Holandia: Polak uratował topiące się dzieci. Sam zginął

Świat
Holandia: Polak uratował topiące się dzieci. Sam zginął
Pixabay/dimitrisvetsikas1969
Polak był na plaży nad Morzem Północnym w Holandii. Zauważył, że w wodzie topią się dzieci

37-letni Polak zauważył troje dzieci topiących się przy plaży w holenderskiej miejscowości Julianadorp. Ruszył im na ratunek. Dzieci bezpiecznie wyszły na brzeg, lecz mężczyzna nie wypłynął z wody. Został odnaleziony, ale mimo reanimacji i przewiezienia do szpitala, wkrótce potem zmarł.

Do tragedii doszło w niedzielne popołudnie w Julianadorp. Ta miejscowość na północy Holandii leży nad Morzem Północnym. 

 

37-latek zauważył, że troje dzieci, które przebywały w wodzie, może się topić. Mężczyzna wszedł w fale i podpłynął, aby je uratować - podał serwis nos.nl.

 

Uratował dzieci, sam stracił życie

 

Uratowane dzieci bezpiecznie wyszły z morza na brzeg. Nikt jednak nie mógł dostrzec Polaka. Uznano go za zaginionego i rozpoczęto poszukiwania. 

 

ZOBACZ: Utonięcie rodzeństwa w Darłówku. Rodzice i ratownicy nie złamali przepisów

 

Ostatecznie, mężczyzna trafił na plażę. Holenderskie media nie precyzują jednak, czy dopłynął do niej samodzielnie, czy na brzeg wyrzuciły go fale. 

 

Jeszcze na kąpielisku podjęto reanimację Polaka, u którego świadkowie stwierdzili zanik czynności życiowych. Wkrótce potem trafił do szpitala, gdzie mimo szybkiej pomocy medycznej, zmarł. 

Służby: mężczyznę mogły porwać prądy morskie

 

Zdaniem holenderskich ratowników, cytowanych przez nos.nl, w niedzielne popołudnie na Morzu Północnym przy Julianadorp wystąpiły niebezpieczne prądy wodne.

 

ZOBACZ: Rośnie liczba zakażeń, wracają obostrzenia. Które kraje przywróciły restrykcje?

 

37-latek najprawdopodobniej został przez nie porwany i dlatego nie mógł samodzielnie wrócić na plażę.

wka/hlk/ nos.nl, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie