Hołownia nie weźmie udziału w zaprzysiężeniu prezydenta. "Powodów jest kilka"
W czasach epidemii sprawa jest prosta: jeśli nie musisz iść na jakieś zgromadzenie, to nie idź; nie muszę, więc nie idę - napisał we wtorek na Facebooku lider ruchu Polska 2050 Szymon Hołownia, odnosząc się do kwestii obecności na uroczystościach inaugurujących druga kadencję prezydenta Andrzeja Dudy.
Hołownia napisał na swoim Facebooku, że we wtorek rano dziennikarze dopytywali go, czy został zaproszony na zaprzysiężenie Andrzeja Dudy, i czy się wybiera na tę uroczystość. "Odpowiedziałem, zgodnie ze stanem faktycznym, że zaproszony nie zostałem. I między innymi dlatego właśnie się nie wybieram" - napisał.
Jak podał, po południu tego dnia zadzwonił do niego "Zastępca Dyrektora Gabinetu Prezydenta RP z pytaniem, czy może mi teraz przesłać stosowne zaproszenia e-mailem, albo opowiedzieć przez telefon, co i jak". "Zaproszenia przyszły. Udziału w uroczystościach nie wezmę. Nie tylko dlatego, że termin potwierdzenia udziału minął wczoraj (3.08). Powodów jest kilka" - zaznaczył Hołownia.
Msza po zaprzysiężeniu
Wskazał, że "na odprawianą przez kardynałów i biskupów Mszę »w intencji Ojczyzny i inaugurującego drugą kadencję swojej służby« prezydenta Dudy nie pójdę, bo - mimo, że kampania minęła - ja niezmiennie poważnie traktuję postulat rozdziału Kościoła i państwa" - napisał.
ZOBACZ: Zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy. Rafał Trzaskowski nie przyjdzie
"Jak prawie codziennie - pewnie i tego dnia będę na Mszy, nie zabraknie na niej miejsca na modlitwę za Ojczyznę, ale konsekwentnie obstaję przy zdaniu, że udział w obrzędach religijnych zawsze powinien być prywatną sprawą polityka, a nie transmitowanym przez telewizje i radia teatrum" - podkreślił Hołownia. Polityk dołączył do swojego wpisu zdjęcie zaproszenia, jakie otrzymał od metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza na mszę, która zostanie odprawiona w czwartek w południe w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
"W czasach epidemii sprawa jest prosta"
Odnosząc się do zaproszenia na uroczystość objęcia przez prezydenta zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, która odbędzie się w czwartek o godz. 14. na pl. Piłsudskiego oraz na bankiet na Zamku Królewskim Hołownia napisał: "nad bycie elementem scenografii monarchicznych rytuałów oraz nad small-talk nad tartinkami z łososiem, przedkładam konkretną rozmowę o przyszłości Polski". Zapewnił, że chętnie odpowie na "zaproszenie prezydenta na Radę Bezpieczeństwa Narodowego, czy na inne spotkania, na których znajdzie się przestrzeń na realny dialog o rzeczach ważnych nie tylko dla tych, którzy go wybrali".
Odnosząc się do - jak napisał - "najważniejszego punktu politycznego dnia, samego akt zaprzysiężenia - to stwierdził: "W sytuacji, w której codziennie docierają do nas informacje o kolejnych zakażonych COVID-em parlamentarzystach, i w sytuacji rozkręcającej się na powrót epidemii, wybieranie się do Sejmu osób dla przeprowadzenia aktu zaprzysiężenia niekoniecznych, w mojej ocenie byłoby gestem braku odpowiedzialności wobec pracowników Sejmu i Senatu, ich rodzin, a także wobec moich bliskich i ludzi, których spotykam (i którzy, gdybym zaraził się w Sejmie COVID-em, musieliby iść na kwarantannę).
ZOBACZ: Zaprzysiężenie prezydenta. "Wejdzie każdy poseł, członkowie Zgromadzenia - przez palarnię"
"W czasach epidemii sprawa jest prosta: jeśli nie musisz iść na jakieś zgromadzenie, to nie idź. Nie muszę, więc nie idę. I dalsze rozważania: »A gdyby nie było epidemii?«, »a gdyby pan był posłem?« sensu nie mają. I kropka" - oświadczył Hołownia.
Według niego "w XXI wieku i w dobie elektronicznych posiedzeń Sejmu, naprawdę nic by się prezydenckiemu majestatowi nie stało, gdyby złożył przysięgę on-line, mając obok marszałków obu Izb, a resztę posłów i senatorów na tabletach". "To nie Austro - Węgry, a republika, to nie koronacja (która łacno zmienić się może w »koronaparty«), a pierwszy dzień pracy wysokiego urzędnika państwowego" - zakończył swój wpis lider ruchu Polska 2050.
Czytaj więcej