzenia członków komisji bezpieczeństwa i porządku powiatu pszczyńskiego z udziałem m.in. włodarzy wszystkich gmin powiatu i zastępcy państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Tychach i dyrektora pszczyńskiego szpitala.
Informacje z sanepidu
- Dane dotyczące aktualnej sytuacji epidemiologicznej czerpiemy z informacji przesyłanej przez sanepid samorządom, strony internetowej sanepidu oraz danych policji, która kontroluje osoby przebywające w izolacji. Analizując je, widzimy duże rozbieżności i dlatego mamy wątpliwości, czy nasz powiat słusznie został przyporządkowany do czerwonej strefy – oceniła starosta pszczyńska Barbara Bandoła.
- Zwróciliśmy się jako włodarze samorządów w powiecie pszczyńskim do pana premiera o ich wyjaśnienie oraz zweryfikowanie przyporządkowania powiatu pszczyńskiego do strefy czerwonej. Chcemy też przedstawienia szczegółowej metodologii zaliczania powiatów do konkretnej strefy oraz informacji, jak często lista powiatów będzie weryfikowana – dodała starosta.
ZOBACZ: Ograniczenia w komunikacji w Rudzie Śląskiej. Powodem objęcie miasta "czerwoną strefą"
Samorządowcy powiatu akcentowali m.in. że zapowiadane od soboty restrykcje będą miały wpływ na działalność przedsiębiorców, zwłaszcza restauratorów i klubów fitness, a także gmin prowadzących działalność uzdrowiskową, jak Goczałkowice-Zdrój. Jak zaznaczyli, oczekują uwzględnienia przedsiębiorstw i samorządów w nowej tarczy antykryzysowej, która pozwoli zrekompensować straty wynikające z zawieszenia działalności.
"Nikt nas nie uprzedził"
- Bulwersuje przede wszystkim fakt, że nikt z ministerstwa czy ze służb wojewody nie uprzedził nas o przyporządkowaniu do czerwonej strefy. Wtedy moglibyśmy wcześniej próbować wyjaśniać wątpliwe kwestie oraz wytłumaczyć specyfikę regionu – podkreślili w wystąpieniu lokalni samorządowcy.
ZOBACZ: Forum Ekonomiczne w Krynicy zostanie odwołane? Miasto jest w "czerwonej" strefie
- Zostaliśmy naznaczeni jako jeden z najbardziej zakażonych powiatów. W dodatku w części naszych gmin, jak Kobiór czy Goczałkowice, są tylko pojedyncze stwierdzone przypadki koronawirusa, a ich mieszkańcy i przedsiębiorcy również muszą ponosić konsekwencje takich rządowych decyzji – podkreśliła Bandoła.
- O bezpieczeństwo swoje i innych musimy dbać, to oczywiste – jako samorząd nieustannie o to apelujemy. Dotyczy to jednak wszystkich regionów, a nie tylko tych, na terenie których wykonuje się największą ilość badań w kierunku koronawirusa. Nie chcemy być napiętnowani z tego powodu – dodała starosta pszczyńska.
Podobny w przesłaniu otwarty list do ministra zdrowia wysłał w piątek prezydent również umieszczonego w czerwonej strefie Rybnika. Zdaniem Piotra Kuczery rozporządzenie wprowadzi chaos i napiętnowanie mieszkańców, ale nie pomoże w walce z wirusem. Według niego rozwiązaniem problemu powinny być masowe, stale przeprowadzane testy.
Czytaj więcej