Polacy jadący do Norwegii mogą zostać wkrótce objęci kwarantanną
Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (FHI) opublikował w poniedziałek komunikat, w którym ostrzegł, że z powodu znacznego wzrostu liczby nowych przypadków zakażeń koronawirusem w Szwajcarii, Czechach i Polsce, kraje te mogą zostać przesunięte do grupy "czerwonej". Oznaczałoby to, że wyjazdy do tych krajów byłyby niezalecane, a po powrocie z nich do Norwegii obowiązywałaby 10-dniowa kwarantanna.
Zarówno Polska, jak i Szwajcaria oraz Czechy, były dotychczas zaliczane przez norweskie władze do grupy państw bezpiecznych i umieszczone zostały w grupie "zielonej".
ZOBACZ: Sześć razy więcej Włochów z przeciwciałami koronawirusa niż oficjalnie zakażonych
Po ostatnim wzroście nowych przypadków zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w tych krajach, Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (FHI) rozważa zmianę rekomendacji, które mają wpływ rozszerzenie listy państw znajdujących się w grupie "czerwonej". Przepisy dotyczące kwarantanny wjazdowej mają zostać zaktualizowane w piątek 7 sierpnia.
FHI co dwa tygodnie (jeśli są nadzwyczajne okoliczności, to częściej) przedstawia ocenę sytuacji w krajach europejskich, a rząd na podstawie tych rekomendacji podejmuje decyzje dotyczące krajów objętych kwarantanną wjazdową. W zeszłym tygodniu do grupy "czerwonej" trafiła Belgia, a przed dwoma tygodniami "czerwona" dla Norwegów stała się Hiszpania. Zniesiono natomiast ograniczenia dla Węgier, które trafiły do państw "zielonych".
"Każda podróż może wiązać się ze zwiększonym ryzykiem"
W komunikacie norweskich służb podkreślono, że zarówno Szwajcaria, jak i Czechy przekroczyły granicę ustaloną na poziomie 20 nowych przypadków COVID-19 na 100 000 mieszkańców w ciągu ostatnich 14 dni (odpowiednio 22,9 i 26,8).
ZOBACZ: Niemcy wprowadzają obowiązkowe testy na koronawirusa u podróżnych
W ciągu ostatnich dwóch tygodni w Polsce również odnotowano coraz większą liczbę nowych przypadków - 31 lipca i 1 sierpnia osiągnęły one rekordowe 657 i 658 zakażeń dziennie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni liczba nowych przypadków wzrosła do 17,9 nowych przypadków na 100 000 mieszkańców.
- Każda podróż może wiązać się ze zwiększonym ryzykiem - zauważyła Line Vold, dyrektor departamentu w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego. - Każdy musi dobrze zapoznać się z lokalnymi warunkami. Zwłaszcza osoby z grup ryzyka muszą dokładnie rozważyć podróż - dodała.
Ognisko zakażeń na statku wycieczkowym
Norwegowie sami również mierzą się z nowymi ogniskami epidemii. W poniedziałek norweski armator Hurtigruten poinformował w o wstrzymaniu wszystkich rejsów wycieczkowych w związku z wykryciem ogniska koronawirusa na statku Roald Amundsen. Zakażonych jest już ponad 40 osób, w większości załoga.
Statek znajduje się obecnie przy nabrzeżu w Tromsoe, a 177 pasażerów opuściło pokład. Większość została objęta domową kwarantanną, a 60 innych izolowanych osób jest pod opieką gminy Tromsoe. Poszukiwanych jest także 209 pasażerów wcześniejszego rejsu, którzy są mieszkańcami 60 norweskich gmin.
"Złamano kilka wewnętrznych procedur"
Sprawa wybuchu ogniska koronawirusa na statku Roald Amundsen jest obecnie przedmiotem dochodzenia policyjnego oraz służb epidemiologicznych. Podejrzewa się, że armator zlekceważył informację, jaką otrzymał w zeszłym tygodniu, że na pokładzie podczas poprzedniego rejsu przebywała osoba zakażona SARS-CoV-2.
ZOBACZ: "Jadąc, ryzykujemy". Szumowski o możliwej kwarantannie po powrocie z zagranicy
"Wstępnie oceniamy, że kilka naszych wewnętrznych procedur zostało złamanych" - przyznał w komunikacie prasowym prezes Hurtigruten Daniel Skjeldam.
Według służb prasowych armatora na pokładzie statku nie było polskich obywateli.
Czytaj więcej