Powiat gotowy na wprowadzenie obostrzeń. "Rozumiemy sytuację"
Jesteśmy gotowi na czerwone obostrzenia sanitarne w związku z sytuacją epidemiologiczną - powiedział w czwartek starosta ostrzeszowski Lech Janicki. Niektórzy samorządowcy ubolewają jednak, że o zaliczeniu ich miejscowości do stref zagrożenia dowiadują się z mediów.
W powiecie ostrzeszowskim (woj. wielkopolskie) zanotowano 469 chorych. Przy 55,5 tys. mieszkańców daje to ponad 80 zakażonych na 10 tys. osób.
Janicki zaznaczył, że starostwo jest gotowe na wszelkie obostrzenia, które wprowadzi Ministerstwo Zdrowia.
"Nie jesteśmy szczególnie szczęśliwi"
- Czekamy jedynie na konkretne wytyczne, bo jeszcze nie ma rozporządzenia - zapowiedział. Dodał, że "nie jesteśmy szczególnie szczęśliwi z tego powodu, bo to niesie liczne ograniczenia w normalnym funkcjonowaniu mieszkańców oraz instytucji". - Ale rozumiemy sytuację i mieszkańcy też są odpowiedzialni - zapowiedział starosta.
Janicki poinformował, że na piątek zaplanowano posiedzenie sztabu kryzysowego. Przez trzy dni (piątek, poniedziałek, wtorek) będą prowadzone wymazy dla mieszkańców powiatu.
W urzędach - jak powiedział starosta - zachowane są wszelkie obostrzenia, "ale chcemy zachować normalność w kontaktach z ludźmi". - Staramy się, żeby maksimum dokumentów trafiało do nas drogą mailową lub przez pocztę - powiedział.
"Restauratorzy mają ogromny problem"
Dodał, że ze względu na zaistniałą sytuację nie wprowadzi w urzędzie dodatkowych zakazów, "bo wychodzę z założenia, że to, co w tej chwili jest, działa sprawnie".
ZOBACZ: Ognisko koronawirusa na weselu. Powiat w "żółtej strefie"
Zdaniem starosty największy problem będzie dotyczył imprez okolicznościowych, np. wesel zaplanowanych na najbliższą sobotę.
- Odbieram liczne telefony od restauratorów, że mają ogromny problem. Jeden z restauratorów organizuje wesele dla osób z Twardogóry, która nie jest związana z naszym regionem. Ograniczenie imprezy do 50 osób jest w tak krótkim czasie sprawą bardzo trudną. Jeżeli ludzie nie są z naszego terenu, to ja bym im kłód pod nogi nie kładł - skomentował Lech Janicki.
Ograniczenia w domach pomocy społecznej
Starosta ostrzeszowski na polecenie wojewody wielkopolskiego ograniczył funkcjonowanie trzech domów pomocy społecznej, m.in. przez wstrzymanie odwiedzin i urlopowanie mieszkańców.
Dotyczy to DPS-ów w miejscowościach Kochłowy, Kobyla Góra i Marszałki, w których przebywa łącznie 376 pensjonariuszy. Mieszkańcy mogą opuszczać DPS-y tylko w sytuacjach zdrowotnych, wymagających konsultacji medycznych.
Czasowe ograniczenie działalności potrwa do 13 września br.
ZOBACZ: Nie nosisz maseczki? Będziesz musiał mieć zaświadczenie
Zawieszona zostaje także działalność środowiskowych domów samopomocy w Doruchowie, Kuźnicy Grabowskiej i w Ostrzeszowie.
Największe ognisko koronawirusa występuje w zakładzie drobiarskim Ami w Mikstacie. Zdiagnozowano tam 373 zakażonych.
"Dowiadujemy się z mediów"
Na szczegóły wprowadzanych obostrzeń czekają również samorządowcy z miast i powiatów woj. śląskiego, objętych "czerwoną" i "żółtą" strefą zagrożenia epidemiologicznego. Niektórzy z nich ubolewają przy tym, że o zaliczeniu ich miejscowości do stref zagrożenia dowiadują się z mediów.
"Jaki sens ma dla nas czerwona strefa, skoro wielu rybniczan pracuje poza miastem? Szkoda też, że jak zwykle dowiadujemy się z mediów o takich zmianach. Dodatkowo niewiele mamy tych informacji" - napisał na Facebooku prezydent blisko 140-tysięcznego Rybnika Piotr Kuczera.
W Rybniku znajduje się m.in. kopalnia Chwałowice, będąca w ostatnim czasie jednym z głównych ognisk koronawirusa w regionie. Trwają tam badania przesiewowe całej ok. 2,8-tysięcznej załogi. Jak wynika z czwartkowych danych Polskiej Grupy Górniczej, dotąd potwierdzono tam zakażenie koronawirusem u 152 osób - od środy liczba zakażonych pracowników wzrosła o 50, a testy nadal trwają.
Prezydent Rybnika wskazał, że objęcie miasta "czerwoną strefą" oznacza m.in. obowiązek noszenia maseczek oraz ograniczenie ilości osób na spotkaniach. Samorządowcy nie mają jednak na razie informacji o tym, czy np. także w Rybniku 1 września dzieci będą mogły powrócić do szkół.
Ruda Śląska "czerwoną strefą"
"Czerwoną strefą" jest też ok. 130-tysięczna Ruda Śląska, gdzie w kopalni Bielszowice do czwartku koronawirusem zaraziło się 500 górników. Tam również trwają badania przesiewowe załogi. Wśród zakażonych są również członkowie górniczych rodzin.
"Ruda Śląska jest jednym z 19 powiatów w Polsce, w którym wprowadzone zostaną dodatkowe obostrzenia. Nasze miasto wraz z ośmioma innymi powiatami, w których w ostatnich dniach odnotowano najwięcej zakażeń w kraju, otrzymało status »czerwony« - pozostałych 10 otrzymało status »żółty«. Oznacza to m.in. obowiązek zasłania twarzy w przestrzeni publicznej nawet na zewnątrz budynków" - poinformowała prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic, powołując się na informacje z konferencji prasowej ministra zdrowia.
Prezydent przypomniała, że w Rudzie Śląskiej już od kilkunastu dni notowany jest duży przyrost zakażeń koronawirusem, co wiąże się głównie z sytuacją w kopalni Bielszowice.
"Jesteśmy zaskoczeni formą przekazu tej decyzji"
"Jako władze samorządowe jesteśmy zaskoczeni samą formą przekazu tej decyzji. Po raz kolejny bowiem usłyszeliśmy o zapowiedziach niepopartych konkretnymi aktami prawnymi. Podczas porannej konferencji prasowej dowiedzieliśmy się w zasadzie tylko tyle, że znaleźliśmy się na tzw. czerwonej liście powiatów, gdzie od najbliżej soboty wprowadzone zostaną dodatkowe obostrzenia. Dopiero kilka godzin po niej na stronie internetowej ministerstwa zdrowia przedstawiona została lista powiatów oraz szczegóły obostrzeń" - skomentowała Dziedzic na Facebooku.
ZOBACZ: Ceny szczepionek na COVID-19 w USA. Dawka nawet za 40 dolarów
Jak podała, objęcie "czerwoną" strefą oznacza m.in. obowiązek noszenia maseczek w każdej przestrzeni, zamknięte siłownie i kina, zakaz organizacji imprez kulturalnych, wydarzenia sportowe bez publiczności, limit jednej osoby na 4 m kw. w kościołach, restauracjach i kawiarniach, limit 50 osób uczestniczących w weselach i uroczystościach rodzinnych, zaś w komunikacji zbiorowej limit osób wynoszący 50 proc. miejsc siedzących.
"Przedstawiony wykaz nie rozwiewa jednak wszystkich naszych wątpliwości. Nasuwa się pytanie, co z przedszkolami, które normalnie teraz funkcjonują i pełnią dyżur letni?" - pytała prezydent Rudy Śląskiej.
"Ruda Śląska nie jest samotną wyspą"
Jej zdaniem, kolejna niejasna kwestia dotyczy transportu zbiorowego. "Ruda Śląska nie jest samotną wyspą. Jesteśmy częścią ponad dwumilionowej metropolii. Mamy wspólną komunikację autobusową, tramwajową i kolejową. Nie wyobrażam sobie, jak w praktyce ma zostać wprowadzony w życie limit podróżujących w środkach transportu zbiorowego w Rudzie Śląskiej w sytuacji, kiedy dotyczy to połączeń z innymi miastami" - uważa prezydent miasta.
W tej sprawie do resortu zdrowia zwrócił się już Zarząd Transportu Metropolitalnego, który - podobnie jak samorządowcy - stoi na stanowisku, że wskazane wytyczne nie uwzględniają specyfiki Górnośląsko-Zagłębiowskiej Aglomeracji.
ZOBACZ: Koronawirus w zakładzie drobiarskim. Prawie 400 zakażonych pracowników
"Podobnie jak zdecydowana większość mieszkańców Rudy Śląskiej czekam z niecierpliwością na dalsze konkrety dotyczące organizacji tzw. czerwonej strefy. Przypomnę, że zgodnie z zapowiedziami obostrzenia mają wejść w życie już od najbliższej soboty. Zostało nam zatem mniej niż 48 godzin" - napisała Dziedzic, wyrażając także obawę, czy podział na strefy nie spowoduje stygmatyzacji mieszkańców miasta.
"Już w czerwcu to przerabialiśmy, kiedy z kraju dobiegały sygnały o gorszym traktowaniu mieszkańców woj. śląskiego tylko z tego powodu, że to właśnie w tym tutaj odnotowywano najwięcej przypadków zakażeń. Obym w tym przypadku się myliła" - podsumowała prezydent Rudy Śląskiej.
Prezydent Jastrzębia-Zdroju, które będzie "strefą żółtą", Anna Hetman, wskazuje, że na razie samorząd nie ma bliższych informacji na temat wszystkich czekających mieszkańców obostrzeń. "Miasto objęte zostało żółtą strefą. Niestety, nie wiemy, co de facto dla nas jastrzębian to oznacza. Jak tylko ministerstwo opublikuje wytyczne, będziemy Was o tym informować" - podała prezydent Jastrzębia na portalu społecznościowym.
Wyznaczając strefy resort zdrowia kierował się liczbą zachorowań w poszczególnych powiatach - tam, gdzie na 10 tys. mieszkańców zachorowań jest więcej niż 12 – obowiązuje strefa "czerwona", a tam, gdzie liczba chorych na 10 tys. mieszkańców oscyluje między 6 a 12 - "żółta". W tych miejscach od soboty, 8 sierpnia, wróci część obostrzeń.
"W strefie żółtej, czyli między innymi w Jastrzębiu, w uroczystościach rodzinnych będzie mogło wziąć udział maksymalnie 100 osób. Poza tym, lista obostrzeń będzie podoba jak w strefie czerwonej. Tam rygorom podlegać mają wszystkie wydarzenia sportowe i kulturalne, transport zbiorowy, organizacja imprez i wesel. Wróci też powszechny obowiązek noszenia maseczek, nie tylko w pomieszczeniach" - podał Urząd Miasta w Jastrzębiu-Zdroju, którego przedstawiciele także czekają teraz na publikację stosownego rozporządzenia.
"Czerwone" i "żółte" strefy na Śląsku
W woj. śląskim "czerwone" obostrzenia, oprócz Rybnika i Rudy Śląskiej, będą także obowiązywały w powiatach: rybnickim, wodzisławskim i pszczyńskim. Na ziemi pszczyńskiej ogniskami zakażeń były m.in. dwa wesela (po jednym z nich zakażona okazała się połowa gości), a w powiecie wodzisławskim - wesele w Gorzycach oraz kopalnia Marcel w Radlinie, gdzie dotąd potwierdzono 55 zachorowań.
Łagodniejsze, "żółte" rygory, w woj. śląskim będą obowiązywać - oprócz Jastrzębia-Zdroju - także w Żorach oraz powiecie cieszyńskim. Tam, według zapowiedzi resortu zdrowia, możliwe będą m.in. imprezy sportowe, wydarzenia kulturalne, seanse w kinach z udziałem 25 proc. uczestników, a na weselach i pogrzebach dopuszczalne będzie maksymalnie 100 osób. W powiatach oznaczonych kolorem żółtym nie zmieniają się zasady dotyczące ograniczenia w kościołach, noszenia maseczek czy też związane z transportem zbiorowym.
ZOBACZ: Lekarka odsunięta od zawodu. Kwestionowała epidemię koronawirusa
Według danych sanepidu w woj. śląskim - gdzie odnotowano najwięcej w kraju zakażeń - koronawirusa wykryto u 17 tys. 229 osób (w czwartek poinformowano o 137 nowych przypadkach zakażenia w regionie, nie tylko wśród górników), z których 403 zmarły. W regionie wyzdrowiały 14 tys. 582 osoby, czyli ponad 84,6 proc. wszystkich zakażonych.
Obecnie z koronawirusem zmaga się m.in. 1164 górników - ponad dwa razy więcej niż trzy tygodnie temu, kiedy zakażonych było 550 pracowników kopalń. Najwięcej nowych przypadków (90) wykryto w czwartek Polskiej Grupie Górniczej.
Jak wynika z przekazanych w czwartek rano PAP statystyk, koronwirusa ma obecnie 842 górników z Polskiej Grupy Górniczej, 219 z prywatnej kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach i 103 z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Dane te nie uwzględniają jeszcze wszystkich wyników najnowszych, trwających także w tym tygodniu, badań przesiewowych w wybranych kopalniach.